- Był to bardzo trudny mecz. Rywale zagrali bardzo dobrze, ale w kluczowych momentach to my byliśmy lepsi - rozpoczął swoją wypowiedź po nerwowym meczu z Halkbankiem Ankara trener Jastrzębskiego Węgla Marcelo Mendez.
Po pierwszym starciu obu drużyn w ramach półfinału Ligi Mistrzów wydawało się, że Jastrzębski Węgiel, który wygrał w Turcji 3:1, u siebie pewnie dokończy dzieła wygrywając dwa sety i zgarniając bilet do Turynu.
Bilet sobie zapewnił, ale w czwartym secie, a mecz ostatecznie przegrał 2:3 co nie zmieniło ich sukcesu. Pierwszego awansu do finału Ligi Mistrzów w historii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!
- W końcówkach poprawialiśmy swój serwis i atak i myślę, że przejmowaliśmy władzę nad setami. Nasza zagrywka sprawiała, że rywale musieli grać na wysokiej piłce, dzięki czemu mogliśmy lepiej ustawiać nasz blok i defensywę. Myślę, że to było bardzo ważne - mówił w pomeczowej wypowiedzi Mendez.
Liderem w kolektywie Argentyńczyka zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu był Tomasz Fornal, trzymający zarówno przyjęcie, jak i ofensywę zespołu. Choć jego vis-a-vis Thomas Jaeschke statystycznie wypadł nawet lepiej od Polaka (22 punkty, 50 proc. skuteczności), nie miał wsparcia w postaci swojego atakującego. Stephen Boyer kończył piłki z 50 proc. skutecznością, zdobywając przy tym 17 punktów. Dla odmiany Nimir Abdel-Aziz zdobył 16 "oczek", ale mecz skończył na -2. W spotkaniu nie brakowało emocji, ale te dwa sety na miarę finału były pokazem dominacji polskiego klubu. A sam trener popisał się szachowym rozegraniem wprowadzając Eemi Tervaporttiego gdy zespół radził sobie gorzej.
- Halkbank jest bardzo dobrą drużyną, mają super zawodników i wygrali przeciwko Cucine Lube Civitanova. Moim zdaniem były to trudne półfinały - komentował szkoleniowiec wicemistrzów Polski. - Jestem dumny z moich zawodników, zadowolony z siebie, drużyny i klubu. Dla klubu jest to pierwszy finał w historii, ale też dla mnie. Było to jedno z moich marzeń.
Choć do finału pozostało niemal półtora miesiąca (20 maja 2023), rywala w decydującym starciu Champions League jastrzębianie poznają już teraz. Dzień po nich planowany jest drugi mecz półfinałowy pomiędzy Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Sir Safety Susa Perugia. Tutaj ZAKSA ma handicap podobny do Jastrzębskiego Węgla - również do awansu potrzebuje zaledwie dwóch setów. Zwiększa to możliwość występu dwóch polskich zespołów w finale, co byłoby kolejną nową kartą w historii klubowej siatkówki.
Jednak dla jastrzębian nie ma znaczenia, z kim zmierzą się w finale. Ich celem będzie zgarnięcie trofeum. - Nie ma znaczenia, z kim będziemy grać. Będzie to finał, który będziemy chcieli wygrać - zakończył trener finalisty tegorocznej Ligi Mistrzów.
Początek meczu ZAKSY o godzinie 20:30.
Czytaj także: Było nerwowo, ale to Jastrzębski Węgiel w finale Ligi Mistrzów. "Cała drużyna pokazała charakter"