Monika Brzostek i Kinga Kołosińska miały w sobotę powody do radości. Choć przed południem poległy z Holenderkami, z innym duetem z tego kraju już sobie poradziły.
[ad=rectangle]
- Fajnie wszystko wyszło, wygrałyśmy mecz, publiczność bardzo nam pomogła, wspierała nas w ważnych momentach. Cieszymy się niezmiernie - powiedziała Kołosińska.
Wynik wskazuje na łatwą przeprawę Polek, ale Sophie van Gestel i Jantine van der Vlist stawiły mocny opór. - Może to tak wyglądało, ale dziewczyny grały niesamowicie na zagrywce, miałam przyjemność przyjmować. Naprawdę czułam wielką presję przez cały mecz, na pewno było trudno - przyznała Brzostek. - Myślę, że byłyśmy skupione, trener dał nam dużo wskazówek, jak dziewczyny grają i to się sprawdziło - dodała jej partnerka.
To drugi sukces polskiej pary po mistrzostwach Europy. - To był nasz najlepszy sezon. Ciężko pracowałyśmy i teraz są tego efekty, a to nas motywuje jeszcze bardziej - podkreśliła Brzostek. - Ten rok jest bardzo ważny, potrzebujemy punktów i każdy taki turniej daje nam punkty, żeby znaleźć się na tych igrzyskach. Najpierw trzeba się uspokoić, dostać tam.
Który mecz o brąz był dla Polek trudniejszy, przed własną publicznością w Olsztynie czy podczas mistrzostw Starego Kontynentu? Zawodniczki nie były w stanie dokonać wyboru. - To jest końcówka sezonu, nie paraliżuje nas nic, co się dzieje na boisku, wiadomo, że każdy chciałby skończyć każdą piłkę i żeby każda zagrywka była asem, ale niestety nie jest to możliwe. Tu i tam grałyśmy swobodnie, nie miałyśmy strasznych przestojów, żebyśmy oddały mecz czy set - przyznały zgodnie.