Nasi siatkarze gładko przegrali olimpijski ćwierćfinał z Amerykanami 0:3. Chce się powiedzieć, że aż zbyt gładko.
Jacek Kasprzyk: Cóż powiedzieć, taki jest sport. Cztery lata bardzo ciężkiej pracy, szczególnie w dwóch ostatnich latach, gdy zespół walczył o kwalifikację do igrzysk. Zdarzył się jeden słabszy mecz i nas nie ma. Żal tego potu, który chłopaki wylali. Bardzo długo walczyli o start na igrzyskach. Wiele serca i zdrowia włożyli w to, żeby tutaj się znaleźć, bronili piłki w trybunach w Berlinie, w sumie w drodze do Rio rozegrali dwadzieścia trzy mecze. A w ćwierćfinale przegrali po prostu z lepszą drużyną. Takie życie.
Mówi pan o jednym meczu, ale trzeba pamiętać, że cały sezon nie należał dla polskiej reprezentacji do udanych. Trener Stephane Antiga poświęcił Ligę Światową, tam przegrywaliśmy, a porażki drużyna miała sobie powetować w Rio. Może zamiast tego trzeba było starać się wygrywać ile się da, budować w ten sposób mentalność zwycięzców?
- Oczywiście, to byłoby dobre, ale pamiętajmy, że siatkarze to też ludzie. Pracowali bardzo ciężko przez dwa lata bez chwili wytchnienia. Jest mnóstwo mikrourazów, ich organizmy są przeciążone. Taki Mateusz Mika wciąż nie może wyleczyć kolana. Chłopcy biorą tony środków przeciwbólowych, żeby móc grać. Pewnych rzeczy nie oszukamy.
ZOBACZ WIDEO "Po raz pierwszy komentatorzy z innych telewizji przybijali nam piątki" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Drużyna przyleciała do Rio bardzo pewna siebie. Niektórzy nasi siatkarze mówili nawet, że nie zadowoli ich srebro. Może tej pewności siebie było aż za dużo?
- W takim turnieju trzeba mieć pewność siebie. Ja na pewno będę bronił zawodników. Teraz jest czas, żeby ochłonąć.
A trenera Antigi też będzie pan bronił?
- Też. Drużyna naprawdę wyglądała dobrze i przegrała z bardzo mocnym zespołem. Amerykanie postawili trudne warunki i świetnie zagrywali. Po fazie grupowej byliśmy zespołem z najlepszym przyjęciem, a po tym meczu na pewno spadliśmy w tej klasyfikacji. Na pewno łatwiej byłoby wygrać z Kanadą, ale niestety wylosowałem Stany Zjednoczone.
Czy wszyscy najlepsi gracze byli w tej drużynie?
- Nie jesteśmy w stanie tego powiedzieć, chociaż na ten moment na pewno tak. To są najlepsi zdrowi zawodnicy, którzy są w Polsce, z charakterem, którzy wielokrotnie pokazali, że potrafią grać. Ale czasem się zdarza, że obudzisz się i nie czujesz się najlepiej, masz gorszy dzień. Może taki dzień przytrafił się im w ćwierćfinale?
Może Pan zapewnić, że nie będzie zmiany trenera?
- Nie. Teraz nie mogę tego powiedzieć. Kontrakt Stephane'a się kończy za kilka tygodni. Będziemy rozmawiali na ten temat. Siatkówka uczy cierpliwości. Cały czas jesteśmy mistrzami świata, ale na igrzyskach już nas nie ma. Byłem przy drużynie i widziałem, że rzeczywiście niektórych srebro by tutaj nie ucieszyło. Ja byłbym zadowolony z każdego medalu i gdyby on był, nie pytalibyście mnie o los trenera. W tej chwili jeszcze nie wiem, czy potrzebne są duże zmiany.
Na pewno liczyliśmy na to, że siatkówka na igrzyskach w Rio da nam więcej radości. A tymczasem skończyło się na ćwierćfinale drużyny halowej, a w siatkówce plażowej żadna z trzech par nawet do tej fazy turnieju nie dotarła.
- Tak, to prawda, ale nie mieliśmy szczęścia. W plażówce jeden z graczy grał ze złamanym palcem, a właśnie na parę Bartosz Łosiak/Piotr Kantor najmocniej stawialiśmy. Piotrek pięć tygodni temu złamał palec, przez co nie mógł odbijać. Nie chcę ich tłumaczyć, ale takie są fakty.
Wracając do siatkówki halowej, to można mieć obawę, że drużyna w obecnym składzie nie jest w stanie osiągnąć tyle, co zespół z Mariuszem Wlazłym, Michałem Winiarskim czy Pawłem Zagumnym. Co trzeba zrobić, żeby Polska znów zdobywała medale wielkich imprez?
- Musimy się zastanowić, jak najlepszym zawodnikom zapewnić odpoczynek, bo ten zwariowany kalendarz ich dobija. Zapadła decyzja o powiększeniu ligi, ale meczów będzie mniej, bo nie ma fazy play-off. Problemem nie jest sezon ligowy, a brak czasu na odpoczynek po nim. Mamy zaplecze, mistrzów Europy i mistrzów świata kadetów, którzy w swoim roczniku dominowali, ale w dorosłej siatkówce jeszcze nie zaistnieli. Mam nadzieję, że teraz to nastąpi, bo to jest naprawdę mocna grupa.
Czy jeśli dojdzie do głosowania za pozostawieniem Stephane'a Antigi to zagłosuje Pan za czy przeciw?
- Jest za wcześnie, bym mógł odpowiedzieć na takie pytanie. Stephane i Philipp Blain wykonują dobrą robotę, zawodnicy chcą z nimi współpracować. Ta drużyna jest monolitem, nastąpiło pęknięcie, ale ono powinno szybko się zrosnąć. Jeśli jednak okaże się głębsze, trzeba będzie podjąć jakieś decyzje. Teraz niczego jednak nie powiem, bo nie chcę później tego żałować.
Cztery lata temu po ćwierćfinale igrzysk w Londynie z Rosją ówczesny prezes Mirosław Przedpełski musiał odpowiadać na podobne pytania, jak teraz pan.
- Tylko prezes Przedpełski był wtedy przed wyborami, a ja jestem tuż po. Kandydując na prezesa związku złożyłem deklarację, że za cztery lata w Tokio będzie komplet reprezentantów polskiej siatkówki obie reprezentacje halowe i cztery pary plażowe. I tego się trzymam.
Notował w Rio de Janeiro Grzegorz Wojnarowski
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Sport to nie p Czytaj całość