Lewoskrzydłowy mógł się jedynie przyglądać z boku, jak jego koledzy w styczniu zdobywali mistrzostwo Europy na polskiej ziemi. Przede wszystkim dlatego, że trener Niemców Dagur Sigurdsson nie mógł podczas tego turnieju skorzystać z usług kilku czołowych zawodników. Jednym z nich był właśnie Gensheimer.
Z udziału w mistrzostwach Europy wyeliminowały go problemy ze ścięgnem Achillesa. Zawodnikowi przypomniał się koszmar z 2013 roku, kiedy z powodu kontuzji tej samej części ciała musiał pauzować aż 6 miesięcy. PO EHF Euro 2016 wrócił do gry. Wygłodniały. Tak bardzo, że swoją znakomitą postawą, i jako kapitan, doprowadził Rhein-Neckar Löwen do pierwszego w historii tytułu mistrza Niemiec! Tym akcentem pożegnał się z klubem, którego barwy reprezentował właściwie przez całe życie.
- Jestem kapitanem, więc można powiedzieć, że jestem Królem Lwem - żartobliwie podkreślał parę lat temu. Siedziba Rhein-Neckar znajduje się w Mannheim (Badenia-Wirtembergia), rodzinnym mieście Gensheimera. Pierwsze kroki w piłce ręcznej stawiał w dzielnicowej drużynie TV Friedrichsfeld. Szybko wypatrzyli go jednak skauci ekipy SG Kronau/Ostringen. Trafił do niej w 2003 roku. Cztery lata przed tym, jak zmieniła nazwę na Rhein-Neckar Löwen.
Szczypiorniaka na najwyższym poziomie nie posmakował jednak od razu. Najpierw musiał pokazać swoje umiejętności w drużynie rezerw. Gdy tam się sprawdził, został włączony do kadry pierwszego zespołu, który rywalizował w drugiej lidze. Do elity awansował z nim w 2005 roku. I już w swoim debiutanckim pełnym sezonie występów w Bundeslidze został wybrany najlepszym graczem młodego pokolenia. Miał wtedy niespełna 20 lat.
Już w kategoriach młodzieżowych wyróżniał się także w reprezentacji Niemiec. Zdobył z nią między innymi mistrzostwo Europy (2006) i wicemistrzostwo świata juniorów (2007). Następnie zgarniał już znacznie bardziej prestiżowe wyróżnienia. Kilkakrotnie był wybierany najlepszym graczem Bundesligi, a pierwszą złotą kartę zapisał z Lwami, gdy w sezonie 2012/2013 wygrał z nimi Puchar EHF. Nigdy wcześniej klub z Mannheim nie sięgnął po żadne trofeum.
Kiedy zdecydował, że od jesieni 2016 roku przeniesie się do Paris Saint-Germain HB, kibice RNL nie mieli mu tego za złe. Docenili jego magiczny nadgarstek, który pozwolił mu zdobyć ogromną liczbę bramek. Zasługi Gensheimera docenili także działacze, na cześć jego dokonań decydując się zastrzec numer koszulki, jaki przez lata nosił na plecach (3).
Nim jednak Niemiec zacznie podbijać serca kibiców w Paryżu, ma do zrealizowania jeszcze jedną misję. W Rio de Janeiro, na igrzyskach olimpijskich. Jego reprezentacja prezentuje się w Brazylii bardzo dobrze. Dosłownie o włos przegrała półfinał z Francją. Wysoką dyspozycję prezentuje również sam lewoskrzydłowy. Aby zaspokoić medalowy głód, "Król Lew" będzie musiał, wraz z zespołem, pokonać w meczu o 3. miejsce Polaków. W fazie grupowej Niemcom udało się tego dokonać. Ale dopiero teraz okaże się, która ze stron wróci do kraju nasycona.
ZOBACZ WIDEO Jak świat zapamięta Rio po igrzyskach? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}