Nie dowierzał, gdy ojciec o tym opowiadał. "Teraz już wiem i doceniam"

- Wilgotność 90 procent. Temperatura - 36 stopni. I wszędzie pył - opowiada Rafał Szymura. Siatkarz Jastrzębskiego Węgla wraz z kolegami z drużyny na własne oczy zobaczył, w jakich warunkach pracują górnicy.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Rafał Szymura (z lewej) Materiały prasowe / Arkadiusz Modliński/Jastrzębski Węgiel / Na zdjęciu: Rafał Szymura (z lewej)
Kopalnia, którą odwiedzili wicemistrzowie Polski, to Borynia-Zofiówka. Dla większej części kilkunastoosobowej ekipy była to pierwsza wyprawa głęboko pod ziemię. Zanim zjechali na dół, przebrali się w ubrania robocze i przeszli szkolenie z obsługi aparatów ucieczkowych. Następnie pobrali wspomniane aparaty oraz lampy i ruszyli na głębokość 950 metrów. Najpierw windą, potem koleją podziemną i wreszcie pieszo.

Siatkarze zobaczyli, jak drąży się wyrobisko i jak wygląda eksploatacja pokładu węgla. - To strasznie ciężka robota w niezwykle trudnych warunkach - mówi dla WP SportoweFakty Rafał Szymura, zawodnik Jastrzębskiego Węgla. - Wilgotność powietrza 90 procent, temperatura 30 stopni, a przy samym przodku aż 36. Wszędzie pył, który osiada na twarzy, nadmuchy wtłaczające powietrze. Wąsko, nisko, niewiele widać.

- Żeby dojść do ściany wydobywczej, musieliśmy przejść trzy kilometry. Na samej ścianie górnicy wnosili bardzo ciężkie siatki, które trzeba założyć, żeby węgiel nie spadał na głowę. Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej mówił nam, że mogą one ważyć nawet po 100 kilo - opowiada zawodnik, który sam pochodzi z górniczej rodziny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze

Jego ojciec przepracował ponad 20 lat w kopalni w Szczygłowicach jako górnik przodowy. - Jak to mówią Ślązacy, robił "na kneflu". Najczęściej pracował nocami. My wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, jaką niebezpieczną ma pracę. Miał kilka wypadków, choć na szczęście żaden z nich nie był poważny.

Szymura przyznaje, że wcześniej nie dowierzał ojcu i kuzynom, gdy ci mówili o tym, jak ciężka jest praca na kopalni. - Teraz już wiem, wierzę i bardzo doceniam to, co tata robił dla mnie i dla mojego brata Kamila, żebyśmy mogli grać w siatkówkę.

- Pamiętam, byłem młodym chłopakiem, nie miałem jeszcze prawa jazdy i on musiał mnie wozić na treningi do Spały. Wracał po nocnej zmianie o szóstej rano, wsiadał w auto i jechał ze mną trzy godziny, a potem tyle samo wracał do domu. Przespał się w domu kilka godzin i znowu szedł na kopalnię. Miał serducho. Jestem mu bardzo wdzięczny, mam za co - wspomina.

Siatkarz, który w tym roku zadebiutował w reprezentacji Polski, uważa że po wizycie w Boryni-Zofiówce wszyscy gracze Jastrzębskiego Węgla docenili wysiłek górników i zyskali motywację do wykonywania własnej pracy. - Kilku chłopaków powiedziało, że jak będą mieli gorsze dni i nie będzie im się chciało trenować, pomyślą sobie o wyprawie do kopalni. Przypomną sobie, jak ciężko się tam haruje i wtedy będą inaczej myśleć o swoim zajęciu.

Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Polski trener wrócił do pracy w Ukrainie. "Normalne życie podszyte jest niepokojem i złością"
Wielki talent i stali bywalcy. Zobacz drużynę marzeń 4. kolejki PlusLigi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×