To był wielki hit transferowy na siatkarskim rynku. Przed minionym sezonem Kamil Semeniuk zamienił Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle na włoskie Sir Sicoma Monini Perugia.
25-latek w nowym klubie szybko zaczął robić "swoje", pomimo że wejście do drużyny miał z marszu, bo prosto po mistrzostwach świata.
- Nie mogę się go nachwalić, muszę go wręcz stopować - przyznał w rozmowie z "Super Expressem" trener Andrea Anastasi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
Doświadczony szkoleniowiec przyznaje, że polski zawodnik miał gorsze momenty, ale nie jest tym zaskoczony. Ten - przez okres reprezentacyjny i wspomniane MŚ - nie miał praktycznie czasu na to, żeby zgrać się z drużyną. Efekty jednak i tak są imponujące, a czas i tak gra na jego korzyść.
Semeniuk rozegrał do tej pory siedem meczów. Zaliczył w nich 83 punkty i posłał 15 asów serwisowych, co jest najlepszym wynikiem w rozgrywkach. Reprezentant Polski nie tylko jest skuteczny na boisku, ale też bardzo ambitny.
- Ja go muszę wręcz pocieszać, by się nie przejmował, gdy mu coś nie wyjdzie. Mówię: "Kamil, nie martw się, wiele ważnych meczów przed tobą" - przyznał Anastasi.
Nie samym sportem jednak człowiek żyje. Semeniuk od początku postawił też mocno na naukę języka włoskiego doskonale zdając sobie sprawę, jak bardzo jego znajomość ułatwi mu życie w drużynie. Jak mu idzie?
- Zaczął już nawet chwytać włoski - dodał. - Z Kamilem jest łatwo: jak coś powiem, to przytakuje albo kiwa przecząco głową, że nie zrozumiał. Wtedy szybko przerzucam się na angielski.
Zobacz także:
Siatkarze grzmią ws. terminarza PlusLigi. Ekspert zabrał głos
Selekcjoner Polek o pożegnaniu z drużyną. "To, co odczułem, jest naszym największym sukcesem"