[b]
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Po raz pierwszy od 12 lat nie pracuje pan w Polsce. Jakie to uczucie znowu prowadzić klub w ojczyźnie?[/b]
Andrea Anastasi, trener Sir Safety Susa Perugia i były selekcjoner reprezentacji Polski: Trochę dziwnie. Komfortowo pracowało mi się w PlusLidze. Znałem każdego gracza, wszystkie hale. Teraz musiałem wejść w inne nawyki, innych graczy. Oczywiście, znałem ich, ale to trochę inaczej. Znowu podczas przerw musze mówić po włosku.
Nie uciekł pan jednak od Polaków, bo w drużynie z Perugii grają Kamil Semeniuk i Wilfredo Leon.
Praca z nimi jest bardzo prosta. Obaj są bardzo profesjonalni, mają świetne charaktery, są pracowici. Przykładają dużą wagę do treningów. No i do nich mogę mówić po polsku. To też jest bardzo fajne.
W jednym z wywiadów Wilfredo Leon powiedział, że zwraca pan dużą uwagę na zdrowie zawodników.
Na koniec zeszłego sezonu Perugia była wyczerpana fizycznie i mentalnie. Nikola Grbić nie miał wtedy okazji, by robić zbyt wiele zmian. Ja chcę zawodnikom i sztabowi przekazać moją wiedzę w tym temacie i zwrócić uwagę na stan fizyczny. Mamy przed sobą wiele spotkań i jeśli nie będziemy na to zwracać uwagi, na koniec nie będziemy w odpowiedniej dyspozycji.
Czy takie obciążenie meczowe w kadrze i klubie dla takich graczy jak Wilfredo to za dużo?
W zeszłym sezonie tak było. Teraz graliśmy już cztery mecze w lidze, ale on wystąpił tylko we dwóch, bo rotuję składem. Leon jest zdrowy, w perfekcyjnym stanie, nie odczuwa bólu. Stosowaliśmy wobec niego specjalne ćwiczenia, które pomagały mu wrócić do pełni sprawności, by mógł skakać tak, jak wcześniej. Nie chcę go wykorzystywać w każdym meczu, bo wtedy nie będzie w odpowiedniej formie na najważniejsze starcia. Wilfredo to najważniejszy gracz tego zespołu.
Tak samo postępujemy jednak z Semeniukiem. Jest moim zdaniem jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji na świecie. Nie chcę ich zbyt wiele wykorzystywać, musimy ich eksploatować uważnie. Na ławce mamy Ołeha Płotnickiego, który też świetnym zawodnikiem. Dlaczego go więc nie wykorzystać?
Wspomniał trener o specjalnych ćwiczeniach dla Leona. Na czym one polegały?
Chodziło o formę fizyczną. Po operacji trenował kompletnie innym rytmem. Razem z trenerem przygotowania fizycznego śledziliśmy jego dyspozycję codziennie. Teraz może trenować normalnie. W ostatnim tygodniu miał więcej przygotowania pod kątem fizycznym niż inni, bo to był ostatni luźniejszy tydzień. Teraz w czwartek gramy z Lube, a później od poniedziałku turniej Superpucharu Włoch w Cagliari. Jestem pewny, że będzie gotowy do tych wyzwań.
Kamil Semeniuk na początku sezonu prezentuje się znakomicie. Teraz w Polsce trwa dyskusja, czy można w ogóle rozpatrywać to w kategorii zaskoczenia, bo według niektórych PlusLiga jest na poziomie Serie A. Jak pan to widzi?
Semeniuk to jeden z najlepszych przyjmujących na świecie, a postęp, jaki poczynił w ostatnich pięciu latach, jest niesamowity. Moim zdaniem teraz w PlusLidze jest zbyt dużo zespołów. To czyni ryzyko, że część z tych ekip nie jest w ogóle interesująca dla widza. Czasem oglądam więc mecze w waszym kraju, które zupełnie nie są ciekawe.
W Polsce czołowe drużyny są bardzo mocne i przez to interesujące. Na korzyść Włoch działa też budżet, który jest tu większy i w Serie A gra więcej gwiazd, przez co każdy mecz jest pewnego rodzaju wyzwaniem. U nas w lidze występuje tylko 12 zespołów, a także może być o jednego obcokrajowca więcej na boisku.
Kiedy oglądam mecze drużyn z dołu tabeli, widzę polskich zawodników, którzy grają na najwyższym poziomie tylko dlatego, że u was jest 16 zespołów. Również ekipa z Lwowa nie stanowi wyzwania dla czołówki. Nie wiem, jaka jest korzyść w tym momencie, by taka drużyna grała w PlusLidze.
Semeniuk-Leon to będzie podstawowa para reprezentacji Polski w przyszłym sezonie?
Oczywiście. Znajdź mi trenera, który tak nie uważa. Obaj są wspaniali, każda reprezentacja by ich chciała.
Gra w klubie pomoże im się lepiej rozumieć.
To wielka przewaga dla Nikoli Grbicia. On przecież też mieszka w Perugii i może sprawdzać na bieżąco, co się dzieje z Leonem i Semeniukiem. Wychodzę z Nikolą na obiady całkiem często i mnóstwo rozmawiamy o tych dwóch chłopakach.
We Włoszech w fazie zasadniczej zawodnicy rozegrają 22 mecze, w Polsce aż 30. Większość naszych kadrowiczów gra jednak u siebie. Myśli pan, że ten natłok wpłynie negatywnie na reprezentację Polski i gwiazdy będą przemęczone?
Kiedy gra się za dużo, ryzyko rośnie. Po mistrzostwach świata kobiet rozgorzała duża dyskusja o zmęczeniu mentalnym, słuchałem nawet o tym jednego wywiadu. Zawsze rozmawiamy w tym kontekście o kwestiach fizycznych, ale również psychika odgrywa ogromną rolę. Przemęczenie mentalne jest bardzo dużym zagrożeniem.
Trener reprezentacji być może powinien dać trochę wolnego zawodnikom. Po mistrzostwach świata dałem kadrowiczom 7 dni wolnego, a Flavio dostał nawet 10, bo musiał wrócić do Brazylii. Cały czas się boję wyczerpania psychicznego i staram się dawać graczom dzień wolnego, kiedy tylko mogę. Nie przeciągam treningów, bo moim zdaniem zawodnicy muszą czuć świeżość, zarówno fizycznie jak i mentalnie.
Jakie cele stoją przed Perugią na nadchodzący sezon?
Kiedy ma się taki zespół to chce się wygrywać wszystko. Mamy jednak wiele silnych rywali na całym świecie, więc zachowuję pokorę. Będziemy starali się po prostu wygrać wszystko.
Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Zmarł Tomasz Wójtowicz, legenda polskiej siatkówki
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)