Olga Krzysztofik: Pierwszy set meczu z Czeszkami był zacięty, drugi i trzeci już nie. To reprezentantki Czech nagle stanęły czy wy zaczęłyście grać lepiej?
Małgorzata Kożuch: Dla nas było ważne wygrać tą pierwszą partię, bo potem byłoby nam trochę ciężej. Musiałybyśmy grać jeszcze lepiej, być bardziej konsekwentne, aby wygrać. Czeszki też mogły wejść w mecz i grać dobrze, gdyby wygrały pierwszego seta. Wydaje mi się, że ciężko gra się pierwszego seta po trzech meczach w I rundzie. Zaprezentowałyśmy się dobrze i pokazałyśmy na co nas stać. Mam nadzieję, że w meczu z Serbkami będzie tak samo.
Czytając statystyki można powiedzieć, że każda z zawodniczek wnosi coś do zespołu, nie ma u was jednej siatkarki, na której opiera się gra. Może jest to spowodowane zakończeniem reprezentacyjnej kariery przez Angelinę Grün?
- Jesteśmy wyrównanym zespołem. Mamy dobre zawodniczki na każdej pozycji. Z naszym trenerem (Giovanni Guidetti – przyp. red. ), który jest świetnym fachowcem, pracujemy już cztery lata. Jest to czas bardzo dobrze i intensywnie przepracowany. Widocznie właśnie teraz zaczyna przynosić to efekty.
Jak ocenisz swoja grę w spotkaniu z reprezentacją Czech?
- Myślę, że były momenty, w których grałam lepiej. Jednak najważniejsze jest zwycięstwo oraz to, by zawsze grać agresywnie oraz nie bać się, że zaraz popełni się jakiś błąd.
Zagrywka, atak i blok – te trzy elementy były waszymi atutami w pojedynku z Czeszkami. Będą również w meczach z Serbią i Azerbejdżanem?
- Te elementy są bardzo ważne w siatkówce. Nasi statystycy i szkoleniowcy zobaczą, jak grają Serbki i Azerki i wtedy przygotują taktykę na te spotkania. Mam nadzieję, że zagramy konsekwentnie i zrealizujemy obie taktyki.
Widziałaś jakiś mecz reprezentacji Polski podczas Mistrzostw Europy?
- Widziałam w telewizji tylko kawałek spotkania przeciwko Hiszpanii. Dlatego nie mogę nic powiedzieć o grze Polek czy ich szansach w turnieju.
Przyjazd do Polski to dla Ciebie podróż sentymentalna?
- Cieszę się z przyjazdu do Polski. Również z powodu mojego tatusia (Mirosław Kożuch, były siatkarz - przyp. red.). Jest w Polsce, rozmawia ze wszystkimi i wszystko rozumie! Mam polskie korzenie, więc grę tutaj traktuję trochę emocjonalnie. Ale w trakcie meczu obojętne jest gdzie i z kim się gra, najważniejsze jest zwycięstwo.
Marzy Ci się finał jakiejś wielkiej imprezy międzynarodowej między Polską a Niemcami?
- (śmiech) Oj, nie wiem. Najważniejsze jest dla mnie zwycięstwo w meczu z Serbkami. Co będzie dalej, nie wiem. Nie patrzę w przyszłość.