Nikola Grbić: Zawsze, gdy sięgałem po zmienników, byli gotowi, by pomóc. To kluczowa sprawa

- Nie zawsze graliśmy świetnie, nie zawsze na boisku było tak, jakbyśmy chcieli, ale uważam, że finalnie te trzy turnieje były dla wszystkich dobrym doświadczeniem - mówi o fazie zasadniczej Ligi Narodów 2023 trener polskich siatkarzy Nikola Grbić.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Nikola Grbić Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Nikola Grbić
Tę część rozgrywek Biało-Czerwoni zakończyli na trzecim miejscu w tabeli, z bilansem dziesięciu zwycięstw i dwóch przegranych. Z trzech turniejów Ligi Narodów, w których wystąpili, w Nagoi, Rotterdamie i Manili, najlepiej wypadli w tym ostatnim. Na Filipinach odnieśli komplet zwycięstw, pokonując m.in. Brazylię i rewelację rozgrywek Słowenię. Kolejne spotkanie zagrają przed własną publicznością - w ćwierćfinale, w trójmiejskiej Ergo Arenie (tam odbędzie się cały turniej finałowy 2023) ponownie zmierzą się z Brazylią.

Z selekcjonerem polskiej reprezentacji rozmawiamy o jego spojrzeniu na fazę zasadniczą, o tym, co coraz lepiej rozumieją kadrowicze i o podejściu, które jak na razie się sprawdza.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jakie jest pańskie spojrzenie na fazę zasadniczą Ligi Narodów? 

Nikola Grbić, selekcjoner siatkarskiej reprezentacji Polski: Każdy z trzech turniejów, w których wzięliśmy udział, miał swój cel do spełnienia. Na każdy, zgodnie z założeniami, jechała inna czternastka zawodników. Powód był taki, o czym mówiłem już wielokrotnie, żeby dać szansę szerokiej grupie graczy, zobaczyć jak zareagują na mój system i mój styl pracy. Norberta Hubera czy Wilfredo Leona w ubiegłym sezonie nie było w kadrze, Bartosz Bednorz też nie miał zbyt wielu okazji do grania, więc ta Liga Narodów była świetną okazją, żeby z nimi popracować. Pozwoliliśmy także odpocząć tym, dla których sezon ligowy był bardzo długi.

Na przestrzeni fazy zasadniczej było dużo zmian w składzie, pierwsza szóstka była inna w każdym spotkaniu. Nie zawsze graliśmy świetnie, nie zawsze na boisku było tak, jakbyśmy chcieli, ale uważam, że finalnie te trzy turnieje były dla wszystkich dobrym doświadczeniem. Ja dużo lepiej poznałem wszystkich graczy, a w turnieju finałowym w Gdańsku będę mógł ich poznać jeszcze lepiej. Zobaczymy, czy będziemy potrafili zastosować w praktyce to, czego dotychczas nauczyliśmy się w tegorocznej Lidze Narodów.

W dwunastu meczach zagraliście pięć tie-breaków i wszystkie wygraliście. To zahartowało zespół?

Można znaleźć wiele powodów, dla których zagraliśmy tyle pięciosetowych spotkań i wiele rzeczy, które pozwalają zrozumieć, dlaczego wszystkie wygraliśmy. Wśród nich mogło być to, że starałem się dawać szansę wielu graczom, którzy zazwyczaj jej nie dostawali. Kiedy sytuacja robiła się trudna, sięgałem po zmienników, którzy być może byli lepiej przygotowani do gry w określonych warunkach, dlatego przezwyciężaliśmy trudności i koniec końców wygrywaliśmy.

Jeśli chodzi o ostatni turniej w Manili, które jego momenty wskaże pan jako te najistotniejsze?

Spotkania ze Słowenią i z Brazylią oczywiście. Ze Słowenią przegraliśmy pierwszego seta, w którym długo prowadziliśmy, a jeszcze w końcówce było 24:22 dla nas. Zaczęliśmy od wyniku 0:2, a potem zrobiliśmy świetny "comeback". Jeśli chodzi o mecz z Brazylią, rywale postawili twarde warunki, grali bardzo dobrze w ataku. W trakcie spotkania zmieniłem pół zespołu, a każdy, kto wchodził z rezerwy, pomógł nam wygrać.

W wymienionych przez pana meczach robił pan dużo zmian i zwykle pozytywnie wpływały one na grę zespołu. Chwalono pana za dobre "czytanie" meczu.

Dla mnie każdy z moich zawodników jest bardzo dobrym siatkarzem, zasługującym na grę w pierwszym składzie. Jednak zaczynać mecz może tylko sześciu graczy. Nigdy nie wiem, co przyniesie dane spotkanie, ale nasz zespół daje wiele możliwości dostosowywania się do sytuacji na boisku. Czasem ktoś zacznie dobrze, a potem ma problemy, ktoś inny na początku gra źle, ale z czasem się odbudowuje. Jeszcze inny zawodnik spisze się świetnie, wchodząc z ławki rezerwowych. Jednak nie ma tu jednego scenariusza, który będzie się powtarzał, każdy mecz to nowe doświadczenie.

