Marek Karbarz: Oglądamy narodziny prawdziwej drużyny

- Wszyscy grają równo i dobrze - powiedział o polskiej reprezentacji złoty medalista Mistrzostw Świata 1974 w Meksyku oraz Igrzysk Olimpijskich 1976 w Montrealu.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Znakomita inauguracja mundialowych zmagań w wykonaniu biało-czerwonych sprawiła, że coraz częściej słyszymy głosy o możliwości osiągnięcia przez naszą drużynę czegoś wielkiego. Najtrudniejsze pojedynki dla reprezentacji Polski rozpoczną się jednak od drugiej fazy turnieju, gdzie najprawdopodobniej zmierzy ona swoje siły z takimi zespołami jak Francja, Iran, Włochy czy Stany Zjednoczone.

- Dotychczasowe wyniki może nie są miarodajne, bo oprócz Serbii na razie nie graliśmy z rywalami z najwyższej półki. Ale można zauważyć, że w końcu mamy zespół, który się rozumie, gra kombinacyjnie, chłopcy się wspierają. Powiedziałbym nawet, że jesteśmy świadkami narodzin prawdziwej drużyny. Nie można się do niczego przyczepić, jeżeli wygrywa się trzy razy po 3:0.  To, że rywale wyglądają słabiej, dzieje się wyłącznie dzięki naszej postawie, przede wszystkim na zagrywce, która jest naprawdę bardzo dobra, szczególnie ta szybująca - skomentował Marek Karbarz.
Występy podopiecznych Stephane'a Antigi na Mistrzostwach Świata 2014 spowodowały przypływ fali optymizmu w całym kraju. Kilkanaście dni wcześniej wszyscy fani wstrzymali jednak oddech, gdy podczas meczu z Bułgarią (2:3) na Memoriale Huberta Jerzego Wagnera groźnie wyglądającej kontuzji doznał Mariusz Wlazły. Pomimo sporych zawirowań wokół powrotu kapitana PGE Skry Bełchatów do reprezentacji, aktualnie prezentowana przez niego forma sprawia, że jego status urósł do miana "niezastąpionego".

- Na pewno Mariusz jest bardzo dobrym zawodnikiem. Złapała odpowiednią formę, jest bardzo przydatny dla zespołu. Jeszcze miesiąc czy dwa temu nikt nie wyobrażał sobie naszej kadry bez Bartka Kurka. Okazuje się, że nie ma zawodników niezastąpionych. Jest drużyna, grająca obecnie równo i stabilnie, z powodu panującej w niej dobrej atmosfery. Jedni wspierają drugich zarówno na treningach, jak i na meczach. Nie ma graczy, którzy rozbijaliby tą wspólnotę od wewnątrz - dodał jeden z członków "złotej" ekipy Wagnera.

Sobotnia potyczka naszych siatkarzy z Kamerunem wydaje się już jednak być ostatnią okazją do swobodnego przetestowania różnych rozwiązań personalnych. - Mam nadzieję, że szansę gry dostaną jeszcze Andrzej Wrona i Krzysztof Ignaczak, żeby ta drużyna naprawdę była scalona i każdy czuł się dla niej pożyteczny - podsumował Karbarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×