Agata Babicz była zawodniczką Grot Budowlanych Łódź, gdy doznała poważnej kontuzji kolana. Wróciła jeszcze do gry w sezonie 2019/2020, ale niedługo później zakończyła karierę.
Później rozpoczęła się jej batalia o odzyskanie należnych pieniędzy za grę. Zawodniczka wygrała sprawę w sądzie gospodarczym, ale klub złożył apelację.
- Mijają dwa lata od zakończenia umowy z Budowlanymi Łódź. Dopiero teraz uzyskałam wyrok po procesie apelacyjnym. To oznacza, że prawomocnie czekam na zaległe pieniądze - tłumaczyła w rozmowie z TVP Sport.
Podkreśliła jednocześnie, że jeżeli ich nie otrzyma, wówczas odda sprawę do komornika. Część środków odzyskała już wcześniej, po wygranej w sądzie polubownym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
- Reszta jednak nie trafiła na moje konto, dlatego też zdecydowałam się udać do sądu gospodarczego - dodała była siatkarka.
Prawomocny wyrok satysfakcjonuje Babicz, która ma otrzymać co najmniej 80 proc. swoich roszczeń. Pewnie poczuje się jednak, gdy faktycznie dostanie tę kwotę.
Minęły bowiem dwa tygodnie, a klub nie zapłacił. - Został złożony wniosek do komornika o postępowanie egzekucyjne. W mojej ocenie zaległości to nie są małe pieniądze - tłumaczyła.
Obecnie odnajduje się w zupełnie innej rzeczywistości. Była zawodniczka jest na stażu w urzędzie miasta, poszła także na studia administracyjne.
- Miałam też ten przywilej, że stać mnie było na prawnika, który wygrał wspomniane sprawy. Nie każda z dziewczyn na moim miejscu ma to szczęście - zakończyła.
Czytaj także:
- Znamy kadrę Polek na Ligę Narodów. Na liście brak jednej z gwiazd
- Bartosz Kurek zdradził, gdzie zagra w przyszłym sezonie