W dwóch parach 1/4 turnieju siatkarek wszystko wydaje się jasne i przewidywalne. Trudno się spodziewać, żeby Brazylijki, które przeszły fazę grupową bez straty nawet jednego seta i mają na swoim koncie zdecydowane zwycięstwo nad Rosjankami, miały jakiekolwiek większe trudności z kadrą Chin, rozgrywającą najsłabszy turniej od czasów ponownego objęcia w niej rządów przez Jenny Lang Ping. Jedna Ting Zhu może nie wystarczyć na bezbłędną maszynę, jaką jest teraz reprezentacja gospodarza igrzysk.
Nawet Sheilla Castro, która ostatni sezon w VakifBanku Stambuł raczej przestała w rezerwach niż rozegrała, zdobywa regularnie po kilkanaście punktów w meczu i uśmiecha się od ucha do ucha, widząc popisy Natalii Pereiry i reszty koleżanek. Wydaje się, że jedyną siłą zdolną do przeciwstawienia się Kanarkowej energii są aktualne mistrzynie świata. Sporo było dyskusji po powołaniach Karcha Kiraly'ego, ale po raz kolejny to on triumfuje: nawet stracony punkt z Holandią nie umniejsza zbytnio wysokiej oceny gry Amerykanek. To właśnie one dysponują najlepszymi jakościowo rezerwami ze wszystkich ekip na igrzyskach, do tego odkryciem turnieju jest środkowa Rachael Adams; cztery lata temu zaczynała zawodową karierę w bydgoskim Pałacu, teraz przechodzi z zespołu mistrza Włoch do wielkiego Eczacibasi Stambuł. I jest podstawową zawodniczką drużyny idącej po upragnione złoto IO.
Czy po raz trzeci z rzędu o przejście do historii igrzysk zagrają Brazylia i USA? Wielki apetyt, by powrócić do ścisłej światowej elity, mają Holenderki pod wodzą Giovanniego Guidettiego. Los nie szczędził mu przykrości, najpierw z gry wypadła Quinta Steenbergen, następnie kluczowa dla systemu gry Maret Balkestein-Grothues, a mimo to Oranje pokonały niemal wszystkich rywali w arcytrudnej grupie i trafiły w losowaniu na Koreę Południową z genialną Yeon-Koung Kim. Rywala wymagającego, ale w zasięgu wicemistrzyń Starego Kontynentu. Dla ekipy wracającej do olimpijskich bojów po 20 latach przerwy będzie to historyczny mecz.
Podobnie będą czuły się Serbki, którym na drodze do półfinału stanęła Sborna. Siatkarki Zorana Terzicia wciąż pamiętają, że to właśnie Rosjanki zablokowały im drogę do finału ostatnich ME, podopieczne Jurija Mariczewa mają zaś rachunki do wyrównania za ostatni Puchar Świata. Starcia nowej siatkarskiej carycy Natalii Gonczarowej z rozgrywającą turniej życia Brankicą Mihajlović nie trzeba w Rio reklamować. Poza tym w końcu nadarzyła się okazja, by Europa, ciemiężona w siatkówce kobiet od lat przez duopol amerykańsko-brazylijski, powalczyła o swoje. Jeśli Holandia lub Serbia wygra swój najbliższy mecz, stanie się pierwszą od 1980 roku ekipą z Europy (nie licząc Rosji/ZSRR), która zagra w półfinale turnieju siatkarek. Jest o co grać!
Ćwierćfinały turnieju siatkówki kobiet Rio 2016 (wtorek 16 sierpnia):
Brazylia - Chiny (godz. 3:15 polskiego czasu, środa 17 sierpnia)
Holandia - Korea Południowa (godz. 15)
Rosja - Serbia (godz. 19)
Półfinały:
Brazylia/Chiny - Holandia/Korea Południowa
Japonia/USA - Rosja/Serbia
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]