Niespodziewanie po dwóch kolejkach w grupie D na prowadzeniu znalazł się zespół prowadzony przez Slobodana Kovaca. Irańczycy perfekcyjnie rozpoczęli mistrzostwa świata od trzech punktów z Włochami, po czym dorzucili do tego dwa oczka wyrwane reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Jednak w czwartek czeka ich spotkanie z mniej utytułowanym rywalem, który również udanie zapunktował na początku polskiego mundialu, a mianowicie z Francją.
Od początku turnieju w Krakowie prym wiedzie Mir Saeid Marouflakrani. Jego efektowne wystawy często są przedmiotem nie tylko dziennikarzy, ale również kibiców. Szczególne wrażenie zrobił chyba w tie-breaku podczas meczu z USA, kiedy to w decydujących chwilach wykonał skuteczną, ale dość ryzykowną kiwkę. Oprócz tego umiejętnie rozdziela piłki swoim partnerom w ataku, co tylko bardziej cementuje irańską zespołowość. - Nikt z nas nie spodziewał takiego wspaniałego początku mistrzostw świata. Wygraliśmy z Włochami, bo graliśmy z nimi wielokrotnie w czasie tego sezonu i byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania, nie mogli nas niczym zaskoczyć - przyznał kapitan perskiej drużyny. Z Amerykanami również się spotkaliśmy w ostatnim czasie, zagraliśmy kilka sparingów razem. Widzieliśmy, że są w świetnej formie. Kluczowa był nasza koncentracja podczas meczu z nimi, dwa pierwsze sety to nam się udawało, ale potem się rozluźniliśmy. Na szczęście w tie breaku wróciliśmy do swojej gry. I tak po dwóch meczach z bardzo trudnymi przeciwnikami mamy pięć punktów, to jest dla nas wspaniałe osiągnięcie. Nawet w tie breaku, ale zwycięstwo z USA ogromnie nas cieszy - dodał Irańczyk.
[ad=rectangle]
Z kolei Francuzi swój udział w mistrzostwach rozpoczęli od szybkiej wygranej nad outsiderami grupy D, Portorykańczykami. Pewne zwycięstwo spowodowało, że przeciwko Włochom, gracze Laurenta Tillie postanowili zagrać o pełną pulę. Po dwóch setach byli bardzo blisko kolejnego kompletu punktów, jednak Italia przezwyciężyła swoje trudności i doprowadziła do tie-breaka. Piąta partia była już popisem Iwana Zajcewa, a francuska reprezentacja musiała zadowolić się jednym punktem.
Jak na razie nierówno spisuje się atakujący Trójkolorowych, Antonin Rouzier. Podczas starcia z ekipą z Ameryki Środkowej miał spore problemy w kończeniu akcji na pojedynczym bloku, ale z kolei przeciwko Włochom był już wiodącą postacią w zespole (27 pkt.). Francuski siatkarz nieraz potrafił zaskakiwać już swoimi nagłymi spadkami i przypływami formy. Sporo do życzenia zostawia również skuteczność w ataku Earvina Ngapetha, który przeciwko Italii skończył zaledwie 30% posyłanych do niego piłek. Z dobrej strony pokazują się za to środkowi reprezentacji znad Sekwany. Kevin Le Roux oraz Nicolas Le Goff mają już wspólnie na swoim koncie dwanaście punktowych bloków.
Co ciekawe będzie to premierowe spotkanie obydwu zespołów w historii siatkarskich mistrzostw świata, która z ekip zapisze po swojej stronie pierwszą wygraną?
Iran - Francja / Kraków, czwartek, 3.09.2014r., godzina 16:30