- Trzecie podejście do meczu z Holandią zakończyło się takim samym wynikiem. Z tego wniosek, że nie jest to przypadek, a po prostu przegraliśmy z zespołem lepszym - powiedział po zakończeniu spotkania trener Jerzy Matlak.
Zawodniczki były zgodne, że główną przyczyną porażki było fatalne wręcz przyjęcie, które uniemożliwiało rozgrywającym gubienie wysokiego bloku Holenderek. - Największym naszym problemem dzisiaj było słabe przyjęcie zagrywki przeciwniczek. To uniemożliwiało dokładne dogranie i wyprowadzenie skutecznych ataków. Oczywiście nie zlekceważyłyśmy dziś przeciwnika, ale wiedziałyśmy, że niezależnie od wyniku, będziemy grać dalej. Natomiast w drugiej rundzie mobilizacja musi być jeszcze większa, ponieważ każda ewentualna porażka może nas wyeliminować z walki o medale - stwierdziła Anna Witczak.
W podobnym tonie wypowiedziała się także Agnieszka Bednarek-Kasza: - Holenderki są bardzo trudnym przeciwnikiem. Popełniają bardzo mało błędów i ciężko się z nimi gra. Nastawiałyśmy się na walkę, ale nie nawiązaliśmy jej na parkiecie. Właściwie zawiodły wszystkie elementy i w tej sytuacji wynik nie mógł być inny. Założeń przed tym spotkaniem było bardzo wiele, ale nie zawsze idzie tak, jakby się chciało, żeby szło. Ponadto Holenderki zagrały świetnie i nie pozwalały nam na realizację naszych ustaleń. W końcówce spotkania było blisko ugrania seta, jednak ta dobra passa przyszła zbyt późno. Gdyby to był pierwszy lub drugi set, mecz mógłby się ułożyć inaczej, ale niestety się nie udało.
Ze łzami w oczach schodziła z boiska libero naszej reprezentacji Mariola Zenik. - Holenderki postawiły w tym meczu na mocną zagrywkę, zaś my mieliśmy problemy z przyjęciem. Przy takim odbiorze jak dziś, ciężko o skuteczne ataki, a jak do tego dodamy bardzo silny i wysoki blok rywalek, to skończyło się nieciekawie. Zagrałyśmy dużo, dużo poniżej naszych możliwości i to jest główną przyczyną porażki, a wcale nie ta świetna gra rywalek. Liczyłyśmy, że z meczu na mecz będziemy grać coraz lepiej, a tymczasem zostałyśmy dziś brutalnie sprowadzone na ziemię.
Rzecz jasna, w zgoła odmiennych nastrojach były nasze rywalki. - Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa i z przejścia pierwszej rundy bez straty seta. To jest jednak dopiero początek mistrzostw. Na pewno nasza dobra postawa dodaje nam pewności siebie, ale trzeba bardzo uważać, bo w tej imprezie każdy zespół może być mocny, a chwila dekoncentracji może drogo kosztować - powiedziała po spotkaniu Debby Stam, a Kim Staelens dodała krótko, że ten mecz w ich wykonaniu, to był po prostu "good job".
Spotkanie z Holenderkami i w ogóle rywalizacja w grupie A już jest jednak za nami. Teraz trzeba koncentrować się na kolejnych występach, gdyż aby myśleć o medalach, nie można pozwolić już sobie na potknięcia.
- Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak wygrać wszystkie następne spotkania, a spotkanie z Rosją będzie prawdopodobnie meczem o wszystko i o awans do strefy medalowej - powiedziała Katarzyna Gajgał. - W tak długim turnieju nie można zwieszać głów po jednej porażce. Trzeba pamiętać o dwóch wygranych meczach i pozytywnie nastawić się przed kolejną fazą - dodała Natalia Bamber.
Jak wygrać z Rosją? Wydaje się, że kluczem do choćby nawiązania walki, powinno być poprawienie przyjęcia. - Teraz musimy skoncentrować się na kolejnych meczach, a przede wszystkim poprawić przyjęcie, a wtedy gra powinna wyglądać zupełnie inaczej, bo od tego elementu się wszystko zaczyna - ocenia Mariola Zenik.
Co o tym sądzi Jerzy Matlak?
- Rosjanki pokonały niedawno reprezentację Holandii i były o krok od wygrania z Brazylią w Grand Prix. Jeśli zagrają na takim poziomie, będzie nam okrutnie trudno je pokonać. Na pewno jednak nie jest to tak poukładany zespół jak Holandia i w tym będziemy upatrywać swoich szans - zakończył szkoleniowiec.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)