Cieszę się, że siatkarze już rozumieją, że jeśli zaczynają w rezerwie, albo schodzą z boiska w trakcie spotkania, nie ma to nic wspólnego z brakiem zaufania do nich. Każdy w tej ekipie jest bardzo ważny i za każdym razem, kiedy jest nam potrzebny, jest gotowy, żeby wejść na boisko i pomóc drużynie, a to kluczowa sprawa. Wielokrotnie w tej Lidze Narodów potwierdziło się, że takie podejście się sprawdza.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polska pokonała Brazylię. Zobacz kulisy wielkiego zwycięstwa!

Interesujące były pańskie decyzje dotyczące pozycji libero w meczach ze Słowenią i Brazylią. W tym pierwszym od początku grał Jakub Popiwczak, a w trakcie spotkania zmienił go Paweł Zatorski. Z kolei z Brazylią zaczął Zatorski, a potem zastąpił go Popiwczak. 

Każdy z moich graczy może przechodzić w trakcie meczu trudne momenty. Rozumiem to i akceptuję. Oni też powinni. Raz jeszcze powtórzę, że jeżeli ściągam kogoś z boiska, nie oznacza to, że nie wykorzystał swojej szansy i już nie pogra. To absolutnie nie jest prawda. Dla mnie jest bardzo istotne, żeby zawodnicy wiedzieli, że nigdy ich nie skreślam. Zawsze mogą dostać kolejną szansę w kolejnym meczu, pokazać, że wrócili na swój normalny poziom, a wiem, że ten poziom jest wysoki.

Czasami Bartosz Kurek będzie wchodził za Łukasza Kaczmarka, czasami Kaczmarek za Kurka. Tak samo będzie z Zatorskim i Popiwczakiem, środkowymi bloku, o przyjmujących już nie wspominając. Podkreślę raz jeszcze - jest bardzo ważne, żeby wszyscy byli przygotowani mentalnie, by wejść na boisko i pomóc drużynie. Jeśli zdarzą im się trudne chwile, to nic, każdemu one się zdarzają. Niech ciężko pracują i wierzą, że ich czas nadejdzie.

Ci, którzy w swoich klubach są wiodącymi postaciami, muszą się nauczyć, że w drużynie narodowej ich rola może być inna?

Takie jest założenie. W zespołach klubowych wszyscy są podstawowymi graczami. W reprezentacji na każdej pozycji mamy czterech, pięciu, nawet więcej graczy, którzy gwarantują podobną jakość. To pierwsza sprawa. Druga - w trakcie sezonu mamy do zagrania bardzo wiele spotkań. I nie musimy, tak jak na przykład Japonia czy Słowenia, zamykać się w grupie siedmiu, ośmiu graczy, bo kolejni nie dadzą już takiej jakości. My mamy bardzo długą ławkę, wielu siatkarzy, którzy są tak samo dobrzy. Jeśli nie zaczęli meczu w wyjściowym składzie, nie powinni się czuć mniej ważni albo gorsi. Powinni za to rozumieć, że muszą być gotowi, kiedy okażą się potrzebni. Jak do tej pory za każdym razem, kiedy sięgałem po zmienników, przekonywałem się, że są gotowi i dla mnie to jest najważniejsze.

Teraz przed panem trudne zadanie wybrania czternastki na turniej finałowy w Gdańsku.

Przede wszystkim musimy się przekonać, jaka jest sytuacja zdrowotna Bartosza Kurka i Mateusza Bieńka. Słyszę, że ich urazy nie są bardzo poważne, ale będziemy musieli przeprowadzić w Polsce dokładniejsze badania. Tak czy inaczej w Spale będzie trenowało piętnastu graczy, do Gdańska także pojedzie piętnastu. Czternastkę na turniej podam w ostatnim możliwym momencie. Selekcja nie będzie wielkim problemem, bo z tej grupy odpadnie tylko jeden zawodnik. Większą trudnością będzie utrzymanie naszego trendu wzrostowego, granie na coraz lepszym poziomie.

W ćwierćfinale zmierzycie się z bardzo wymagającym rywalem - Brazylią.

Czeka nas naprawdę trudne spotkanie, Brazylia jest przyzwyczajona do grania ważnych meczów. Jeśli jednak chcemy wygrywać, musimy pokazywać swoją najlepszą siatkówkę niezależnie od tego, kto stoi po drugiej stronie siatki.

Czytaj także:
Liga Narodów. Zobacz tabelę po fazie zasadniczej. Wiadomo, z kim zagrają Polacy
Francja jedzie do Polski. Znamy także najgorszą drużynę Ligi Narodów

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×