Weijun Zhong: Egipt okazał się niezwykle trudnym przeciwnikiem

Poniedziałek był pierwszym dniem zmagań w grupie C mistrzostw świata. Najbardziej zaciętym pojedynkiem okazał się mecz pomiędzy reprezentacjami Chin i Egiptu. Azjaci ostatecznie wygrali 3:1.

- Pojedynek z Chińczykami był bardzo trudny i wymagający. Ostatecznie przegraliśmy, ale myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony na boisku, szczególnie w trzecim i czwartym secie. Jeśli skorygujemy naszą grę i wyeliminujemy błędy to uda nam się powalczyć o zwycięstwa w następnych spotkaniach - powiedział po przegranej kapitan reprezentacji Egiptu, Saleh Youssef. [ad=rectangle]
W podobnym tonie po porażce wypowiadał się selekcjoner Faraonów, Ibrahim Fakhreldin: - Pierwszych dwóch setów nie możemy uznać za udane w naszym wykonaniu. Obraz naszej gry odmienił się w trzeciej partii, jednak nie wystarczyło to do zwycięstwa. Zgubiły nas nasze błędy. W kolejnych dniach czekają nas mecze silnymi zespołami, musimy przeanalizować naszą grę i się odpowiednio przygotować. Ciągle mamy szanse na awans.

Kapitan reprezentacji Chin mówi o pierwszym meczu na mistrzostwach świata
Kapitan reprezentacji Chin mówi o pierwszym meczu na mistrzostwach świata

Pierwsze dwa sety spotkania rozegrane były pod dyktando Chińczyków, którzy dwukrotnie zwyciężali w stosunku 25:20. Po dłuższej przerwie wymuszonej awarią oświetlenia w Ergo Arenie, Egipcjanie zaczęli grać zdecydowanie lepiej i wygrali trzecią odsłonę. Najbardziej zacięty okazał się czwarty, zarazem ostatni set spotkania. Egipcjanie mieli w górze kilka piłek setowych, ale ostatecznie siatkarze z Azji wygrali 33:31 i zanotowali na swoim koncie pierwsze zwycięstwo na mistrzostwach świata.

- Egipt okazał się niezwykle trudnym przeciwnikiem. W dwóch ostatnich setach pokazali oni pełnię swoich umiejętności. Bardzo ciężko było ich zatrzymać. Jednak ostatecznie jesteśmy bardzo zadowoleni z rezultatu i zapisujemy na swoje konto pierwsze zwycięstwo. Wierzymy, że w kolejnych meczach będzie podobnie - ocenił poniedziałkową potyczkę, reprezentant Chin, Weijun Zhong.

Z Gdańska dla SportoweFakty.pl,
Karolina Biesik

Komentarze (0)