Zakończony w sobotę Memoriał Huberta Jerzego Wagnera dał kibicom naszej reprezentacji sporo powodów do optymizmu. Turniej z udziałem silnych przeciwników wygrany bez straty seta, dobra forma całej czternastki zawodników, wyraźne postępy w grze blokiem i w obronie. W próbie generalnej przed startem mistrzostw świata, już w głównej arenie tegorocznego siatkarskiego mundialu - katowickim "Spodku", wszyscy chcieliśmy się upewnić, że tendencja zwyżkowa trwa.
Argentyna wydawała się idealnym przeciwnikiem, żeby to sprawdzić. Zaledwie cztery dni wcześniej drużyna trenera Nikoli Grbicia pokonała brązowych medalistów igrzysk w Tokio 3:0, choć wtedy w pierwszym i drugim secie Polacy mieli trochę problemów. Tym razem problemów było już wyraźnie mniej.
Nasz zespół w składzie, który - tego możemy być niemal pewni - na czas mistrzostw będzie tym podstawowym (na rozegraniu Marcin Janusz, na ataku Bartosz Kurek, przyjmujący Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka, środkowi Jakub Kochanowski i Mateusz Bieniek, libero Paweł Zatorski), od początku pierwszego seta udowadniał, że forma idzie w górę. Biało-Czerwoni wyglądali na szybszych i dynamiczniejszych niż w Krakowie, grali ciekawszą i płynniejszą siatkówkę. Potwierdzali też dobrą dyspozycję w bloku.
ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk
Na początku spotkania brakowało skuteczności w kontratakach i trochę większej stabilności w zagrywce, jednak i bez tego Polacy mieli boiskowe wydarzenia pod kontrolą. Długo prowadzili dwoma, trzema punktami, a kiedy serwis "zaskoczył" (as Łukasza Kaczmarka, wygrywająca zagrywka Aleksandra Śliwki), powiększyli przewagę do pięciu punktów (22:17). W końcówce raz jeszcze zadziałał blok, postawił go Semeniuk, a seta zakończyła zepsuty serwis Argentyńczyków (25:20).
W drugiej partii do atutów pokazywanych od początku meczu Biało-Czerwoni dołożyli skuteczniejsze kontry i efekt był taki, że szybko uciekli rywalom (7:3, 11:6). Nasi siatkarze nie byli bezbłędni, od czasu do czasu zdarzał się nieporozumienia, ale na tle swoich przeciwników, których poziom gry trochę rozczarowywał, i tak wypadali więcej niż dobrze w każdym elemencie.
Już w połowie seta przewaga Polaków była bardzo duża (15:7) i dawała im pełną swobodę ruchów. Drugi rozgrywający Grzegorz Łomacz zaraz po wejściu na boisko pozwalał sobie na wystawę do Bieńka z czwartego metra boiska. Semeniuk fruwał wysoko nad parkietem i pokazywał efektowne ataki ze skrzydeł i z szóstej strefy, mocno i precyzyjnie atakowali też Kaczmarek i Śliwka.
Ostatnia akcja seta, w którym Polacy zdominowali swoich przeciwników (25:17), była esencją tej dominacji. Łomacz jeszcze raz wrzucił piłkę Bieńkowi z głębi boiska, a ten z wielką swobodą zaatakował w dziewiąty metr.
Od początku trzeciej odsłony Grbić dał szansę Łomaczowi, Fornalowi, Karolowi Kłosowi i Jakubowi Popiwczakowi. Nasi gracze potrzebowali chwili, żeby złapać rytm w tym zmienionym składzie, przez krótką chwilę nawet przegrywali (9:10), ale kiedy na zagrywkę wszedł Fornal, sytuacja szybko wróciła do takiej, która we wtorkowy wieczór była na parkiecie "Spodka" normą.
Przy serwisie przyjmującego Jastrzębskiego Węgla Biało-Czerwoni zdobyli trzypunktowe prowadzenie (13:10). Chwilę później znakomicie grający Kaczmarek znowu zapunktował blokiem, i to dwukrotnie w krótkim odstępie czasu. Po drugim z tych zagrań było już 18:13.
Kiedy wydawało się, że trzeci set skończy się równie szybko, jak dwa pozostałe, polski zespół trochę spuścił z tonu, co Argentyńczycy skrzętnie wykorzystali. Z pięciopunktowego prowadzenia błyskawicznie zrobił się remis (19:19). Na szczęście wtedy nasi siatkarze się ocknęli i znowu zaczęli kończyć swoje akcje. Dorzucili do nich dwa punkty przy własnej zagrywce. Najpierw asa zagrał Fornal, a przy piłce meczowej Bartosz Kwolek wygrał walkę na siatce (25:22).
Mecz zakończył się wygraną Polaków 3:0, ale nie zakończyło się granie w Katowicach. Trenerzy przed spotkaniem umówili się na rozegranie czterech setów. Ten dodatkowy był podobny do partii numer trzy - Argentyna w końcówce trzymała się blisko, ale nie była w stanie przechylić szali na swoją stronę. Swoje momenty mieli Fornal i Kwolek, bardzo efektowne były akcje Łomacza ze środkowymi, a całe spotkanie zakończył asem serwisowym świetnie dysponowany Kaczmarek (25:21).
Kolejne spotkanie Biało-Czerwoni zagrają już w mistrzostwach świata. W piątek, na początek fazy grupowej, zmierzą się w "Spodku" z Bułgarią. Ostatnie cztery mecze naszego zespołu, wszystkie wygrane do zera, a przede wszystkim coraz lepsza, wszechstronniejsza i ciekawsza gra, dają powody do optymizmu.
Katowice, mecz towarzyski
Polska - Argentyna 3:0 (25:20, 25:17, 25:22)
Dodatkowy set: 25:21 dla Polski.
Polska: Marcin Janusz, Bartosz Kurek, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Tomasz Fornal, Karol Kłos, Jakub Popiwczak (libero), Bartosz Kwolek, Mateusz Poręba.
Argentyna: Luciano De Cecco, Bruno Lima, Facundo Conte, Ezequiel Palacios, Joaquin Gallego, Nicolas Zerba, Santiago Danani (libero) oraz Matias Sanchez, Luciano Palonsky, Pablo Koukartsev, Martin Ramos, Jan Martinez.
Czytaj także:
Znamy skład pierwszych rywali reprezentacji Polski na mistrzostwa świata
Siatkarz zdradza sekret poprawy formy kadry Polski. "Tydzień to długo"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)