Rio 2016: Amerykanki wytrzymały presję i zdobyły brąz
Mistrzynie świata wytrzymały niemały napór ze strony podopiecznych Giovanniego Guidettiego i to one mogły cieszyć się z medalu igrzysk w Rio de Janeiro.
Dla Amerykanek spotkanie o brąz Rio 2016 było przykrym obowiązkiem po klęsce w półfinale z Serbią, dla Holenderek - najważniejszym spotkaniem co najmniej ostatnich 20 lat tamtejszej siatkówki. I to było widać już od pierwszych piłek medalowego starcia w Maracanazinho. Oranje zaczęły z większą werwą, bo od dwóch asów serwisowych, ale nie brakowało w ich zagraniach zbędnych nerwów. Wynik szybko się wyrównał po akcjach Kimberly Hill, a o dystans punktowy zadbały Jordan Larson-Burbach i Foluke Akinradewo (10:14). Nie zgasiło to ducha europejskiej ekipy, po ataku i bloku Yvon Belien było po 18. Potrzeba było trzech punktów z rzędu Hill, by jej koleżanki odetchnęły z ulgą po wyczerpującym emocjonalnie secie.
Obaj szkoleniowcy nie bali się częstych roszad w składzie, próbując zaskoczyć rywala siatkarskimi asami z rękawa. Ze statystyk wynikało, że na parkiecie panuje równowaga idealna (16:16 w punktach z ataku, po 2 asy i punkty blokiem), dlatego każdy detal mógł odgrywać niebagatelną rolę. Drugi set przypominał pojedynek szermierzy ripostujących kolejne sztychy. Na asy Akinradewo odpowiadała podobnie Laura Dijkema, na uderzenia ze skrzydła Anne Buijs - równie precyzyjna Jordan Larson. Holenderki co chwila doskakiwały do rezultatu punktowego rywala, (zwłaszcza Judith Pietersen dawała się mistrzyniom świata we znaki) i w końcu doskoczyły dzięki Lonneke Sloetjes, która dała im remis po 22. Wysiłek się opłacił, świetna asekuracja Oranje i punktowa zagrywka Buijs dały im wyrównanie!Dominacja USA w bloku była coraz bardziej widoczna, po trzecim punkcie zdobytym w tym elemencie przez Rachael Adams włoski trener Holenderek musiał reagować time-outem. Środkowa, doskonale znana polskim kibicom, ustawiała przebieg partii na korzyść Jankesek swoim serwisem i zmuszała przeciwniczki do błędów. Buijs podrywała swój zespół do walki, ale dopiero blok Robin De Kruijf pozwolił myśleć wicemistrzyniom Europy o przełamaniu. Do którego ostatecznie nie doszło: ofensywa siła Oranje osłabła na dobre, zaś spotkanie zakończyła zagrywka Hill, która opadła na parkiet tuż przed zrezygnowaną Debby Stam-Pilon. Trener Kiraly mógł zatem cieszyć się z pierwszego medalu igrzysk jako trener, aczkolwiek nie powtórzył sukcesu z 1984 roku.
Holandia - USA 1:3 (23:25, 27:25, 22:25, 19:25)
Holandia: Dijkema, Pietersen, de Kruijf, Sloetjes, Plak, Belien, Stam-Pilon (libero) oraz Schoot, Buijs, Balkestein-Grothues, Stoltenborg, Steenbergen
USA: Glass, Larson-Burbach, Adams, Murphy, Hill, Akinradewo, Banwarth (libero) oraz Lloyd, Lowe, Robinson, Harmotto-Dietzen