W spotkaniu o wejście do strefy medalowej Biało-Czerwoni pokonali w Arenie Gliwice Amerykanów po pięciosetowym dreszczowcu, w którym długo nic nie zapowiadało tak długiej i trudnej batalii. Pierwszego seta Polacy wygrali pewnie, w drugim wyrwali rywalom zwycięstwo w końcówce. Gdy wydawało się, że już ich złamali, ci wrócili na boisko silniejsi i doprowadzili do remisu. Na szczęście w tie-breaku nasi siatkarze potrafili wykrzesać z siebie na tyle dużo energii, żeby zwyciężyć.
- Na szczęście dla nas graliśmy najlepiej wtedy, kiedy było to nam najbardziej potrzebne, czyli właśnie w piątym secie. I dlatego wygraliśmy - stwierdził selekcjoner polskiej kadry. Grbić nie byłby jednak sobą, gdyby poprzestał na tak zwięzłej analizie meczu.
- Jestem dumny z tego, że każdy coś dołożył do wygranej - kontynuował. - Bartosz Kurek grał dobrze, Marcin Janusz też, również Kamil Semeniuk po powrocie na boisko w tie-breaku. Aleksander Śliwka był stabilny przez całe pięć setów, środkowi grali skutecznie w ataku, a Paweł Zatorski przyjmował perfekcyjnie.
ZOBACZ WIDEO: Rywale Polaków nie będą zachwyceni tymi słowami Nikoli Grbicia | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #26
Z satysfakcją w głosie trener Polaków mówił zwłaszcza o Śliwce, którego od tygodni konsekwentnie wystawia w wyjściowej szóstce, a który od początku mistrzostw był krytykowany. Jednak w najważniejszym jak do tej pory meczu naszej drużyny spisał się świetnie. Dobrze przyjmował i kończył kluczowe piłki w ataku, w tym piłkę meczową.
- Znam tych chłopaków lepiej niż papier, na którym macie wyliczone meczowe statystyki. Wiem, że Śliwka jest zawodnikiem na takie mecze. Może i czasem się męczy, ale nie pamiętam, żeby kiedyś zagrał źle w ważnym spotkaniu - powiedział Grbić.
- Innym graczem na tego rodzaju starcia jest Kurek - dodał. - Oglądając jego statystyki z poprzednich spotkań pewnie zwracaliście uwagę, że ma 40-45 procent skuteczności, a przecież w najważniejszych meczach poprzednich mistrzostw świata miał po 85 procent. I zastanawialiście się, dlaczego teraz tak nie gra. Doszliśmy do ćwierćfinału i mamy 60 procent skuteczności Kurka. W przeciwnej drużynie podobnie było z Mattem Andersonem. Wcześniej nie był nawet blisko swojego normalnego poziomu. A z nami zagrał świetnie. Tacy właśnie są najlepsi siatkarze na świecie.
Przed spotkaniem Grbić stwierdził, że w rywalizacji dwóch tak mocnych ekip o zbliżonych umiejętnościach kluczowe będzie to, kto lepiej poradzi sobie z emocjami. Sposób w jaki zrobili to jego siatkarze był dla niego satysfakcjonujący.
- To jak zaprezentowaliśmy się w tie-breaku dowodzi, że moi gracze dobrze poradzili sobie z ciężarem emocjonalnym. Kiedy prowadzisz 2:0, jesteś już prawie w domu, a potem rywal wraca i gra świetnie, emocje mogą cię przytłoczyć. Ale nas nie przytłoczyły - cieszył się.
Przyznał też, że podobał mu się scenariusz, który zakończył się zwycięstwem jego zespołu nie w trzech czy w czterech, a właśnie w pięciu setach.
- Szczerze mówiąc, cieszę się, że wygraliśmy z problemami. Radzenie sobie z takimi sytuacjami, wygranie w tie-breaku po stracie prowadzenia 2:0, bardzo wiele mówi. Niewiele drużyn potrafiłoby zapomnieć o tym, co się stało, dalej przeć do przodu i grać dobrą siatkówkę. Dlatego uważam, że to było dla nas bardzo ważne spotkanie. Podniosło naszą pewność siebie bardziej, niż zrobiłoby to łatwe zwycięstwo 3:0.
Trenerowi Amerykanów Johnowi Sperawowi Grbić powiedział po ostatnim gwizdku, że Polacy i Amerykanie zagrali na poziomie godnym finału mistrzostw świata. Oby to samo mógł powiedzieć w sobotę selekcjonerowi Brazylijczyków Renanowi Dal Zotto. I oby końcowy rezultat półfinałowego starcia z "Canarinhos" również był korzystny dla Biało-Czerwonych.
Z Gliwic - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Uraz filaru reprezentacji Polski. Czy zdąży na półfinał MŚ siatkarzy z Brazylią?
Kiedy i z kim kolejny mecz Polaków na MŚ 2022?
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)