"Trener nas na to uczulił". Jasna deklaracja Janusza po wysokiej porażce Polski

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Marcin Janusz
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Marcin Janusz

- To byłby błąd, jakbyśmy teraz łapali wysoką formę. Ona ma przyjść na mistrzostwa Europy - tłumaczy Marcin Janusz po porażce Polaków ze Słowenią (0:3) na otwarcie XX Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Zdradza, z czego jest najbardziej niezadowolony.

[b]

Korespondencja z Krakowa - Arkadiusz Dudziak[/b]

To nie był wymarzony powrót do gry w wykonaniu reprezentacji Polski. Po niemal czterech tygodniach przerwy od wygrania Ligi Narodów nasza kadra rozpoczęła zmagania w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera - najważniejszym turnieju przed rozpoczynającymi się dla naszej kadry 31 sierpnia mistrzostwami Europy.

Ekipa Nikoli Grbicia wyraźnie odstawała od swojego rywala. Słoweńcy spisywali się znakomicie w zagrywce oraz ofensywie i zdominowali przebieg meczu. Bez większych problemów wygrali bez straty seta.

- Spodziewaliśmy się, że nie będziemy w najlepszej dyspozycji i fizyka będzie odstawała. Nie chcieliśmy jednak skończyć takim wynikiem. Forma to jedna sprawa, ale umiejętność grania, gdy coś nie jest na najwyższym poziomie, to druga rzecz. Nawet jeśli będziemy w najwyższej dyspozycji, to często na turniejach zdarza się jeden słabszy mecz - ocenia rozgrywający kadry Polski Marcin Janusz.

ZOBACZ WIDEO: Czas zacząć mistrzostwa! - #PodSiatką

- Wszyscy zdają sobie sprawę, że to okres bardziej ciężkiej pracy na siłowni niż trenowania elementów siatkarskich. Nie wiem czy to jakieś wytłumaczenie. Trzeba wyciągnąć wnioski, bo to etap szukania nowych rozwiązań - dodaje.

Życie Polakom mocno utrudniał bardzo dobry blok przyjezdnych. Nasi skrzydłowi momentami nie byli w stanie przez niego się przebić.

- Czasem walczyliśmy ze sobą, ze swoim ciałem. Dobry blok przeciwnika to jedno, a asekuracja czy wykorzystywanie rąk rywali, to drugie. Fizyka przyjdzie, ale my chcemy być dobrym zespołem nawet jeśli tej fizyki nie ma - tłumaczy siatkarz.

Zachowuje jednak cierpliwość. Do kluczowych spotkań na mistrzostwach Europy pozostały jeszcze ponad trzy tygodnie.

- Trener nas na to uczulił i my jesteśmy na tyle doświadczeni, przechodziliśmy okresy przygotowawcze. Nie zawsze to równa się z grą przed pełnymi trybunami, w telewizji, na oczach wszystkich. Wtedy trenujemy w hali i zdajemy sobie sprawę, jak wyglądamy. Trzeba wyciągać wnioski, ale też zachować cierpliwość. Nie chcę mówić, że porażki przyjdą, ale nie najlepsza nasza dyspozycja przyjdzie. To byłby błąd, jakbyśmy teraz łapali wysoką formę. Ona ma przyjść na mistrzostwa Europy - wyjaśnia.

Na koniec rozgrywający reprezentacji Polski zaznacza, że to dobrze, że Biało-Czerwoni mierzą się z tak silnymi przeciwnikami. W sobotę i w niedzielę czekają ich starcia z Francuzami oraz Włochami.

- Gramy przeciwko bardzo dobrym zespołom, które też są w trakcie przygotowań, ale nie odpuszczą. W piątek Słowenia wyglądała fizycznie bardzo dobrze i to trzeba im oddać, ale po Francuzach i Włochach spodziewam się, że będzie więcej technicznej siatkówki. A chcemy się temu umieć przeciwstawić. Włosi i Francuzi słyną z cierpliwej gry - podsumowuje Marcin Janusz.

W swoim drugim meczu w memoriale Polacy zmierzą się z Francuzami. Początek starcia w sobotę, 19 sierpnia o godz. 17:00, a relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Szkoda. Biało-Czerwoni bez szans w hicie

Komentarze (0)