Liga Narodów. Szaleńczy pościg w pierwszym secie. Polacy wrócili na zwycięską ścieżkę

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Gdyby nie asy serwisowe Tomasza Fornala, Polacy nie wygraliby z Chińczykami 3:0. W pierwszym secie był szaleńczy, ale skuteczny pościg od wyniku 16:22, w kolejnych dwóch już pełna kontrola Biało-Czerwonych.

O męskiej reprezentacji Chin w siatkarskim świecie rzadko jest głośno, a w tej edycji Ligi Narodów głośno było o niej już trzy razy. Najpierw za sprawą sensacyjnej wygranej z Brazylią na jej terenie, i to aż 3:0. Potem dwukrotnie w czasie turnieju na Filipinach, gdy duża grupa chińskich zawodników zachorowała na koronawirusa, co przełożyło się na dwa walkowery. Jeden dla Francji, drugi dla... Chińczyków, po tym jak Niemcy odmówili grania przeciwko tej ekipie.

Tego, że o chińskim zespole będzie głośno również po spotkaniu z Polską, nikt nie oczekiwał. Dla Biało-Czerwonych potyczka z jedną z najsłabszych ekip w elicie VNL (w dziewięciu wcześniejszych meczach zwycięstwo z Brazylią było jedynym odniesionym przez Azjatów na boisku) miała być powrotem na zwycięską ścieżkę po niespodziewanej przegranej z Iranem 2:3 i kontynuacją walki o awans do turnieju finałowego w Bolonii z pierwszego miejsca.

Rywale bardziej niż na wygraną liczyli pewnie na cenną lekcję i podbudowanie morale, które po ich pierwszym meczu w Gdańsku, przegranym z Holendrami w beznadziejnym stylu, nie mogło być wysokie.

ZOBACZ WIDEO: #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #03. Wyzwanie Bartosza Kurka i szczere słowa prezesa

Tymczasem pierwszy set od samego początku miał dla polskich graczy i ośmiu tysięcy kibiców w Ergo Arenie nieprzyjemnie zaskakujący przebieg. Wszyscy nasi siatkarze mieli problemy ze skończeniem akcji i niedokładnie przyjmowali. Efekt był tak, że solidnie grający Chińczycy szybko zbudowali dużą przewagę (12:7).

Gdy Tomasz Fornal zaserwował dwa asy z rzędu (12:14) można było mieć nadzieję, że oto faworyci wracają na właściwe tory, ale nic takiego nie nastąpiło. Rywale szybko odbudowali wysokie prowadzenie. Po asie serwisowym Binglonga Zhanga wygrywali już 22:16.

Choć przy takim wyniku wydawało się, że pierwszą partię trzeba spisać na straty, w końcówce seta Polacy podjęli jeszcze jedną próbę pościgu. I, mimo że startowali z beznadziejnej pozycji, była to próba udana.

Dwa punktowe bloki i as serwisowy Łukasza Kaczmarka pozwoliły zbliżyć się naszemu zespołowi na dwa punkty (21:23), ale bohaterem seta był Fornal. Od wyniku 22:24 zdobył zagrywką trzy kolejne punkty. Przy pierwszej piłce setowej dla Biało-Czerwonych Jingyin Zhang uderzył w aut i to nasz zespół objął prowadzenie 1:0.

W drugiej odsłonie Polacy nie musieli już rzucać się do szaleńczego pościgu, tym razem zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami zdominowali przeciwników. Rolę "asowego" przejął od Fornala Jakub Kochanowski (dwie punktowe zagrywki na początku seta), w ataku rozkręcili się Fornal i Kaczmarek, na środku bezbłędny był Karol Kłos, a Chińczycy sprawiali wrażenie, jakby po straconej szansie w poprzedniej partii stracili rezon.

Szybko wypracowana przez drużynę trenera Grbicia czteropunktowa przewaga utrzymywała się przez dużą część seta, a w końcówce nasi reprezentanci jeszcze ją powiększyli. Tym razem to oni wygrywali 22:16 i ani myśleli dać się dogonić. Na ostatnie piłki w pole zagrywki wszedł Mateusz Bieniek, zagrał dwa asy i skończyło się na 25:16.

Przed trzecim setem Chińczycy zdołali się otrząsnąć i po powrocie na boisko znów potrafili sprawiać naszej drużynie problemy. Początkowo prowadzili dwoma punktami, potem nie pozwalali Biało-Czerwonym odskoczyć na więcej, niż dwa, trzy punkty. Ci zbudowali bezpieczne prowadzenie dopiero w końcówce, oczywiście za sprawą zagrywki - tym razem w roli głównej raz jeszcze wystąpił Kochanowski.

Kiedy środkowy Asseco Resovii Rzeszów schodził z pola serwisowego, Polacy prowadzili 22:17. Ostatnie trzy kroki do zakończenia meczu wykonali bardzo pewnie. Najpierw Kaczmarek skutecznie uderzył z prawego skrzydła, potem dołożył asa, a piłkę setową skończył ten, który w całym meczu błyszczał najjaśniej - Fornal.

Po niepewnym początku powrót na zwycięską ścieżkę stał się faktem. Awans do turnieju finałowego Ligi Narodów Polacy są już pewni. Weekendowe mecze z Holandią i ze Słowenią zadecydują o tym, z którego miejsca wejdą do ćwierćfinałów i kto będzie ich rywalem 20 lub 21 lipca we włoskiej Bolonii.

Liga Narodów, Gdańsk
Polska - Chiny 3:0 (26:24, 25:16, 25:18)

Polska: Jan Firlej, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Tomasz Fornal, Jakub Kochanowski, Karol Kłos, Jakub Popiwczak (libero) oraz Marcin Janusz, Karol Butryn, Mateusz Bieniek.

Chiny: Yuantai Yu, Yaochen Yu, Zhengyang Zhang, Shikun Peng, Guanhua Zhang, Jingyin Zhang, Yiming Yang (libero), Dangyi Yuan.

Czytaj także:
Persowie postawili się Italii. Emocje w Ergo Arenie
"Mam tego dość". Grbić tym razem już nie wytrzymał

Źródło artykułu: