Polacy byli bliscy sprawienia niespodzianki w starciu z Alisonem i Emanuelem. - Bardzo cieszymy się z wyniku, mimo że nie wygraliśmy w tie breaku. Widać było po tym drugim secie, że moglibyśmy to zrobić. Cieszymy się z wyniku, bo gramy na plaży od czterech tygodni, nie trenujemy plażówki cały rok, normalnie występujemy na hali, więc wynik jest jak najbardziej zadowalający i rokuje dobrze na przyszłość - powiedział po meczu Jarosław Lech.
Przy stanie 6:9 mecz został przerwany z powodu ciężkich warunków atmosferycznych (opadu deszczu i potężny wiatr). - Ta przerwa dała nam luz, bo w takich warunkach pogodowych ciężko się gra. Do tego było zimno, a kiedy powiedzieli nam sędziowie, że przerywamy mecz, to przemyśleliśmy sobie kilka rzeczy. Wróciliśmy na boisko i zaczęliśmy grać - przyznał Damian Wojtasik.
Mecz z Brazylijczykami dla Polaków był dużym przeżyciem. - Alisona i Emanuela oglądaliśmy od kilku lat w telewizji, więc marzyłem zawsze, żeby zagrać przeciwko nim, ale respektu nie czułem. Zablokowanie Alisona było niesamowitym uczuciem, na pewno zapamiętam je do końca życia - przyznał z uśmiechem Lech. - Poczuliśmy, że możemy wygrać, bo tak gładko nam przyszedł ten drugi set. Myślę, że Brazylijczycy byli zdziwieni, kiedy nie mogli się przebić przez Jarka blok, to na pewno było spowodowane dobrą taktyką. W trzecim secie ja się trochę zablokowałem i wyszło jak wyszło - dodał Wojtasik.
Pomimo porażki, zawodnicy są pozytywnie nastawieni do kolejnych spotkań. - Myślę, że dobrze rozpoczęliśmy ten debiut na mistrzostwach świata. Dobre otwarcie wróży w kolejnych meczach odważną i dobrą grę. Dla nas nie ma tutaj słabych przeciwników, wszyscy są tutaj bardzo dobrzy - przyznał Wojtasik. - Naszym planem minimum i tym, co chcielibyśmy osiągnąć jest wyjście z grupy. To byłby dla nas sukces - powiedzieli zawodnicy.
Polska para swoich sił na plaży próbuje tylko w sezonie letnim, choć zawodnicy przyznają, że chętnie postawiliby na plażówkę przez cały rok. - Gramy ze sobą drugi sezon, dobrze się dogadujemy i dla nas występ w mistrzostwach świata jest wielką przyjemnością. Nie mamy żadnej presji, bo krótko trenujemy na piasku. Po prostu bawimy się siatkówką i próbujemy grać jak najlepiej - wyjaśnili siatkarze. Sytuacja niestety jest ciężka, zawodników ograniczają możliwości finansowe. - Wciąż szukamy sponsorów, mamy pieniądze na kolejne dwa turnieje. Na kolejne na razie nie jesteśmy w stanie pojechać - wyjaśnił Lech.
Tak jak wszyscy zawodnicy, także i młodzi Polacy byli zachwyceni tym, co się dzieje w Starych Jabłonkach. - Na pewno atmosfera dodaje skrzydeł. W takich warunkach i przy takiej publiczności nie graliśmy jeszcze nigdy. To jest sama przyjemność tutaj występować i mam nadzieję, że podczas kolejnych spotkań kibice także będą nas wspierać - zakończyli siatkarze.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Ze Starych Jabłonek dla SportoweFakty.pl,
Dominika Pawlik