Mistrzostwa Europy siatkarek. Polki z kolejną wygraną. Węgierki pogroziły palcem

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski

Węgierki momentami stawiały bardzo mocny opór reprezentacji Polski, ale ostatecznie to Biało-Czerwone sięgnęły po komplet punktów (3:1). Na Stefano Lavarinim zemściła się jednak pokerowa zagrywka z trzeciego seta.

Reprezentacja Węgier w rankingu CEV plasuje się na 20. pozycji, ustępując m.in. Szwedkom, Greczynkom czy Rumunkom. W rankingu FIVB sklasyfikowane są natomiast na 37 miejscu. W dwóch poprzednich meczach, z Belgią i Ukrainą, podopieczne Alessandro Chiappiniego nie ugrały nawet seta. Stefano Lavarini mógł więc być spokojny o wynik meczu i teoretycznie myśleć o poniedziałkowym, bardzo ważnym starciu z Serbkami.

Od początku meczu dobrze prezentowała się Olivia Różański, która w starciu ze Słowenkami nie zachwyciła. Tym razem jednak prezentowała się tak, jak tego od niej oczekiwano. Polki zaczęły dobrze i wypracowały kilkupunktową przewagę, po czym jakby się rozkojarzyły i rywalki, dzięki Anet Nemeth zmniejszyły dystans (6:7). Nasze skrzydłowe, Martyna Łukasik i Magdalena Stysiak nie pozwoliły jednak przeciwniczkom się rozkręcić i błyskawicznie powstrzymały ich zapędy zwiększając dystans (7:13).

Młody węgierski zespół nie dał się łatwo złamać. Szarpać próbowała przede wszystkim Alexandra Laszlop. Z powodzeniem, bowiem w pewnym momencie dystans zmalał do trzech punktów. Joanna Wołosz zmuszona była uruchomić środek, aby nieco rozbić dobrą defensywę przeciwniczek (14:18). Pomogło, choć w końcówce niespodziewanie zrobiło się nerwowo, kiedy zawodniczki Alessandro Chiappiniego zbliżyły się na dwa oczka (17:19). W kluczowym momencie nie zawiodły jednak Agnieszka Korneluk blokiem i Martyna Łukasik w ataku.

ZOBACZ WIDEO: Czas zacząć mistrzostwa! - #PodSiatką

Jak na autsajdera, reprezentacja Węgier prezentowała się zaskakująco dobrze. Zwłaszcza na początku drugiego seta, kiedy nasze zawodniczki musiały mocno się napracować, aby zdobyć kolejne punkty. Madziarki wyprawiały cuda w obronie, ale do czasu. Od stanu 6:5, Biało-Czerwone zaczęły dominować. Dobrą decyzją okazało się desygnowanie do gry Moniki Fedusio w miejsce Martyny Łukasik. Młoda lewoskrzydłowa wprowadziła nieco luzu do drużyny. Kapitalnie prezentowała się także Olivia Różański, imponująca skutecznością w ofensywie (8:15).

Seria punktowa nieco podłamała młody węgierski zespół, który wyraźnie stracił animusz. Dodatkowo Joanna Wołosz wyciągnęła kolejnego asa z rękawa, aktywując opcję "szybkie granie" z Magdalena Jurczyk. Trener Stefano Lavarini tym razem ze spokojem mógł spoglądać w kierunku boiska. W drugiej połowie partii, podobnie jak w pierwszej, na boisku pojawiły się Katarzyna Wenerska i Monika Gałkowska.

Mając świadomość krótkiego czasu na regenerację przed starciem z Serbkami, Stefano Lavarini zdecydował się przetasować składem przed trzecim setem. W wyjściowym składzie pojawiły się Joanna Pacak, Monika Fedusio, Katarzyna Wenerska, Kamila Witkowska, Monika Gałkowska i Aleksandra Szczygłowska na libero.

Węgierki wyczuły swoją szansę i na boisko wyszły mocno zdeterminowane. Doskonale prezentowała się w bloku Agnes Bosko, w ataku Greta Kiss i to Biało-Czerwone zmuszone były gonić. W pewnym momencie Stefano Lavarini musiał nawet poprosić o przerwę, czując, że set może się wymknąć spod kontroli. Na szczęście po powrocie na boisko Olivia Różański posłałą rywalkom asa serwisowego i szala prowadzenia przechyliła się na stronę naszego zespołu (12:13).

Rewolucja w składzie nie zdała egzaminu, w związku z czym w drugiej połowie seta konieczny okazał się powrót do gry naszych gwiazd - Magdaleny Stysiak, Joanny Wołosz, a w końcówce także Martyny Łukasik. Niestety rozpędzonych rywalek nie udało się powstrzymać. Ambitnie grające Madziarki skarciły szkoleniowca reprezentacji Polski za pokerową zagrywkę i wystawienie rezerw w trzeciej partii.

Żarty się skończyły, na czwartego seta nasz zespół zmuszony był wyjść optymalnym składem, z Agnieszką Korneluk, która od drugiego seta oglądała mecz z kwadratu dla rezerwowych. Obecność siatkarek, które kilka tygodni temu wywalczyły brązowe medale Ligi Narodów, nie zrobiła jednak na rywalkach najmniejszego wrażenia.

Polki były mocno zmotywowane, aby uniknąć blamażu i jak najszybciej zakończyć niedzielne spotkanie. Na tyle, że po jednym z ataków z drugiej linii Olivia Różański niemal znokautowała libero rywalek Fruzsinę Toth. To był jasny sygnał, że zabawa się skończyła, a zaczęło poważne granie (7:11).

Poważnie prezentowały się także Węgierki, która jak na autsajdera, bardzo wysoko zawiesiły poprzeczkę. Dobrze funkcjonował ich system blok-obrona, kontry wykańczała Greta Kiss i przez długi czas Biało-Czerwone miały problem, aby wyraźnie odskoczyć. Udało się dopiero w końcówce. Po ataku blok-aut Weroniki Szlagowskiej można było odetchnąć (22:14). Chwilę później dzieła dopełniła Monika Gałkowska, szczęśliwą zagrywką po siatce kończąc ten mecz.

Węgry - Polska 1:3 (22:25, 12:25, 25:21, 16:25)

Węgry: Laszlop, Pekarik, Glemboczki, Nemeth, Kiss, Bosko, Toth (libero) oraz Kertesz (libero), Vezsenyi, Torok, Berko, Petovary.

Polska: Wołosz, Stysiak, Łukasik, Różański, Jurczyk, Korneluk, Stenzel (libero) oraz Gałkowska, Szlagowska, Wenerska, Fedusio, Pacak, Witkowska;

Czytaj także:
Pomysłowość fanów nie zna granic. Trener polskich siatkarek natychmiast się zgodził
Mistrzostwa Europy kobiet: Francuzki już z awansem, rehabilitacja Czeszek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty