Liga Narodów. Szaleńczy pościg w pierwszym secie. Polacy wrócili na zwycięską ścieżkę
Gdyby nie asy serwisowe Tomasza Fornala, Polacy nie wygraliby z Chińczykami 3:0. W pierwszym secie był szaleńczy, ale skuteczny pościg od wyniku 16:22, w kolejnych dwóch już pełna kontrola Biało-Czerwonych.
Tego, że o chińskim zespole będzie głośno również po spotkaniu z Polską, nikt nie oczekiwał. Dla Biało-Czerwonych potyczka z jedną z najsłabszych ekip w elicie VNL (w dziewięciu wcześniejszych meczach zwycięstwo z Brazylią było jedynym odniesionym przez Azjatów na boisku) miała być powrotem na zwycięską ścieżkę po niespodziewanej przegranej z Iranem 2:3 i kontynuacją walki o awans do turnieju finałowego w Bolonii z pierwszego miejsca.
Rywale bardziej niż na wygraną liczyli pewnie na cenną lekcję i podbudowanie morale, które po ich pierwszym meczu w Gdańsku, przegranym z Holendrami w beznadziejnym stylu, nie mogło być wysokie.
ZOBACZ WIDEO: #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #03. Wyzwanie Bartosza Kurka i szczere słowa prezesaTymczasem pierwszy set od samego początku miał dla polskich graczy i ośmiu tysięcy kibiców w Ergo Arenie nieprzyjemnie zaskakujący przebieg. Wszyscy nasi siatkarze mieli problemy ze skończeniem akcji i niedokładnie przyjmowali. Efekt był tak, że solidnie grający Chińczycy szybko zbudowali dużą przewagę (12:7).
Gdy Tomasz Fornal zaserwował dwa asy z rzędu (12:14) można było mieć nadzieję, że oto faworyci wracają na właściwe tory, ale nic takiego nie nastąpiło. Rywale szybko odbudowali wysokie prowadzenie. Po asie serwisowym Binglonga Zhanga wygrywali już 22:16.
Choć przy takim wyniku wydawało się, że pierwszą partię trzeba spisać na straty, w końcówce seta Polacy podjęli jeszcze jedną próbę pościgu. I, mimo że startowali z beznadziejnej pozycji, była to próba udana.
Dwa punktowe bloki i as serwisowy Łukasza Kaczmarka pozwoliły zbliżyć się naszemu zespołowi na dwa punkty (21:23), ale bohaterem seta był Fornal. Od wyniku 22:24 zdobył zagrywką trzy kolejne punkty. Przy pierwszej piłce setowej dla Biało-Czerwonych Jingyin Zhang uderzył w aut i to nasz zespół objął prowadzenie 1:0.
W drugiej odsłonie Polacy nie musieli już rzucać się do szaleńczego pościgu, tym razem zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami zdominowali przeciwników. Rolę "asowego" przejął od Fornala Jakub Kochanowski (dwie punktowe zagrywki na początku seta), w ataku rozkręcili się Fornal i Kaczmarek, na środku bezbłędny był Karol Kłos, a Chińczycy sprawiali wrażenie, jakby po straconej szansie w poprzedniej partii stracili rezon.
Szybko wypracowana przez drużynę trenera Grbicia czteropunktowa przewaga utrzymywała się przez dużą część seta, a w końcówce nasi reprezentanci jeszcze ją powiększyli. Tym razem to oni wygrywali 22:16 i ani myśleli dać się dogonić. Na ostatnie piłki w pole zagrywki wszedł Mateusz Bieniek, zagrał dwa asy i skończyło się na 25:16.
Przed trzecim setem Chińczycy zdołali się otrząsnąć i po powrocie na boisko znów potrafili sprawiać naszej drużynie problemy. Początkowo prowadzili dwoma punktami, potem nie pozwalali Biało-Czerwonym odskoczyć na więcej, niż dwa, trzy punkty. Ci zbudowali bezpieczne prowadzenie dopiero w końcówce, oczywiście za sprawą zagrywki - tym razem w roli głównej raz jeszcze wystąpił Kochanowski.
Kiedy środkowy Asseco Resovii Rzeszów schodził z pola serwisowego, Polacy prowadzili 22:17. Ostatnie trzy kroki do zakończenia meczu wykonali bardzo pewnie. Najpierw Kaczmarek skutecznie uderzył z prawego skrzydła, potem dołożył asa, a piłkę setową skończył ten, który w całym meczu błyszczał najjaśniej - Fornal.
Po niepewnym początku powrót na zwycięską ścieżkę stał się faktem. Awans do turnieju finałowego Ligi Narodów Polacy są już pewni. Weekendowe mecze z Holandią i ze Słowenią zadecydują o tym, z którego miejsca wejdą do ćwierćfinałów i kto będzie ich rywalem 20 lub 21 lipca we włoskiej Bolonii.
Liga Narodów, Gdańsk
Polska - Chiny 3:0 (26:24, 25:16, 25:18)
Polska: Jan Firlej, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Tomasz Fornal, Jakub Kochanowski, Karol Kłos, Jakub Popiwczak (libero) oraz Marcin Janusz, Karol Butryn, Mateusz Bieniek.
Chiny: Yuantai Yu, Yaochen Yu, Zhengyang Zhang, Shikun Peng, Guanhua Zhang, Jingyin Zhang, Yiming Yang (libero), Dangyi Yuan.
Czytaj także:
Persowie postawili się Italii. Emocje w Ergo Arenie
"Mam tego dość". Grbić tym razem już nie wytrzymał