ZAKSA miała trafić do piekła, a uciszyła kibiców. "Atmosfera była pogrzebowa"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

- W Kędzierzynie-Koźlu wszyscy wiedzieli w klubie, czego Semeniuk potrzebuje (...) W Perugii tego nie potrafią - mówi dla WP SF Jakub Bednaruk. Zdradza także, jak kibice z Perugii ucichli po znakomitej grze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

"ZAKSA, witamy w piekle" - taki transparent przygotowali kibice Sir Safety Susa Perugia na rewanżowy mecz Ligi Mistrzów. Jednak to oni przeżywali katusze, oglądając, jak ich ekipie po raz kolejny wymyka się upragniony awans do finału Champions League. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozstrzygnęła sprawę awansu już w pierwszych dwóch setach.

- Mnie się podobał ten transparent, nawet był sympatyczny. Atmosfera była bardzo gorąca i można było wyczuć, o co się gra - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Bednaruk, były siatkarz, trener, a obecnie dziennikarz Polsatu Sport, który komentował mecz z Pala Barton.

- To, co kibice wykonali, robiło wrażenie. Siedzieliśmy 10 metrów od tej trybuny. Już pod koniec drugiego seta było cicho i już atmosfera była pogrzebowa. Dopiero pod koniec czwartej partii dziękowali zawodnikom za walkę - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Dlaczego Semeniuk nie daje Perugii tyle, ile ZAKSIE?

Po raz kolejny przeciętny mecz zagrał Kamil Semeniuk. Zawodnik, który w Grupa Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle wyrósł na jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego przyjmującego w Europie, w Perugii jest cieniem samego siebie.

- W Kędzierzynie-Koźlu wszyscy wiedzieli w klubie, czego Semeniuk potrzebuje. To jest najważniejsze, by wiedzieć, co zrobić, żeby zawodnik był najlepszą wersją siebie. W Perugii tego nie potrafią. Leon grał słabo, Giannelli też, poza środkowymi nikt tam się nie prezentuje dobrze. Jednak środkowi nie są od wygrywania meczów - tłumaczy Bednaruk.

Według niego jest jednak jeden zawodnik na tej pozycji, który to potrafi. I w czwartek grał po polskiej stronie. 37-letni David Smith pokazał, że błyszczy wtedy, kiedy jego drużyna tego najbardziej potrzebuje.

- To jest nadśrodkowy, który wymyka się wszystkim określeniom. To siatkarski geniusz, który znowu to pokazał. Razem z Bednorzem to był najlepszy zawodnik na boisku, a Polak był najlepszy w całym dwumeczu - twierdzi były trener.

Najsłabsi w najważniejszym momencie

W fazie zasadniczej Serie A - jednej z dwóch najmocniejszych lig świata, Sir Safety Susa Perugia była niepokonana. Wygrała 22 mecze z rzędu. Ale w najważniejszych meczach sezonu zawodzi. Odpadła w półfinale Ligi Mistrzów, na tym samym etapie Pucharu Włoch. Do tego w ćwierćfinale ligi po 4 starciach ze znacznie słabszym Allianz Milano jest 2:2.

- Byłem zaskoczony słabością Perugii. Zakładając, co się może wydarzyć przed meczem, myśli się, że przeciwnik zagra najlepszą swoją siatkówkę. Spodziewałem się absolutnego ataku, próby dominacji, pokazania, że grają na swoim terenie. Zupełnie jednak tego nie zauważyłem przez ułamek sekundy. Perugia wyszła przerażona - przyznaje nasz rozmówca.

- Grają najsłabszą siatkówkę w tym sezonie. Nie mają takiej jakości, jak na początku sezonu. Nie są w stanie tego nadrobić nawet indywidualnościami. Jako zespół wyglądają bardzo źle, ale to nie nasz problem - dodaje.

Prezes klubu Gino Sirci otwarcie krytykował trenera Andreę Anastasiego. Szef klubu słynie z gorącego temperamentu i szybkiego zwalniania szkoleniowców.

- Każdy trener od momentu podpisania kontraktu z Perugią gra o posadę. Anastasi już po podpisaniu kontraktu wiedział, że ta współpraca się zakończy przy pierwszej większej porażce. Taki tryb wymyślili sobie tam, ale najwyraźniej on się nie sprawdza - ocenia Jakub Bednaruk.

Kto faworytem w polskim finale?

20 maja 2023r. w Turynie zostanie napisana historia polskiego sportu. W Finale Ligi Mistrzów zmierzą się bowiem dwie polskie ekipy: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębski Węgiel. Dla kędzierzynian to szansa na trzecie trofeum z rzędu, dla jastrzębian dopiero pierwszy finał w historii.

- Chciałbym powiedzieć, że jest pół na pół, ale skłamałbym. Moim zdaniem ZAKSA ma większe szanse, bo wie, jak wygrywać z Jastrzębskim Węglem. Ci mają problem z pokonaniem ZAKSY. Mecz będzie za ponad miesiąc, więc wszystko się może zdarzyć - twierdzi Bednaruk.

Jastrzębski Węgiel miał spore szanse na triumf podczas lutowego Pucharu Polski. Wtedy w finale z ZAKSĄ wypuścił z rąk jednak wysokie prowadzenie w dwóch setach. Ekipa ze Śląska ma wszystko, by cieszyć się z triumfu.

- Jeśli ZAKSA wyłoży się Jastrzębskiemu Węglowi tak, jak na Pucharze Polski, to tym razem drużyna ze Śląska ich dobije - kończy Jakub Bednaruk.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Był na wędkarskich MŚ juniorów, ale postawił na siatkówkę. W tym sezonie w Pluslidze jest o nim głośno

Komentarze (1)
avatar
Krótki Film na YT
8.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szykuje się finał!!!