22 marca 2016 roku - ten dzień na stałe zapisał się w historii stolicy Belgii - Brukseli. Czarnymi zgłoskami. O poranku na terenie miasta doszło do kilku eksplozji. Wybuchy nastąpiły na lotnisku Zaventem i na stacji metra Maelbeek. W ich efekcie zginęło łącznie 35 osób, wliczając w to trzech samobójców. Jedną z osób bezpośrednio zaangażowanych w przeprowadzenie zamachu był niespełna 25-letni Najim Laachraoui.
Nieświadomość i obiekt żartów
Niczego nieświadomy Mourad, którego rodzice pochodzą z Maroka, przebywał na uczelni, gdy cały kraj obiegła wieść o tych tragicznych wydarzeniach. Studenci bez przerwy wpatrywali się w ekrany telefonów komórkowych, czekając na porcję kolejnych dramatycznych informacji. Nagle przez artykuły regularnie zaczęło przewijać się nazwisko "Laachraoui". Niektórym było do śmiechu. Do tego stopnia, że żartobliwie pytali Mourada, czy to przypadkiem nie jego kuzyn. On sam zdecydowanie nie miał nastroju do żartów.
Zdawał sobie sprawę, że ludzie mogą zacząć krzywo na niego patrzeć. Był jednak na to gotowy. Niektórzy faktycznie przez pewien czas go unikali. Inni od razu przeprosili za niestosowną reakcję. A dyrektor uczelni błyskawicznie wysłał wiadomość do wszystkich wykładowców, że mają zakaz szykanowania Mourada. On sam, po pewnym czasie, postanowił spotkać się z mediami na konferencji prasowej.
Już jako 21-latek był najbardziej rozpoznawalnym członkiem rodziny, mającym na koncie srebrny medal Uniwersjady z 2015 roku. W tym samym czasie Najim powrócił do Belgii po tym, jak opuścił ją dwa lata wcześniej. Choć kiedyś spędzali ze sobą dużo czasu, Mourad nawet nie wiedział, że jego brat znów jest w Brukseli. Ba, nawet wynajmuje mieszkanie zaledwie 400 metrów od jego uczelni.
ZOBACZ WIDEO Skandaliczne zachowanie kibica. Interweniowało wojsko
{"id":"","title":""}
Tajemnicze zniknięcie
W dzieciństwie obaj trenowali taekwondo. Przyczynił się do tego ich ojciec, wielki fan wschodnich sztuk walki oraz filmów z Brucem Lee i Jackie Chanem. Sport zdecydowanie bardziej ekscytował jednak Mourada. - Dzięki taekwondo nauczyłem się szanować innych ludzi - podkreślał dla "Daily Mirror". Najim przestał je uprawiać w wieku 18 lat. Poświęcił się czytaniu książek o tematyce politycznej i zaczął być radykalnym islamistą. Rozpoczął też studiować elektromechanikę.
Wszyscy dookoła postrzegali go jako inteligentnego, bystrego człowieka. Nigdy nie miał problemów ze zdobywaniem promocji do następnej klasy. Z czasem, gdy Mourad coraz bardziej poświęcał się treningom taekwondo, kontakt między braćmi znacząco zmalał, by kompletnie urwać się w lutym 2013 roku. Najim wyjechał wtedy na wschód.
Osiadł w Syrii. Rodzice dowiedzieli się o tym, ponieważ wykonał telefon z numeru, który jednoznacznie wskazywał miejsce jego pobytu. Ojciec błyskawicznie poinformował o tym policję. Mourad próbował się kontaktować z bratem przez Facebooka, ale nie otrzymał od niego choćby jednej odpowiedzi. Najim, za którym wydano list gończy, z dnia na dzień coraz mocniej się radykalizował. Aż został członkiem tak zwanego "Państwa Islamskiego".
Gdy wrócił do Belgii, zajął się przygotowywaniem ładunków wybuchowych. Tych samych, które użyte zostały podczas zamachów w Brukseli. Ale nie tylko. Badania DNA wykazały bowiem, że w identyczny sposób "maczał palce" przy eksplozjach w Paryżu w listopadzie 2015 roku. Przy pomocy bomb odebrał życie nie tylko sobie, ale i kilkunastu innym osobom na lotnisku Zaventem. W taki sposób Mourad dowiedział się o losach swojego brata.
Moment wielkiej chwały
Taekwondziście niejednokrotnie sugerowano, by zmienił nazwisko. Ten zdecydowanie jednak ignorował takie pomysły. - Do niczego by to nie prowadziło. Nazwisko mam po ojcu i nie widzę powodu, bym miał nosić inne - komentował w rozmowie z "Le Soir".
Przez "Tages Anzeiger" został z kolei zapytany, jak zamach przeprowadzony przez brata wpłynie na jego przygotowania do majowych mistrzostw Europy. Odpowiedział: - Zamierzam w pełni skoncentrować się na treningach. To odciągnie moją uwagę od całego zamieszania. Chcę wszystkim udowodnić, że mimo tego, co mnie spotkało, potrafię normalnie iść w życiu do przodu.
Jak powiedział, tak zrobił. W czempionacie Starego Kontynentu spisał się doskonale, zdobywając złoty medal w kategorii do 54 kilogramów. Choć nie ma jej w programie olimpijskim, zainteresowano się jego osobą w kontekście wyjazdu na igrzyska. Szykowany do występu w kategorii 58 kilogramów Si Mohamed Ketbi miał bowiem problemy z utrzymaniem odpowiedniej wagi.
Nie wystąpił przez to w mistrzostwach Europy, ale przed rozpoczęciem rywalizacji w Rio de Janeiro już należycie zadbał o sylwetkę. To oznaczało, że Mouradowi przypadnie w Brazylii rola rezerwowego, mogącego wystąpić tylko w przypadku kontuzji jego konkurenta. Na olimpijski debiut ma więc stosunkowo niewielkie szanse, ale nie powinien się tym wcale martwić. Z racji swojej skromności i pracowitości ma bowiem ogromne szanse na zrobienie poważnej kariery w sporcie. Wszystko przed nim. W końcu ma dopiero 21 lat, a już udowodnił, że potrafi radzić sobie ze znacznie poważniejszymi problemami niż te, które dotykają go w trakcie walk taekwondo.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}