Asseco Resovia Rzeszów - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:22, 25:21, 27:25)
Resovia: Redwitz, Wika, Gawryszewski, Grzyb, Akhrem, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Ilić, Papke, Kusior
Jastrzębie: Łomacz, Nowik, Yudin, Hardy, Czarnowski, Abramow, Rusek (libero) oraz Pęcherz, Szczygieł, Master, Pedro
MVP: Aleh Akhrem
Jastrzębski Węgiel już od kilku sezonów jest drużyną, która wyraźnie "leży" Resovii. W poprzednim sezonie rzeszowski zespół wygrał oba spotkania z rywalem ze Śląska, oddając JW tylko seta. Chociaż w okresie wakacyjnym oba teamy zostały znacznie przebudowane, Resovia nadal na sposób na wygrywanie z podopiecznymi Roberto Santillego. Rzeszowski zespół potwierdził to w IV kolejce PlusLigi, pewnie pokonując jastrzębską drużynę 3:0.
Siatkarze obu zespołów do piątkowego spotkania przystąpili z dużą nerwowością, która przekładała się na liczne błędy w ich grze. Już w pierwszej piłce meczu na aut zaatakował Aleh Akhrem. Chwilę później, po drugiej stronie siatki linię dziewiątego metra przy zagrywce przekroczył Igor Yudin. Po autowym ataku Benjamina Hardego przyszedł czas na kolejny błąd po stronie Resovii, kiedy to na linię ataku nastąpił Akhrem. Z festiwalu błędów obronną ręką wyszli jastrzębianie, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6. Kiedy jednak w polu zagrywki stanął Marcin Wika, sytuacja momentalnie zmieniła się na korzyść Resovii. Gospodarze zdobyli trzy punkty z rzędu i wyszli na prowadzenie 9:8. Niestety, nadal gra obu drużyn pozostawiała wiele do życzenia. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną mieliśmy prawdziwą serię zepsutych zagrywek zarówno po jednej jak i po drugiej stronie siatki, która przetykana była udanymi atakami w wykonaniu Akhrema. W rezultacie, to gospodarze prowadzili 16:13 na pierwszej przerwie technicznej. Kiedy udanie zaatakował Mikko Oivanen było już 18:14, ale po czasie na żądanie trenera Santillego przyjezdni wzięli się do pracy. Przy dobrej zagrywce Hardego, która odrzucała Resovię od siatki, udanie atakowali Patryk Czarnowski i dwukrotnie Igor Yudin, a skutecznym blokiem dwa razy zatrzymany został Ahkrem i było 18:19. Dwa bloki na Pawle Abramowie pozwoliły rzeszowskiej drużynie wyjść w końcówce na dwupunktowe prowadzenie (22:20). Kolejny punkt dołożył Akhrem, atakując z przechodzącej piłki po ataku Mikko Oivanena i Resovia mogła cieszyć się z piłki setowej, którą chwilę później, po raz kolejny blokując Abramowa, wykorzystała.
W drugim secie rzeszowianie opanowali już nerwy i od początku narzucili Jastrzębskiemu Węglowi swój styl gry. W pewnym momencie prowadzili już nawet 9:3, ale po raz kolejny sporo krwi gospodarzom napsuł swoją zagrywką Hardy. W rezultacie drużyna Santillego zniwelowała stratę do trzech oczek (12:9). Do remisu jednak nie doszło, bo Hardy posłał piłkę na aut, a po raz kolejny w ataku pomylił się Abramow. W rezultacie, Rosjanin, który miał być lokomotywą JW w tym spotkaniu chwilę później opuścił boisko i już do końca spotkania mecz oglądał z kwadratu dla rezerwowych. Bardzo udanie zastąpił go Sebastian Pęcherz, ale rozpędzonej Resovii nikt nie był w stanie powstrzymać. Na drugiej przerwie technicznej gospodarze prowadzili 16:10 i wysoką przewagę utrzymali niemal do końca partii. Udanym blokiem na Wice popisał się co prawda Sławomir Szczygieł, który pojawił się w miejsce Adama Nowika, a piłkę na aut posłał Oivanen, ale przewaga miejscowych była na tyle duża, że przyjezdni nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. Pierwszą piłkę setową na aut posłał co prawda Akhrem, ale już w kolejnej akcji błąd na zagrywce Yudina dał Resovii ostatni punkt drugiej partii.
Zarówno Pęcherz jak i Szczygieł pozostali na boisku w secie trzecim, w którym walka od początku do końca toczyła się punkt za punkt, wynagradzając kibicom w hali na Podpromiu mało zacięte dwa pierwsze sety. Jastrzębianie, którzy nie mieli nic do stracenia rzucili wszystko na jedną szalę, stawiając Resovii naprawdę trudne warunki. Po autowym ataku Akhrema i kontrze skończonej przez Yudina goście wyszli na pierwsze od dłuższego czasu dwupunktowe prowadzenie (8:10). Po dwóch skończonych przez Hardego atakach odskoczyli Resovii na trzy oczka (11:14), a gospodarze, pomimo usilnych starań, długo nie mogli zniwelować tej przewagi. Udało się to im niemal dopiero w końcówce, kiedy po udanym bloku na Yudinie i kontrze skończonej przez Gawryszewskiego ekipa Ljubo Travicy wyrównała na 19:19. Przyjezdni nie zamierzali jednak odpuszczać, a po ataku Pęcherza i drugim już w tym meczu błędzie przekroczenia linii 3 metra przez Akhrema, uzyskali dwupunktowe prowadzenie (19:21). Białorusin pokazał jednak klasę w końcówce, a skończona przez niego kontra i blok na przechodzącej piłce dały Resovii remis (23:23). Po kolejnym bloku na rzeszowskim przyjmującym pierwszą piłkę setową mieli jednak jastrzębianie. Podobnie jak w pierwszej partii, w odpowiednim momencie zadziałał jednak rzeszowski blok, który zdobył dwa decydujące punkty w tym meczu. Przodował w nim Rafael Redwitz, który w iście piłkarskim stylu ze zwycięstwa cieszył się na bandzie reklamowej.