Rio 2016. Polskie igrzyska skrajności

PAP/EPA
PAP/EPA

Igrzyska w Rio de Janeiro nie ujawniły żadnej nowej prawdy o polskim sporcie. Dbamy o gwiazdy, brakuje nam zaplecza. I gdy najwięksi zawodzą, całość rozczarowuje.

W tym artykule dowiesz się o:

Los w Rio nie oszczędził nam niczego. Mieliśmy dopingową wpadkę (Adrian Zieliński), klęskę wielkiego faworyta (Paweł Fajdek) oraz imponujący rekord świata (Anita Włodarczyk). Medale absolutnie planowane (kajakarstwo, wioślarstwo) i ten kompletnie niespodziewany (Oktawia Nowacka). Mieliśmy bohaterów i czarne charaktery.

Igrzyska jak życie

To były igrzyska skrajności, rozciągnięte między zachwytem a dramatem. Między łzami wygranych i pokonanych. Między uśmiechem Nowackiej, a "miało być dobrze, a k**** nie było" Adama Kszczota. Igrzyska odbierane jeszcze mocniej na żywo niż przed telewizorami.

Widziałem Maję Włoszczowską, która łamiącym się głosem dedykowała medal zmarłemu Markowi Galińskiemu. Widziałem też polskich piłkarzy ręcznych, ze łzami w oczach pokonujących drogę z hali do autobusu. Rozmawiałem z zapłakaną Aleksandrą Sochą i słuchałem zszokowanego Jana Świtkowskiego. Cieszyłem się rekordem życiowym razem z Joanną Jóźwik oraz słuchałem krętactw braci Zielińskich.

Na jazdę bez trzymanki zabrały mnie drużyny, w szachu repasażami trzymali zapaśnicy i judocy. Tylko efekt pozostał taki sam: wciąż tkwimy w światowych stanach średnich bez perspektyw na dołączenie do grona sportowych potęg.

Krążków było jedenaście. Medalowy worek rozwiązał Rafał Majka, zamknęła go Włoszczowska. Wszystkie piękne, niepowtarzalne. Obudowane znakomitą historią, wysiłkiem i radością. A były też klęski, porażki obrzydliwe. Jak ta naszych ciężarowców, przed treningiem krzyczących dziarsko: "Jedziemy z tym koksem". Cienie i blaski. Igrzyska jak życie.

Gwiazdy pod ochroną

Polskie gwiazdy miały warunki cieplarniane. Nie usłyszałem nawet słowa o złych warunkach przygotowań czy kłodach rzucanych pod nogi.

- Mieliśmy wszystko. Chyba mocno nadwerężyliśmy budżet związku, ale było warto - mówił nam trener kadry zapaśniczek Krzysztof Ołenczyn. Piotr Myszka dodawał: - Każdemu sportowcowi życzyłbym takiego wsparcia, jakie miałem ja.

A trener Adama Kszczota Zbigniew Król podkreślał, że w Polsce wyczynowcy warunki do przygotowań mają jedne z najlepszych na świecie. Przylatywali do Rio kiedy chcieli i jak chcieli. Gdy trzeba było, na trzy dni przed startem dostawali pokój w hotelu tuż obok obiektu startowego.

I faworyci, którzy nie przegrali medali w swoich głowach, oczekiwania spełnili. Bo największych dopieszczamy, problemem jest wspieranie sportowców niżej. Wymowne, że bodaj jako jedyna z medalistek na przygotowania mogła narzekać - choć z wdziękiem tego nie robiła - Nowacka, a więc ta radość nieplanowana i niespodziewana.

Sport polityczny

Jedne dyscypliny kwitły, inne obumierały. Rozpędziło się kolarstwo, podtopiło pływanie. Radość dali lekko atleci, wstyd przynieśli ciężarowcy. Świat skrajności.

Przykład wymowny to zapasy. Przedstawicieli stylu wolnego było w Rio ośmiu, zdobyli medal. Z "klasyków" do Brazylii nie poleciał żaden. - Bo u nich zrobiło się jak w polityce - wyjaśnił nam Ołenczyn. - Trenerzy z klubów byli dla szkoleniowca kadry opozycją. Wszystko było źle. I jeśli się nie opamiętają, to nie będzie czego zbierać.

Świat konfliktu

Czasem można było mieć wrażenie, że polskim budynkiem w Wioski Olimpijskiej raz za razem wstrząsały konflikty.

W przestrzeni publicznej mocniej zaistniały takie postacie jak Tomasz Zieliński, Konrad CzerniakMonika Żur, Marcin Krukowski, Małgorzata Wojtyra, Alicja Tchórz czy Agata Forkasiewicz. Dziś nie kojarzy się ich ze sportem, lecz z krzywdą, jaka rzekomo została im wyrządzona.

Składam wszystkie klocki w całość. Te drobiazgi, niedopatrzenia, konflikty, małości. Dorzucam medale przegrane w głowach; występy wykrzywione przez presję, przez stres. Konfrontuję z tym, że przecież olimpijski sukces wymaga perfekcji.

Zastanawiam się, czy nie jest po prostu tak, że nasz sport tkwi w swojej przeciętności, bo my do pewnych wielkich spraw jeszcze nie dorośliśmy. A przecież mamy bandę młodych, fajnych, zdolnych ludzi. I także do Tokio polecimy z przeświadczeniem, że już nastał czas, by podbić świat.

Kamil Kołsut z Rio de Janeiro

Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->

ZOBACZ WIDEO Fatalne warunki treningowe Anity Włodarczyk (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (3)
avatar
Grieg
23.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Czasem można było mieć wrażenie, że w polsko-węgierskim blokiem Wioski Olimpijskiej podczas IO raz za razem był wstrząsają konflikty." Przepraszam, o co tutaj autorowi chodziło? 
avatar
Jarosław Bogalecki
23.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W Tokio pewnie będzie podobnie, w granicach dziewięciu-dwunastu medali. Może jeden na początek, potem tydzień posuchy spod znaku "Nie wiem, co się stało", aż w końcu przynajmniej niektórzy fawo Czytaj całość