MŚ, gr. F: Salsa trwała tylko chwilę - relacja z meczu Kuba - Rosja

Drużyna Rodolfo Sancheza po dwóch setach remisowała z faworyzowaną Sborną, lecz ostatecznie zakończyła całe spotkanie bez zdobyczy punktowej.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Od początku spotkania dało się wyczuć, z którą drużyną sympatyzuje całkiem licznie zgromadzona publiczność we wrocławskiej Hali Stulecia. Byli nią skazywani na pożarcie Kubańczycy. Zawodnicy Rodolfo Sancheza mieli jednak powody do radości jedynie do pierwszej przerwy przerwy technicznej, kiedy to prowadzili 8:6. Spowodowane było to przede wszystkim nerwowym początkiem ze strony Rosjan, nie mogących przez pewien czas złapać odpowiedniego rytmu w ofensywie.

Gdy tylko jednak gracze Sbornej "odpalili", dla kubańskiego zespołu oznaczało to początek końca. Najpierw mocną zagrywką napoczął ich Nikołaj Pawłow, zaś następnie kilkoma kolejnymi udanymi atakami dobili Dmitrij Muserski oraz Dmitrij Ilinych. Od stanu 14:9 dla Rosji, emocje w pierwszym secie właściwie się zakończyły. Podopieczni Andrieja Woronkowa poczynali sobie na parkiecie z ogromną swobodą, a w akcjach z szóstej strefy szalał Ilinych. Reprezentanci Kuby nie mieli prawa myśleć o odniesieniu sukcesu, skoro samemu zdobyli jedynie 9 punktów i przegrali całą partię 18:25.
Postawa kubańskich siatkarzy w inauguracyjnych fragmentach drugiej odsłony pokazała, że starcie z nimi nie będzie wcale dla faworyzowanych Rosjan spacerkiem. Nie mogli co prawda znaleźć recepty na świetnie spisującego się na prawym skrzydle Pawłowa, ale inni rosyjscy gracze nie byli już wcale tak pewni w swoich poczynaniach. Kiedy po błędach Muserskiego oraz Aleksieja Spiridonowa ekipa z Ameryki Łacińskiej wyszła na 10:9, dla siatkarskich mocarzy zaczęły się coraz większe problemy.

Przejęcie nawet minimalnej inicjatywy podziałało na młodych Kubańczyków bardzo motywująco. Doskonale prezentował się przyjmujący Osmany Uriarte (7 punktów w drugim secie), który zamieniał na punkt większość swoich ataków z lewej strony siatki, a także dwukrotnie w widowiskowy sposób powstrzymał blokiem Pawłowa. Ponadto o swoich możliwościach w polu serwisowym przypomniał także Javier Jimenez , co w połączeniu z dużą ilością błędów własnych (8) popełnionych przez Sborną dało "kopciuszkowi" trzy punkty zaliczki (21:18).

W kryzysowym momencie swoich kolegów próbował w pojedynkę ratować Muserski, popisując się udanymi zagraniami w ataku i bloku. Samemu nie był jednak w stanie odwrócić losów drugiego seta, którego przeciwnicy wygrali 25:23 po skutecznym zbiciu Uriarte.

Dość niespodziewana przegrana mocno rozdrażniła drużynę Woronkowa. Znaczną poprawę swojej postawy zademonstrowała ona już na początku trzeciego seta, kiedy szczególnie mocno błyszczał Muserski, będą dla rywali zagrożeniem w każdym elemencie. Udane zagrania środkowego błyskawicznie wyprowadziły Rosję na prowadzenie 8:4.

Siatkarze z Kuby zdołali się lekko ożywić, lecz ich zryw trwała zaledwie przez parę wymian. Efektywne uderzenia w wykonaniu Uriarte pozwoliły im zmniejszyć stratę do dwóch "oczek", a dokładniej do stanu 7:9. Wówczas Siergiej Grankin postanowił intensywniej włączyć do gry Pawłowa, który po zanotowaniu kryzysowego momentu w drugim secie przez pewien czas otrzymywał mało piłek. Powrót do częstej gry z atakującym okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż ten odpłacał się praktycznie samymi udanymi zagraniami. Po asie w wykonaniu Ilinycha, Rosjanie na dobre odzyskali pokaźną przewagę, wygrywając 15:10.

Gracze z "gorącej wyspy" po raz kolejny potwierdzili, że gra pod presją nie należy do ich atutów. Z czasem posypało się po ich stronie wszystko, od przyjęcia po atak. Dwie punktowe zagrywki Artema Wolwicza oraz dwa bloki Ilinycha przypieczętowały triumf Sbornej 25:15.

Losy czwartej partii w pewnym stopniu przypominały bieg wydarzeń w drugim secie. Punktem wspólnym obu setów była wyrównana walka, jaką obie ekipy toczyły na dystansie całej odsłony. Różnica natomiast była taka, że tym razem przez cały czas niewielką inicjatywę posiadali Rosjanie.

Kubańczycy dzielnie odpierali silne uderzenia z zagrywki Muserskiego i spółki, a w ofensywie przebudził się po ich stronie wcześniej nieskuteczny Jimenez. Z drugiej strony siatki dobrą zmianę dawał natomiast Wolwicz, o którego możliwościach w bloku rywale przekonali się dwukrotnie. Na drugiej przerwie technicznej było 16:13 dla Rosji.

W decydującym momencie ciężar gry wziął na siebie nikt inny jak Muserski. Jego as serwisowym wyprowadził Sborną na 22:18, a ta zaliczka okazała się już w pełni wystarczająca do przypieczętowania kolejnego triumfu na Mistrzostwach Świata 2014. Cały mecz zakończył punktową zagrywką Paweł Moroz.


Kuba - Rosja 1:3 (18:25, 25:23, 15:25, 19:25)

Kuba: Jimenez, Macias, Cepeda, Fiel, Mesa, Uriarte, Gutierrez (libero) oraz Romero, Calvo, Osoria, Alfonso, Chapman

Rosja: Apalikow, Grankin, Pawłow, Spiridonow, Muserski, Ilinych, Jermakow (libero) oraz Sawin, Wolwicz, Moroz, Makarow

Sędziowie: Philippe Vereecke (Francja), Milan Labasta (Czechy).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×