Karina Wiśniewska: Obecny skład różni się od tego, który mogliśmy oglądać w poprzednim sezonie. Jakie zaszły zmiany?
Grzegorz Krzan: Nowe kluby znaleźli: Grzegorz Pietkiewicz (Pekpol Ostrołęka), Łukasz Szablewski (AS Białołęka), Marek Wawrzyniak (Ślepsk Suwałki), a także Tomasz Stańczuk, który występuje wyłącznie w pierwszym zespole AZS UWM, grającym w PlusLidze. Do składu dołączyli m.in. juniorzy i studenci pierwszego roku UWM.
Zapełnili luki po byłych zawodnikach z pierwszej szóstki?
- Na pewno nie okazali się jedynie uzupełnieniami składu. Jeden z nich - Michał Basaj - stale występuje na rozegraniu. Dwaj inni juniorzy niemal zawsze są w meczowej dwunastce.
Do tej pory wygraliście cztery z sześciu rozegranych meczów. Jaki macie cel na ten sezon?
- Nie został nam postawiony żaden konkretny cel. Początkowo chcieliśmy bezpiecznie utrzymać się w lidze. Kiedy odnieśliśmy kilka zwycięstw, apetyty wrosły i mówiono o pierwszej czwórce.
Założenie pozostało aktualne?
- Nie możemy niezdrowo podgrzewać atmosfery. Zwłaszcza, że gra u nas dużo młodych zawodników, którzy pod wpływem presji mogą nie pokazać tego, na co ich stać.
Którego zespołu obawiacie się najbardziej?
- Liga jest w tym roku wyjątkowo wyrównana, nie ma zdecydowanego lidera. Na pewno liczyć się będą: Pekpol Ostrołęka i Czarni Radom. Czarnym koniem rozgrywek może być AZS UW Warszawa, który do tej pory przegrał tylko raz - po pięciosetowym pojedynku ze wspomnianą już drużyną z Radomia.
Z kim rozegraliście najcięższe spotkanie?
- Najcięższy był wyjazdowy mecz z Czarnymi Radom, który przegraliśmy 1:3. Było dużo kibiców, a gospodarze cały czas kontrolowali wynik.
Przed rozpoczęciem ligi doszło kilku nowych zawodników. Jaka atmosfera panuje teraz w zespole?
- W tym sezonie atmosfera jest bardzo dobra. Nie ma gwiazdorstwa, wywyższania się. Spotykamy się nie tylko na treningach i meczach, ale także w czasie wolnym. Ponadto młodzi szybko wkomponowali się w zespół.
Pytanie, które słyszy chyba każdy sportowiec: dlaczego właśnie siatkówka?
- W podstawówce była rekrutacja do klasy o profilu piłki siatkowej. Wypadłem średnio, ale gram do teraz. Wielu, którzy osiągnęli lepsze wyniki ode mnie, już zrezygnowało. Widać, potrzeba szczęścia i dyscypliny. I dobrego trenera. Gdybym nie grał w siatkówkę, na pewno uprawiałbym inny sport. Początkowo żałowałem, że to nie piłka nożna, ale mi przeszło (śmiech - dop. red.).
Jakie jest twoje sportowe marzenie?
- Na początek zagrać w pierwszym zespole - dla rodziny, znajomych. Chciałbym pokazać się przed olsztyńską publicznością. Marzenia trzeba realizować małymi kroczkami.