Słoweńcy w spotkaniu z Brazylijczykami musieli walczyć nie tylko z rywalami, ale także z ogłuszającym dopingiem kibiców. Fani Canarinhos po zwycięstwie ulubieńców nad Polską wierzyli w kolejny triumf nad faworytem.
Licznie zgromadzona widownia nie pomogła gospodarzom. Wręcz przeciwnie, można było odnieść wrażenie, że tłumy na trybunach nieco sparaliżował Brazylijczyków. Już nie grali tak swobodnie w ataku jak z Polską. Poza tym Matej Gaber i Vid Poteko nie zostawiali rywalom tyle miejsce, ile defensywa Biało-Czerwonych na inaugurację.
Długo nie mógł się wstrzelić Jose Guilherme de Toledo. Prawy rozgrywający w pierwszej połowie trafił dopiero w czwartej próbie w 23 minucie. Takich problemów nie miał Jure Dolenec. Słoweniec ogrywał zwodami blok obronny gospodarzy i z łatwością pokonywał Cesara Almeidę. Bramki zawodnika Montpellier Agglomeration HB wyprowadziły jego kadrę na prowadzenie 11:6. Nie zawodził też Dean Bombac, który ze stoickim spokojem wykorzystywał rzuty karne. Jedno nie ulegało wątpliwości - Słoweńcy nie przypominali już ospałego zespołu ze spotkania 1. kolejki z Egiptem.
Canarinhos otrząsnęli się po okresie dominacji Europejczyków. Podopieczni Jordi Ribery poprawili skuteczność w ataku, ale trudno podjąć wyrównaną walkę, gdy w ciągu 45 minut bramkarze odbili zaledwie 2(!) z 28 rzutów. Brazylijczycy mogli uczyć się od doświadczonego Gorazda Skofa (12 zatrzymanych akcji).
ZOBACZ WIDEO PZPC o sprawie Zielińskiego: czekamy na potwierdzenie próbki B (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W końcu i Maik Santos doczekał się momentu chwały. Golkiper gospodarzy najpierw zdobył gola rzutem do pustej bramki, a chwilę potem rozpoczął popisy na swoich włościach. Jego interwencje dały rodakom nadzieje na korzystny rezultat.
Na cztery minuty przed końcem strata wynosiła już tylko trzy trafienia. Słoweńcy to jednak zbyt doświadczony zespół, by roztrwonić taką przewagę. Podopieczni Veselina Vujovicia ograli gospodarzy 31:28 i nie przeszkodziły im nawet dwie czerwone kartki z gradacji kar dla Poteko i Blaza Blagotinseka. W takiej formie szczypiorniści z Bałkanów będą bardzo trudnym przeciwnikiem dla Biało-Czerwonych.
Brazylia - Słowenia 28:31 (13:16)
Brazylia: Almeida (0/10), Santos 1 (9/30 - 30%) Teixeira, Silva 2, Candido 1, De Toledo 1, Hubner, Thiagus Petrus 3, Pozzer 1, Chiuffa 8/5, Guimaraes, Santos 2, Soares 3, Langaro 6.
Karne: 5/5
Kary: 12 min.
Słowenia: Skof (12/35 - 34 %), Skok (0/1) - Blagotinsek 1, Henigman, Kavticnik 3, Janc 6, Dolenec 5, Cingesar 2, Poteko, Gaber 1, Bezjak 1, Razgor 4/4, Bombac 5/3, Zorman 3.
Karne: 7/7
Kary: 26 min.
Pokonali słabo grających Polaków i już urośli do potęgi?