Adrian Kowalczyk: Jak pan ocenia postawę Pamapolu w przedsezonowych sparingach?
Damian Dacewicz: W większości sparingów zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Popełnialiśmy czasem trochę błędów i mieliśmy przestoje, ale ogólnie jestem zadowolony z naszej gry. W meczach ligowych jednak takich błędów popełniać nie możemy, bo w zostaniemy w takim wypadku zepchnięci do głębokiej defensywy.
Czym spowodowane były wspomniane przez pana przestoje?
- Przestoje wynikały głównie z błędów technicznych i indywidualnych, a te z kolei z faktu, że w meczach kontrolnych sprawdzaliśmy różne ustawienia i składy. Wszystko to można jednak wyeliminować w treningu.
Jak pan ocenia postawę Daniela Ferreiry, który w Wieluniu miał być liderem?
- Jego gra w sparingach nie była równa. Niestety nie możemy liczyć na to, że ten zawodnik będzie ciągnął grę. Potrafi grać bardzo dobrze, lecz nie ma predyspozycji do bycia liderem zespołu. Jest nam jednak potrzebny i może nam pomóc, ale w inny sposób; jeśli będzie odpowiedzialny za to, co ma robić na swojej pozycji.
Ta historia przypomina sytuację sprzed kilku lat, gdy w Pamapolu także pojawił się obcokrajowiec i nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
- Rzeczywiście, gdy graliśmy w II lidze w naszym składzie był Amerykanin Jonathan Scott. Miał w klubie pozycję zawodnika zagranicznego, od którego powinno się wymagać najwyższego poziomu, a on tego nie pokazywał.
Czy Ferreira to nie jest zawodnik sprowadzony last minute? Pamapol kaliber zawodnika, którego miał sprowadzić, uzależniał przecież od pozyskania drugiego sponsora tytularnego, a tego do tej pory nie udało się znaleźć.
- Mamy w Wieluniu to, na co nas było stać jako klub i chociaż rozmowy z innymi zawodnikami były i oni chętnie by do nas przyszli, to niestety nie byliśmy w stanie przekroczyć pewnej bariery finansowej. W takim wypadku sprowadziliśmy zawodnika, na którego było nas stać.
Gdzie pan widzi Pamapol w tabeli PlusLigi? Będziecie bronić się przed spadkiem czy może stać was na spokojne miejsce w środku tabeli?
- W tym momencie naprawdę trudno to przewidzieć. Jeśli to jak graliśmy w sparingach, na przykład z Bydgoszczą czy Częstochową, uda się nam przełożyć na mecze o punkty, to więcej nie potrzebujemy. Wszystko zależy od tego, jak zaprezentujemy się grając pod presją i czy zdołamy się przestawić mentalnie z poziomu I ligi na ekstraklasę. Na pewno nie będziemy odstawać od reszty drużyn pod względem sportowym. Z walki z najlepszymi wykluczyć nas mogą tylko błędy techniczne, ale to, jak już mówiłem, można wyeliminować podczas treningów.
Wszystko zweryfikować może już pierwszy mecz. Zawodnicy Pamapolu nie będą mieli łatwej przeprawy, bowiem trafili najgorzej jak mogli, na Skrę.
- Racja, naszą siłę może pokazać już początek ligi, ale nie możemy skupić się tylko na meczu 1. kolejki. Liga jest długa i w spotkaniu z każdym zespołem musimy bić się o punkty do ostatniego gwizdka.
Jak według pana zawodnicy Pamapolu podejdą do meczu z polskim "galacticos" - Skrą Bełchatów?
- Na pewno nie mamy zawodników, którzy przestraszą się tak dobrej drużyny. Jestem pewien, że nie przegramy tego meczu w szatni. Wierzę w moich podopiecznych, bo widząc to, co pokazywali na treningach i w sparingach z drużynami PlusLigi, wiem, że to będzie mecz walki. Myślę, że moi zawodnicy w meczu z Bełchatowem pokażą charakter.
Może zdradzi nam pan, w jakim składzie wyjdzie na ten mecz Pamapol?
- Po sparingach wiem, które ustawienia funkcjonują lepiej, a które gorzej. Mam już w głowie pewne przemyślenia, ale oczywiście nie mogę ich zdradzić przed meczem.