Pilski huragan przeszedł przez Muszynę - relacja z meczu Muszynianka - Farmutil

Pierwszy mecz finałowy o złoty medal mistrzostw Polski zupełnie niespodziewanie miał jednostronny przebieg. Pilskie siatkarki niesione euforią ostatnich zwycięstw potrzebowały zaledwie trzech setów by uporać się z faworyzowaną Muszynianką. Gospodynie grały usztywnione, popełniając w meczu zastraszająco dużo błędów własnych.

Muszynianka Fakro Muszyna – PTPS Farmutil Piła 0:3 (22:25, 19:25, 13:25)

Muszynianka: Pykosz, Frątczak, Śrutowska, Mirek, Pycia, Przybysz oraz Zenik (libero), Bełcik, Karczmarzewska-Pura, Mieszała, Wojtowicz.

Farmutil: Kaczorowska, Bednarek,, Szełuchina, Skorupa, Teixeira, Kosmatka oraz Kuehn-Jarek (libero), Chojnacka, Sieradzan.

Sędziowali: Grzegorz Jacyna i Mariusz Gadzina

Początek meczu zdawał się potwierdzać, że ciężkie boje Farmutilu z BKS-em w półfinale rozgrywek oraz krótszy czas na odnowę biologiczną niż miały zawodniczki Muszynianki dadzą się we znaki ekipie znad Gwdy. I chociaż przyjezdne po dwóch błędach gospodyń objęły oprowadzenie 0:2, to szybko jednak miejscowe wyrównały i od stanu 4:4 zdobyły cztery punkty w jednym ustawieniu, schodząc na pierwszą przerwę techniczną z czteropunktową przewagą (8:4). Kiedy po tej przerwie nie zwalniały i po akcjach, najpierw Kamili Frątczak a później Doroty Pykosz oraz dwóch błędach pilanek, prowadziły 12:5, mogło wydawać się iż kontrolują przebieg gry. Widząc co się dzieje Jerzy Matlak w krótkich odstępach czasu wziął dwie przerwy dla swojego zespołu. Okazały się one zbawienne dla zespołu gości. Po błędach Joanny Mirek i skutecznym ataku Micheli Teixeiry, Farmutil zniwelował straty do trzech oczek (12:9). Tę trzypunktową przewagę siatkarki z Beskidu Sądeckiego "dowiozły" do drugiej przerwy technicznej (16:13). Problemy Muszynianki zaczęły się gdy na tablicy widniał wynik 18:14. Wówczas atak z krótkiej Agnieszki Bednarek, z szóstej strefy Klaudii Kaczorowskiej i błąd podwójnego odbicia po stronie gospodyń, zniwelowały przewagę miejscowych zaledwie do jednego punktu (18:17). Pilanki "dopadły" rywalki, wyrównując na 19:19, gdy Aleksandra Przybysz wyrzuca piłkę poza pole gry. Zawodniczki Bogdana Serwińskiego miały jeszcze nadzieję na wygranie tej odsłony meczu po tym jak Joanna Mirek z prawego skrzydła posyła piłkę w pole gry pilanek i gospodynie "odskoczyły" na dwa oczka (22:20). W końcówce seta jednak pogubiły się. Efektowny blok Bednarek na Sylwii Pycii daje wyrównanie (22:22), a partię kończy błąd w przyjęciu Joanny Mirek po zagrywce Julii Szełuchiny (22:25).

Gospodynie koszmarnie zagrały w przyjęciu, które praktycznie w ogóle nie istniało. Popełniły aż 13 błędów własnych (pilanki - 8) i głównie dlatego przegrały inauguracyjną partię meczu.

Set drugi miał już odmienny przebieg. To Farmutil narzucił gospodyniom swój styl gry i szybko, po akcjach Agnieszki Kosmatki, Agnieszki Bednarek i błędach gospodyń, objął prowadzenie 2:5, a po błędzie w przyjęciu Mirek, drużyny schodziły na pierwszą przerwę techniczną przy czteropunktowym prowadzeniu Farmutilu (4:8). W środkowej części seta gospodynie zmobilizowały się. Punktowały Przybysz, Pycia, Frątczak i po bloku tej ostatniej, siatkarki Bogdana Serwińskiego wyrównały (11:11). Ciężko wywalczone punkty gospodynie szybko jednak roztrwoniły. Straciły pod rząd siedem punktów z czego cztery po błędach własnych i ekipa z grodu Staszica objęły już bardzo bezpieczne prowadzenie 11:18. Nie pomagały zmiany szkoleniowca Muszynianki. Ani wejście Agaty Karczmarzewsiej-Pury za Przybysz, ani Marleny Mieszały za Pycię nie przyniosły zakładanych korzyści. Co prawda dzięki skutecznej grze Joanny Mirek "mineralne" odrobiły straty (16:19), ale na więcej przyjezdne już nie pozwoliły. Przy stanie 19:23, dwa ataki z obejścia Julii Szełuchiny zakończyły drugą partię (19:25). W secie tym szwankowało przyjęcie gospodyń, a błędy dalej popełniały w zastraszającej ilości. Wystarczy powiedzieć, że zrobiły ich 11, przy zaledwie czterech pilanek.

Trzecia partia to gra do jednej bramki. Już na początku Farmutil uzyskał dużą przewagę. Przy stanie 2:2, pięć punktów pod rząd zdobyły przyjezdne, przy czym wszystkie (!) po błędach Muszynianki (2:7). Pilanki punkty uzyskiwały seriami; przy stanie 4:7 - sześć kolejnych, a przy stanie 7:14 - siedem następnych (7:21). Gospodynie wydawały się być bezradne na parkiecie i tylko dzięki rozluźnieniu w szeregach rywalek uporały się z granicą kompromitacji, granicą dziesięciu punktów. W partii tej Farmutil doskonale grał blokiem i popełniał , tak jak w poprzednich setach, znacznie mniej błędów własnych. Przy stanie 12:23, piłkę meczową akcją z biegnięcia zdobywa Bednarek. Pierwszej szansy na zakończenie meczu pilanki nie wykorzystały gdyż Agata Karczmarzewska zapunktowała z lewego skrzydła, ale kolejna akcja była już ostatnią w tym meczu. Podwójny bloku Anity Chojnackiej i Agnieszki Bednarek powstrzymał akcję Karczmarzewskiej-Pury i wygrana Farmutilu stała się faktem. Podobnie jak w poprzednich setach gospodynie znowu popełniły więcej błędów od rywalek, ale przede wszystkim nie potrafiły przełamać szczelnego bloku Farmutilu.

W meczu Muszynianka popełniła aż 35 błędów własnych (Farmutil- 17), blokiem zespół z Piły zdobył 9 punktów a rywalki 6, pozostałe elementy gry były wyrównane. Atakiem Farmutil wywalczył 30, a gospodynie 31 punktów, a jedyny w tym meczu punkt po asie serwisowym „zaliczyła” Anita Chojnacka.

Wygrana siatkarek z Wielkopolski była wyraźna, popełniały one mniej błędów, lepiej funkcjonowało przyjęcie i blok. O gospodyniach trudno powiedzieć coś dobrego. Jedynie Joanna Mirek próbowała walczyć, ale w pojedynkę niewiele mogła zdziałać. MVP meczu wybrano Agnieszkę Kosmatkę.

To jednak dopiero pierwsze spotkanie w rywalizacji do trzech zwycięstw. W niedzielę drugi mecz i trudno sądzić by Muszynianka mogła zagrać tak bezbarwnie, jak dzisiaj. Będą zapewne emocje i walka do ostatniej piłki.

Komentarze (0)