Tomasz Fornal: Myśli o finale Ligi Mistrzów na razie odkładam na bok

- Super, że i nam i ZAKSIE udało się awansować do finału Ligi Mistrzów. Jednak na razie myśli o tym wydarzeniu trzeba odłożyć na bok i skupić się na play-offach PlusLigi - mówi Tomasz Fornal, siatkarz Jastrzębskiego Węgla.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Tomasz Fornal z drużyną Materiały prasowe / Facebook / Jastrzębski Węgiel / Na zdjęciu: Tomasz Fornal z drużyną
Jastrzębski Węgiel, w ostatnią środę po raz pierwszy w swojej historii awansował do finału siatkarskiej Ligi Mistrzów. W półfinale rozgrywek śląski klub pokonał w dwumeczu turecki Halkbank Ankara.

W pierwszym spotkaniu jastrzębianie wygrali na wyjeździe 3:1. W rewanżu w Jastrzębiu Zdroju było sporo nerwów, po trzech partiach goście prowadzili 2:1, ale w kolejnej lepsi byli już gospodarze i zapewnili sobie w ten sposób występ w finale. A ten po raz pierwszy w historii będzie wewnętrzną sprawą drużyn z PlusLigi - Jastrzębski Węgiel zmierzy się w nim z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, która dwukrotnie pokonała włoską Perugię.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Wielu sądziło, że w rewanżowym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów z Halkbankiem Ankara, grając przed własną publicznością szybko przypieczętujecie awans. A mieliście z tym sporo problemów. Dlaczego?

Tomasz Fornal, siatkarz Jastrzębskiego Węgla: Pierwszego seta w Jastrzębiu wygraliśmy wysoko, mieliśmy nad nim wyraźną kontrolę. Wydaje mi się, że to nas trochę uśpiło, pozwoliło wedrzeć się do głowy myślom, że awans jest już nasz. Ale zawodnicy Halkbanku wcale nie zwiesili głów i w drugiej oraz trzeciej partii zagrali bardzo dobrze, moim zdaniem to był ich najlepszy okres w całym dwumeczu.

Wyrównali na 1:1, na początku trzeciego seta dzięki zagrywce zbudowali sobie sporą przewagę. My potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby wrócić na właściwe tory. Zrobiliśmy to w końcówce trzeciej partii. Wtedy na nowo się napędziliśmy i chociaż nie zdołaliśmy odrobić strat, to w czwartym secie dopięliśmy już swego i mieliśmy awans. Nie da się ukryć, że emocji było w środę sporo, ale co to byłby za półfinał Ligi Mistrzów, gdyby emocji zabrakło?

Było coś, czym rywale was zaskoczyli?

Nie spodziewałem się, że na naszej hali będą tak dobrze serwować. Udowodnili, że są w tym elemencie bardzo mocni. Tak w Ankarze, jak i w Jastrzębiu, zagrywki Nimira Abdel-Aziza, Micah Ma'a, Thomasa Jaeschke'ego czy Nicolasa Bruno stały na naprawdę wysokim poziomie. Jestem na 100 procent pewien, że w PlusLidze Halkbank byłby jednym z najlepiej serwujących zespołów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje

Kiedy Halkbank prowadził 2:1, ktoś z was wziął na siebie zadanie wstrząśnięcia kolegami?

Nie było takiej potrzeby, bo wszyscy dobrze zdawaliśmy sobie sprawę z tego, o co gramy. Nie chcieliśmy walczyć o finał w złotym secie, który jest trochę loterią. Dlatego robiliśmy co mogliśmy, żeby zamknąć sprawę awansu w czterech partiach, a w tie-breaku móc się bawić i świętować razem z kibicami.

W finale zagracie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, która na wyjeździe szybko rozstrzygnęła dwumecz, wygrywając dwa sety z Perugią. Zaskoczył cię taki przebieg drugiego półfinału?

Szczerze mówiąc myślałem, że w swojej hali Perugia trochę bardziej się postawi. Jednak ZAKSA po raz kolejny pokazała, że najlepiej spisuje się wtedy, kiedy stawka jest wysoka. Jej grę w pierwszej i drugiej partii rewanżowego półfinału oglądało się z przyjemnością.

Twoja drużyna w tym i w poprzednim sezonie kilka razy "odbiła" się od ZAKSY w ważnych meczach. Dlaczego według ciebie kędzierzynianie są w nich tak trudni do pokonania?

Po prostu grają wtedy bardzo dobrą siatkówkę, są zespołem, w którym wszystko funkcjonuje jak należy. Popełniają mało błędów, mają trudny do sforsowania blok, świetnie bronią. Mam jednak nadzieję, że w końcu znajdziemy na nich sposób i w finale Ligi Mistrzów to Jastrzębski Węgiel będzie lepszy.

Pierwszy w historii polski finał siatkarskiej Ligi Mistrzów - brzmi dobrze.

Jasne, że tak! Super, że i nam i ZAKSIE udało się do tego finału dostać. Uważam jednak, że nam, zawodnikom, najlepiej będzie podejść do tego wydarzenia na chłodno i na kilka tygodni odłożyć myśli o finale Ligi Mistrzów na bok. Teraz trzeba się skupić na play-offach PlusLigi. Już w sobotę i w niedzielę gramy mecze ćwierćfinałowe PlusLigi z Treflem Gdańsk. Na emocjonowanie się historycznym polskim finałem jeszcze przyjdzie czas.

Czytaj także:
Finał Ligi Mistrzów w Polsce? Wiadomo, co się musi wydarzyć
"Było to jedno z moich marzeń". Duma trenera Jastrzębskiego Węgla

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×