Ta roszada odmieniła mecz Polska - Tajlandia. "Jeśli to ma działać, nie widzę przeciwwskazań"

- Bardzo nas to wkurzało, że Tajki tak dobrze wszystko broniły. Ale znalazłyśmy na nie sposób - mówi nam Martyna Czyrniańska, skrzydłowa reprezentacji Polski, która rozpoczęła czwartkowy mecz Ligi Narodów jako przyjmująca, a skończyła jako atakująca.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
siatkarki reprezentacji Polski WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski
Wszystko co najgorsze w grze polskiego zespołu wydarzyło się w pierwszych dwóch partiach. W pierwszym pogrążyła go seria błędów, w drugim zaś niemoc w końcówce granej na przewagi. Co stało się potem?

- Przełomowy był początek III seta, kiedy w końcu zaczęłyśmy grać swoją siatkówkę. Nie skoncentrowałyśmy się na tym, że Tajki tak dobrze bronią. Starałyśmy się nie popełniać błędów. Nareszcie znalazłyśmy na nie sposób i udało się doprowadzić mecz do szczęśliwego końca mimo dwóch bardzo złych setów - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty Martyna Czyrniańska.

Siatkarka Grupy Azoty Chemika Police rozpoczęła mecz w szóstce, ale na pozycji przyjmującej. Od czwartej partii jednak zamieniła się z Olivią Różański i zagrała na prawym skrzydle. Jak się okazało, to była roszada, która pomogła doprowadzić mecz do szczęśliwego dla Polek końca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!

- Szczerze mówiąc nie wiem co mam na to powiedzieć. To koncepcja trenera, do której musimy się dostosować. Jeśli ma działać, nie ma przeciwwskazań, byśmy się rotowały. Jeśli w jednym konkretnym meczu zdziałało to, że Olivia jest na ataku, a w innym ja, uważam że wszystko jest ok. Musimy dawać z siebie wszystko, niezależnie od skrzydła, na którym gramy - oceniła zawodniczka.

Mecz Polska - Tajlandia obfitował w dużo długich wymian ze względu na fakt, że rywalki podbijały wiele piłek, które wydawały się już skończone. To działało na psychikę Biało-Czerwonych.

- Bardzo nas to wkurzało. Azjatyckie zespoły generalnie są niskie i bardzo dobrze bronią. Ale w pewnym momencie przestałyśmy się tym przejmować, zaczęłyśmy robić swoje - tłumaczy Czyrniańska.

Tie-breaka reprezentacja Polski rozpoczęła świetnie, bo wygrała 7 z 9 pierwszych akcji. Tyle, że po chwili z 7:2 zrobiło się 9:9, a pod koniec piątej partii rywalki miały nawet w górze piłkę na 14:13. Wszystko jednak skończyło się dobrze dla ekipy Stefano Lavariniego.

- Myślę, że to kwestia tego, że nie jesteśmy do końca zgraną drużyną i nie zawsze jeszcze wiemy jak się zachować w krytycznych sytuacja. Brakuje też nam doświadczenia jako zespołowi, ale myślę, że nawet jeszcze w tym VNL nauczymy się odpowiednio rozgrywać takie fragmenty - zapowiedziała tegoroczna maturzystka.

W piątek na turnieju w Manili Polki zmierzą się z USA. Początek o godzinie 5:00.

Zobacz także: Moc środkowych dała zwycięstwo. Oceny polskich siatkarek za mecz z Tajkami

Czy Polki awansują do turnieju finałowego Ligi Narodów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×