W grupie D emocje były obecne do ostatniego gwizdka sędziego podczas meczu między Czechami a Azerbejdżanem. W trzecim dniu rywalizacji Serbki pokonały Słowaczki 3:0, a Czeszki wygrały 3:2 i tym samym zepchnęły Słowację na czwarte miejsce.
- Dzisiejsze spotkanie było zdecydowanie naszym najsłabszym. Zagrałyśmy bardzo słabo w ataku oraz w bloku. Nie było dziewczyny, która wzięłaby ciężar gry na swoje barki i poderwała zespół do walki - powiedziała Monika Smak o przyczynach porażki z Serbkami. - Zapału nie zabrakło, ale może podeszłyśmy do przeciwnika ze zbyt dużym respektem. Serbia jest bardzo silnym zespołem, na ostatnich Mistrzostwach Europy udowodniły to zdobywając srebrny medal - dodała.
W trzecim secie miała miejsce niecodzienna sytuacja. Dwa asy pod rząd zaserwowała właśnie kapitan Słowacji, czym doprowadziła do remisu 6:6. Zespół Miroslava Cady poderwał się do walki. Jednak było to krótkotrwałe i Serbia szybko uzyskała kilkupunktową przewagę. - Jesteśmy zespołem, który czeka na takie momenty, albo coś zablokujemy, albo zaserwujemy asa. Spotkanie z Serbkami nam nie wyszło, bo nie było właśnie takiego elementu, który by nas poderwał do walki na dłuższy czas - podsumowała spotkanie Smak.
Reprezentacja Słowacji miała walczyć o miejsce drugie lub trzecie, które dawało awans do kolejnej fazy rozgrywek. - Naszym celem było wyjście z grupy. Myślę, że dwa spotkania, z Czechami i Azerbejdżanem były w naszym wykonaniu dobre, z Czeszkami wygrałyśmy, a z Azerkami przegrałyśmy dopiero w końcówce spotkania. Podsumowując cały turniej, sądzę, że zaprezentowałyśmy fajną siatkówkę, niestety całokształt psuje pojedynek z Serbią. Mimo to cieszymy się z tego, jak zagrałyśmy - powiedziała Monika Smak, kapitan reprezentacji Słowacji, dla której Mistrzostwa Europy już się zakończyły.
