Choć Biało-Czerwoni przegrali pierwszego seta, w kolejnych trzech nie dali żadnych szans Słowenii. Tym samym Polacy przerwali klątwę i po czterech porażkach z rzędu w zmaganiach o najważniejsze trofeum na Starym Kontynencie, nareszcie ograli reprezentantów kraju leżącego nad morzem Adriatyckim.
Na świętowanie nie ma zbyt wiele czasu. Już w sobotę podopiecznych Nikoli Grbicia czeka gra w wielkim finale imprezy. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, Słoweńcy już niekoniecznie. Taki jest sport. Przegrywaliśmy z nimi aż cztery razy z rzędu na mistrzostwach Europy. Teraz się odegraliśmy. Może to nie było przepiękne i widowiskowe spotkanie. Starcie z Serbami wyglądało lepiej pod tym względem. Tylko, że w takich turniejach liczy się skuteczność - mówi Jakub Bednaruk, były uznany siatkarz i ekspert Polsatu Sport w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Za styl nie ma żadnych benefitów, ani dodatkowych punktów. Mam wrażenie, że często o tym zapominamy i prowadzimy niepotrzebne dyskusje. Zwycięstwo potrafi być dla nas niewystarczające. Przesadzamy ze zbyt radykalnymi osądami. Gramy bardzo dobry turniej, w którym straciliśmy cztery sety. Spełniliśmy cel sportowy. Zagramy w decydującym meczu. Jesteśmy niepokonani. Czego chcieć więcej? - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Jak wyglądają w kadrze nostalgiczne momenty? Zobacz drogę Polaków do półfinału ME
"Trudno tego nie zauważyć"
Wprawdzie Polacy pewnie pokonują swoich rywali, ale nierzadko miewają problemy z odpowiednim wejściem w mecz. Dlaczego?
- Faktycznie, trudno tego nie zauważyć. Przegraliśmy pierwszego seta ze Słowenią, Serbią i Holandią. Potrzebowaliśmy czasu, żeby się rozkręcić również przeciwko Danii. Na pewno nie chodzi o brak motywacji, ani presję. Sport jest nieprzewidywalny i decyduje wiele czynników. Nie rozkładałbym tego na czynniki pierwsze. Nawet po nieudanym początku, w ostatecznym rozrachunku to my opuszczamy parkiet zwycięscy. Nie mam nic przeciwko, jeśli z Włochami mecz ułoży się w podobny sposób - podkreśla mistrz Włoch z 2008 roku.
Zrewanżujemy się Włochom?
Finał to okazja do rewanżu za niepowodzenie w mistrzostwach Świata. Kibice doskonale pamiętają, jak rok temu zespół z Półwyspu Apenińskiego stanął nam na drodze do zwycięstwa w najważniejszej imprezie globu, po raz trzeci z rzędu.- Czeka nas bardzo trudne spotkanie. Na meczach w Polsce panuje świetna atmosfera, tylko to działa w dwie strony. Teraz ściany będą pomagały rywalowi, a to daje pewną przewagę, sprawa drugorzędna, jak dużą. Włosi też mieli kłopoty. Byli o krok od odpadnięcia z turniej przeciwko Holandii - zaznacza ekspert.
- Finał to natomiast nowe rozdanie. Trudno mówić, że rywal to zespół niewygodny dla nas. Oni są niewygodni dla wszystkich, bo grają na najwyższym światowym poziomie. Tylko to działa w dwie strony. Identycznie możemy wypowiadać się o Polakach. Jeśli chcemy wygrać taki mecz, musimy wznieść się na absolutne wyżyny. Dużym atutem jest fakt, że nie jesteśmy uzależnieni od pojedynczych nazwisk. Potrafimy świetnie grać bez Wilfredo Leona, radzić sobie bez Bartosza Kurka - kontynuuje.
Czy Polska zrewanżuje się za porażkę sprzed roku? - Szansę rozkładają się po równo, choć moim zdaniem Włosi mają ich kilka procent więcej, ze względu na atut własnego boiska. W finale spotkają się dwie najlepsze drużyny, tak jak i do półfinałów weszła najmocniejsza czwórka w całym turnieju - odpowiada Jakub Bednaruk.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Porażka z Polską to niejedyny problem
- Skandal w półfinale. Francja oszukana?
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)