W tym artykule dowiesz się o:
Polscy badmintoniści ze zmiennym szczęściem radzili sobie w turnieju olimpijskim. Mikst Robert Mateusiak / Nadieżda Zięba toczył wyrównaną walkę z Duńczykami Joachimem Fischerem Nielsenem i Christinną Pedersen. Nasi badmintoniści mieli swoje szanse w tym spotkaniu. W drugim secie prowadzili już 19:16, jednak nie zdołali dowieźć sukcesu do końca. Parę czekają jeszcze dwie potyczki grupowe.
Lepiej spisał się Adrian Dziółko. Singlista uporał się z Gwatemalczykiem Kevinen Cordonem, choć nieco przespał początek rywalizacji. W drugim i trzecim secie wątpliwości już nie było. Polak odskoczył na kilka oczek i wygrał pojedynek 2:1. W następnym meczu grupowym Dziółko zagra z wiceliderem światowego rankingu Chińczykiem Long Chenem.
Wcześniej porażkę poniósł nasz debel Przemysław Wacha /Adam Cwalina, który nie sprostał Koreańczykom Kim Gi-jung i Kim Sa-rang.
Po medalowych żniwach w wioślarstwie (złoto i brąz) lekki niedosyt po wyścigach kolarzy torowych, w których widzieliśmy kandydatów do roli czarnego konia. Polscy sprinterzy (piąty rezultat eliminacji) odpadli z walki o medale po wyścigu pierwszej rundy z Francją. Krzysztof Maksel, Damian Zieliński i Rafał Sarnecki uzyskali wynik gorszy niż w kwalifikacjach i uplasowali się na siódmym miejscu.
W finale kapitalną walkę stoczyli Brytyjczycy i Nowozelandczycy. Obie drużyny od początku narzuciły bardzo wysokie tempo, które lepiej wytrzymali reprezentanci Zjednoczonego Królestwa, bijąc przy okazji rekord olimpijski.
ZOBACZ WIDEO Zamiast regat... samba. Wioślarze muszą poczekać (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Bardzo szybko zakończyła się przygoda z igrzyskami miksta Łukasz Kubot / Agnieszka Radwańska. Nasza już jedyna nadzieja w tenisie zmierzyła się z parą Begu/Tecau.
Po zwycięstwie w pierwszym secie Polacy dali przejąć rywalom inicjatywę i doszło do decydującej partii, super tie-breaka (do 10 punktów). Rozgrywka padła łupem rumuńskiej pary (10:8). Na kortach w Rio de Janeiro nie mamy już zatem reprezentantów.
Polskie pary bez powodzenia także na Copacabanie. Najpierw w barażu o 1/8 finału wystąpili Bartosz Łosiak i Piotr Kantor. Biało-Czerwoni spotkali się z włoską parą Lupo/Paolo. Po świetnej drugiej partii pojawiła się nawet nadzieja na sukces, ale w tie-breaku więcej zimnej krwi zachowali rywale i wygrali 15:13. Polacy pożegnali się z turniejem, choć zaczęli go od pewnego zwycięstwa nad niemieckim duetem.
Ćwierćfinału sprzed czterech lat nie powtórzą Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel. Nasi siatkarze odpadli na tym samym etapie, co ich młodsi koledzy. Pogromcami okazali się Kanadyjczycy Schalk / Saxton.
Dużo działo się w turnieju szczypiornistów. Brazylijczycy udowodnili, że ich zwycięstwo nad Polakami nie było dziełem przypadku. Fantastyczna końcówka i interwencje bramkarza Maika Santosa pozwoliły im wyjść na prowadzenie. Przy ogłuszającym dopingu kibiców nie dali wyrwać sobie tej szansy z rąk i wygrali z Niemcami 33:30.
W Rio de Janeiro nie wiedzie się zupełnie Szwedom. Grupowi rywale Biało-Czerwonych przegrali trzeci mecz na brazylijskich parkietach (24:27). Tym razem pogromcami wicemistrzów olimpijskich zostali Słoweńcy z niesamowitym Urosem Zormanem. Zwycięską passę kontynuują natomiast Francuzi. Trójkolorowi dość łatwo uporali się z Argentyńczykami, wygrywając 31:24. Mistrzowie świata z sześcioma oczka na koncie są już pewni awansu do ćwierćfinału.
Niespodzianka, nieco mniejszego kalibru, wśród siatkarzy. Amerykanie, którzy do spotkania z Brazylią przystępowali po dwóch porażkach, zagrali świetne spotkanie i ograli 3:1 niepokonanych jak dotąd Canarinhos. Reprezentantów USA do sukcesu poprowadził Matthew Anderson.
Wcześniej pewne zwycięstwa odnieśli Francuzi, Włosi oraz Polacy. Bartosz Kurek i spółka pokonali Argentyńczyków 3:0, ale w trzecim secie nasi siatkarze przyprawili kibiców o palpitacje serca. Podopieczni Stephane'a Antigi po kapitalnej końcówce seta wygrali 37:35 i zachowali status niepokonanych.
To już chyba koniec medalowych szans pływaków. Finał 100 metrów motylkiem odpłynął Konradowi Czerniakowi. Polak zajął trzecie miejsce w pierwszym półfinale, co dało mu ostatecznie dopiero 10. lokatę w stawce i brak awansu do walki o medale. Do ósemki zabrakło 0,07 s.
Poza tym u mężczyzn nihil novi. Wszyscy pływają, a i tak wygrywa Michael Phelps. Tym razem na 200 metrów stylem zmiennym. Amerykanin zmiażdżył konkurencję i zdobył 22. złoto na igrzyskach. Japończyka Kosuke Hagino wyprzedził o prawie 2 sekundy.
Sytuacja bez precedensu wśród pływaczek. Na 100 metrów stylem dowolnym na najwyższym stopniu podium... dwie zawodniczki. W identycznym czasie do ścianki dopłynęły Simone Manuel i rewelacyjna 16-latka z Kanady Penny Oleksiak. Wielka faworytka, Australijka Cate Cambell, dopiero na szóstej lokacie.
Na 200 metrów stylem klasycznym Rie Kaneto nie dał szans rywalkom. Drugą na mecie, Rosjankę Julię Jefimową, wyprzedziła o 1,5 sekundy. Nokaut. Trzecie miejsce dla Chinki Jinglin Shi.
Poznaliśmy najlepszego tenisistę stołowego igrzysk. Okazał się nim, gdzieżby inaczej, Azjata. Chińczyk Ma Long pokonał w finale obrońcę tytułu z Londynu i jednocześnie swojego rodaka, Jike Zhanga.
Spotkanie miało jednostronny przebieg i złoty medalista sprzed czterech lat tylko w pierwszym secie podjął wyrównaną walkę. Potem Zhang nie zdołał już ugrać więcej niż 5 punktów w partii. Brąz trafił do Japończyka Juna Mizutani, który ograł ostatnią nadzieję Europejczyków, Białorusina Władimira Samsonowa.