Sebastian Świderski o srebrnym medalu w MŚ 2006: W Japonii nikt na nas nie stawiał

- Brazylia była wówczas praktycznie poza zasięgiem wszystkich - komentuje srebrny medalista mistrzostw świata z 2006 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Sebastian Świderski wspomina japoński mundial bardzo pozytywnie, z minimalną nutką goryczy, wywołaną właśnie znaczącą przegraną 0:3 w meczu o złoto przeciwko Kanarkowym. Niepowodzenie w ostatnim starciu turnieju było jedynym, jakiego Polacy doświadczyli w ciągu ponad dwóch tygodni zmagań w dalekiej Azji.
[ad=rectangle]
- Przede wszystkim jest wielka radość z ogromnego sukcesu, jaki osiągnęliśmy po wielu latach posuchy, jeżeli chodzi o polską siatkówkę męską. Pewien niedosyt na pewno również jest, bo 2. miejsce to jednak pierwszy przegrany, a zawsze się gra i trenuje po to, by być jednak na najwyższym stopniu podium. Z drugiej strony, jest też ogromna satysfakcja z tego powodu, że to my graliśmy w finale przeciwko wielkiej Brazylii. Ta wysoka porażka oczywiście boli, ale zawsze jest to przegrana z najlepszą drużyną tamtego okresu, obejmującego kilka ładnych lat - opowiada obecny trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Były przyjmujący reprezentacji Polski wymienia 3 najważniejsze czynniki, które jego zdaniem wpłynęły na osiągnięcie sukcesu w Japonii. - Naszym atutem była przede wszystkim ciężka praca, jaką wykonaliśmy przed mistrzostwami świata, to po pierwsze. Po drugie, bardzo dużo czasu spędziliśmy razem na zgrywaniu się. Po trzecie, pojechaliśmy tam tak naprawdę troszeczkę w roli kopciuszka. Nikt na nas nie stawiał, nie byliśmy w gronie faworytów, a jednak potrafiliśmy wyjść i wygrywać z najlepszymi - mówi "Świder".

Zdaniem 37-letniego szkoleniowca, w dzisiejszych czasach można wskazać jedną drużynę, która swoim potencjałem przypomina wielką Brazylię z pierwszej dekady XXI wieku. - Canarinhos przodowali wtedy we wszystkich turniejach, wygrywali wszystko przez parę lat. Byli hegemonem, będącym pewniakiem u bukmacherów i udowadniającym to później również na boisku. Na dzień dzisiejszy reprezentacją podobną do ówczesnej Brazylii jest na pewno zespół rosyjski. Prezentuje się on bardzo dobrze, wygrywając najważniejsze mecze z najtrudniejszymi rywalami. Rosjanie na pewno będą głównym faworytem mistrzostw świata - kończy Świderski.

Źródło artykułu: