MŚ, gr. C: Chiński mur nie został zburzony - relacja z meczu Chiny - Egipt

Ostatnie poniedziałkowe spotkanie gdańskiej grupy było najbardziej wyrównane ze wszystkich pojedynków, które tego dnia odbyły się w Ergo Arenie.

Egipcjanie przystąpili niezwykle zdeterminowani do starcia z Chińczykami. Już na początku premierowej odsłony starali się narzucić rywalom swój styl gry. Siatkarze z Państwa Środka nie pozwolili jednak na to, by ich gra toczyła się według warunków postawionych im przez przeciwników. Na skrzydłach dobrze radzili sobie Weijun Zhong i Zhi Yuan. W bloku coraz lepiej dawał sobie radę Xin Geng, który skutecznie "przytrzymywał na siatce" środkowych reprezentacji Egiptu. Dobra i konsekwentna gra w wykonaniu Azjatów rozbijała obronę ich rywali z Północnej Afryki, którzy po dobrym otwarciu spotkania zaczęli popełniać błędy w ofensywie. Chiński blok zatrzymał atak Saleha Youssefa i dał prowadzenie w meczu siatkarzom Guochena Xie (25:20).
[ad=rectangle]
Druga partia zaczęła się od prowadzenia ekipy ze wschodu globu, która za sprawą zagrywek swojego kapitana wyszła na dwupunktowe prowadzenie (7:5). Zawodnicy z kraju położonego nad Nilem robili wszystko, co w ich mocy, by przeciwstawić się grającym, jak z nut rywalom. Najlepiej wychodziło to powstrzymanemu w końcówce pierwszego seta, Salehowi Youssefowi, który swoimi atakami raz po raz nękał zręcznie uwijających się w defensywie Chińczyków (16:12). Nic nie wskazywało na to, żeby w ekipie Ibrahima Fakhreldiniego nastąpiło przebudzenie i nagły zryw do walki. Azjaci bardzo pewnie mknęli po zwycięstwo w drugiej odsłonie (25:20).

Siatkarze z Chin powrócili na parkiet zmobilizowani do gry i wywalczenia sobie pierwszego zwycięstwa na polskim mundialu. Ich postawa na boisku nie uległa zmianie. Bardzo dobrze rozumieli się z rozgrywającym i wiedzieli jak ustawić blok, by wyblokować lub zablokować rywali. Na środku siatki kilkoma efektownymi blokami popisał się Chunlong Liang (9:5). Egipcjanie próbowali dotrzymywać kroku swoim przeciwnikom, ale nie byli w stanie nadążyć za tempem, które grze nadawali Chińczycy. Ich zagrywka i ataki demolowały defensywę zawodników z kraju faraonów. Konsekwencja w boiskowych poczynaniach pozwoliła zawodnikom z Państwa Środka osiągnąć pięciopunktowe prowadzenie (22:17), ale zdołali dołożyć do swojego dorobku już tylko "oczko". Po niezwykle emocjonującej końcówce partię wygrali siatkarze z Afryki (23:25).

Czwarty set rozpoczął się pomyślnie dla Egipcjan, którzy niesieni zwycięstwem z poprzedniej partii poczynali sobie coraz śmielej. Nie bali się tak jak wcześniej chińskiego bloku, tylko skutecznie go obijali, budując sobie przewagę (10:12). Przyjęcie w ekipie ze wschodu pogorszyło się wskutek silnych i celnych zagrywek ich przeciwników. Przez to ich akcje były bardziej czytelne dla blokujących zespołu będącego po drugiej stronie siatki. Nie deprymowało to walecznych Chińczyków. Starali się wywalczyć w tej odsłonie jak najwięcej punktów i sprawić kłopoty siatkarzom znad Nilu. Ich ofiarność w grze poskutkowała nerwową końcówką odsłony rozstrzyganą na przewagi (33:31).

Mecz w Ergo Arenie oglądało 3000 widzów.

Chiny - Egipt 3:1 (25:20, 25:20, 23:25, 33:31)

Chiny: Yuan, Liang, Zhong, Cui, Jiao, Geng, Ren (libero) oraz Kou, Kong, Li, Fang

Egipt: Youssef, Abdelrehim, Abdalla, Badawy, Elkotb, Abou, Moawad (libero) oraz Atia, Thakil, Abdelhay, El Sayed

Źródło artykułu: