Kontuzja Salasa nie tak groźna, jak się wydawało

Porażka Jadaru Radom z Asseco Resovią nie była długo tematem numer jeden ogólnopolskich mediów zajmujących się siatkówką. Ich uwagą skupiła się na wyśmienitej formie zagrywających Domexu AZS Częstochowa, którzy w poniedziałek bili rekordy skuteczności. Także siatkarze z Radomia o niedzielnej konfrontacji chcieli jak najszybciej zapomnieć i od wtorku rozpoczęli przygotowania pod kątem batalii z Jastrzębskim Węglem.

W tym artykule dowiesz się o:

O tym, że przedstawiciele sportów walki to twardziele, nie trzeba nikogo przekonywać. Okazuje się, że również siatkarze, zwłaszcza radomscy Kubańczycy, nie lubią zbyt długo odpoczywać od zajęć. Nawet gdy borykają się z urazami. W okresie przygotowawczym przykładem powyższej tezy była postawa Sirianisa Hernandeza. Przyjmujący Jadaru miał ogromny problem z poruszaniem się, gdy dopadła go rwa kulszowa. Nie zdążył wyleczyć dolegliwości, a już intensywnie trenował, żeby nie stracić nawet minuty z okresu przygotowań.

Gdy rozgrywający Jadaru Radom w trakcie meczu z Asseco Resovią nie mógł samodzielnie opuścić placu gry, a znieśli go Robert Prygiel, Maciej Pawliński i Grzegorz Kosok wydawało się, że kontuzja kostki jest bardzo poważna. Okazało się, że Kubańczyk jedynie ją podkręcił. Co prawda jest to dość bolesny uraz, ale dwa dni spędzone w łóżku powinny skutecznie go wyeliminować.

Sztab szkoleniowy nie ukrywa zadowolenia z faktu, że Salas jeszcze w tym tygodniu dołączy do swojego zespołu. Od wtorku bowiem ekipa Jadaru rozpracowuje swojego najbliższego rywala - Jastrzębski Węgiel. - Maikel może nie być jeszcze gotowy na najbliższy mecz, chociaż prognozy lekarzy nie wykluczają jego występu. Do naszej dyspozycji będzie na pewno na mecz z ZAKSĄ Kedzierzyn-Koźle. Jest to dla nas bardzo dobra informacja - mówi tymczasem drugi trener Jadaru Dominik Kwapisiewicz.

Komentarze (0)