Mistrzostwa Europy kobiet: Słowenia rozbita. Serbki postraszyły przed meczem z Polską

Materiały prasowe / CEV / Reprezentacja Serbii kobiet
Materiały prasowe / CEV / Reprezentacja Serbii kobiet

Siatkarki reprezentacji Serbii nie miały sentymentów w meczu ze Słowenkami. Trzykrotne mistrzynie Europy pokonały swoje rywalki 3:0, jednak nie wynik, ale styl w jakim odniosły sukces może robić wrażenie.

Terminarz mistrzostw Europy nie rozpieszcza Słowenek, które w swoich trzech pierwszych meczach zmuszone były mierzyć się z faworytkami grupy A. Z drugiej strony, podopieczne Marco Bonitty nie powinny narzekać, bowiem doświadczenie zebrane w starciach ze światową czołówką powinno zaowocować w kluczowych konfrontacjach z Węgrami i Ukrainą.

Przebłyski dobrej gry Słowenki miały zresztą w starciu z Polkami. Z Serbkami w pierwszej odsłonie również długo utrzymywały kontakt i gdyby nie brak doświadczenia, kto wie, czy nie rozstrzygnęłyby tej partii na swoją korzyść. Przez długi czas bowiem gra toczyła się punkt za punkt, ze wskazaniem na zespół Marco Bonitty, który po serii zagrywek Loreny Lorber-Fijok prowadził nawet 17:14.

Podrażnione Serbki odpowiedziały niemal natychmiast serwisem Maji Aleksić. Sygnał do decydującego natarcia dała chwilę później Tijana Bosković, a dzieła praktycznie dokończyła Sara Lozo. Przyjmująca mistrzyń świata pojawiła się na linii 9. metra przy stanie 20:19 i swoimi podaniami rozmontowała defensywę rywalek.

ZOBACZ WIDEO: Czas zacząć mistrzostwa! - #PodSiatką

Druga odsłona wyglądała zgodnie z przedmeczowymi prognozami. Słowenki były jedynie tłem dla trzykrotnych mistrzyń Europy, które prezentowały kapitalną skuteczność zarówno w przyjęciu, jak i ataku. W połowie seta różnica pomiędzy zespołami wynosiła 10 punktów. Patrząc na dyspozycję zawodniczek Marco Bonitty, nie mogło to być zaskoczenie. Cały zespół miał bowiem olbrzymie problemy z kończeniem ataków. Nie pomogło nawet wejście Izy Mlakar, najbardziej doświadczonej siatkarki w całym zespole.

Po przeciwnej stronie szalała wręcz Tijana Bosković, która nie miała grama litości dla przeciwniczek. Doskonale prezentowała się także Maja Aleksić. Mimo olbrzymiej przewagi, Giovanni Guidetti nie zdecydował się dokonać zmian, chcąc chyba wywrzeć wrażenie na Polkach, z którymi ekipa z Bałkanów zmierzy się już w poniedziałek.

Ostatnia odsłona również bez historii. Tym razem włoski szkoleniowiec reprezentacji Serbii zdecydował się w trakcie seta wpuścić zmienniczki, ale nie wpłynęło to negatywnie na jakość gry jego ekipy. Szansę występu otrzymały Katarina Lazović, Bojana Drca, Ana Bjelica oraz libero Teodora Pusić. W wyjściowym składzie pojawiła się także Sara Lozo i to właśnie 26-latka była jedną z bohaterek swojej ekipy. Po jej serii zagrywek mistrzynie świata odskoczyły na kilka punktów (6:3) i grając na wielkim luzie tylko powiększały dystans, nie pozostawiając Słowenkom cienia nadziei na przedłużenie tego widowiska.

Serbia -  Słowenia 3:0 (25:20, 25:11, 25:15)

Serbia: Busa, Uzelac, Ognjenović, Aleksić, Stevanović, Bosković, Jegdić (libero) oraz Lazović, Drca, Pusic, Bjelica;

Słowenia: Lorber-Fijok, Zatković, Siftar, Velikonja Grbac, Milosić, Pogacar, Mazej (libero) oraz Mlakar, Pucelj, Ramić, Najdić.

Tabela:

Z-PPunktySety
1. Serbia 2-0 6 6:0
2. Belgia 2-0 6 6:1
3. Polska 1-0 3 3:0
4. Ukraina 1-1 3 3:3
5. Węgry 0-2 0 0:6
6. Słowenia 0-3 0 1:9

Czytaj także:
Pomysłowość fanów nie zna granic. Trener polskich siatkarek natychmiast się zgodził
"Szokująca wiadomość". Kłopoty w drużynie Vitala Heynena

Komentarze (0)