Chinki uchodziły przed meczem za niekwestionowane faworytki do złota. Czwarta para igrzysk w Londynie i brązowe medalistki poprzednich mistrzostw świata w Rzymie oraz igrzysk w Pekinie, ciągle pozostają bez najwyższego trofeum w najważniejszych światowych turniejach. Niemki chciały z kolei wykorzystać swoje pięć minut - gra bez presji przyniosła im przecież finał.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Nieco spięte Chinki gorzej rozpoczęły mecz, a ich przeciwniczki bezwzględnie wykorzystywały każdą ich pomyłkę - dobrze broniły i sprytnie atakowały, w okolice linii końcowej lub tuż za siatkę. Takie rozwiązania niemal zawsze przynosiły im punkt. Azjatki myliły się w zagrywce i nie kończyły pierwszych akcji. Dalekie były od dyspozycji prezentowanej podczas półfinału z Brazylijkami. Niemkom zdecydowanie dopisywało szczęście, ale przecież każdemu znane jest przysłowie, że szczęście sprzyja lepszym. Tak było i tym razem, Karla Borger i Britta Buthe prezentowały bardziej zróżnicowaną siatkówkę, a przy tym dobrze się bawiły.
W drugiej partii Chinki w końcu zaczęły wykorzystywać swoje atuty, czyli zasięg i siłę w ataku. To przyniosło wymierne korzyści: szybko zbudowana przewaga pozwoliła nabrać im pewności i przezwyciężyć początkową niemoc. Dzięki temu Cheng Xue i Zhang Xi wygrały seta i doprowadziły do tie-breaka.
Ten, jak na mistrzostwa świata przystało, był niezwykle zacięty. Sama końcówka przyniosła tyle emocji, co niejeden mecz. To była siatkówka na najwyższym poziomie: dopiero po szóstej piłce setowej poznaliśmy mistrzynie globu. A są nimi Chinki, które w Starych Jabłonkach osiągnęły największy sukces w swojej karierze.
Finał kobiet:
Chen Xue/Zhang Xi (Chiny)[b] - Karla Borger/Britta Buethe (Niemcy) 2:1 (18:21, 21:17, 21:19)
[/b]
Ze Starych Jabłonek dla SportoweFakty.pl,
Dominika Baran[b]
[/b]