Obecnie Malwina Smarzek jest siatkarką brazylijskiego Osasco Voleibol Clube. Wcześniej wokół atakującej było sporo zamieszania. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie wywołana przez Rosję, to Polka była zawodniczką Lokomotiwu Kaliningrad.
Długo nie rozwiązywała umowy z klubem, nie zabierała głosu nt. wojny, lecz wiele zmieniło się po tym, jak fani rosyjskiego klubu zapozowali do zdjęcia z kartkami, na których był symbol Z. Oznacza on poparcie dla działań Putina. Później odbyły się rozmowy z Lokomotiwem. Kontrakt został rozwiązany, a Smarzek wróciła do Polski.
Została zawodniczką Developresu Bella Dolina Rzeszów. W Polsce niekoniecznie spotkała się z dobrym przyjęciem. Wszystkim w pamięci zapadł transparent wywieszony przez kibiców ŁKS-u Commercecon Łódź. "Smarzek, wracaj do Rosji" - napisano.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
Po krótkim pobycie w Rzeszowie Smarzek wyjechała do Brazylii, wcześniej nie otrzymując powołania do kadry prowadzonej przez Stefano Lavariniego. Nie udzielała również wywiadów. Teraz postanowiła przerwać milczenie i powiedzieć wprost, dlaczego tak było.
- W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że cokolwiek bym nie powiedziała, to i tak będzie źle. Dlatego milczałam. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Musiałam na trochę zniknąć i uważam, że obie strony tego potrzebowały - przyznała w rozmowie z TVP Sport.
Smarzek przebywa już na zgrupowaniu kadry w Szczyrku. Nie ukrywa, że bardzo cieszy się z powrotu do reprezentacji. W szczery sposób wróciła do wydarzeń z ubiegłego roku i braku powołania.
- Powiedziałam trenerowi, że nie jestem w stanie być na Lidze Narodów zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Dlatego też nie było mnie później podczas reszty sezonu reprezentacyjnego - podkreśliła.
Czytaj także:
29-letnia Paula Borgo nie żyje. Znamy przyczynę śmierci
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)