Polscy siatkarze podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu radzą sobie bardzo dobrze. Co prawda w czterech spotkaniach stracili dwa punkty z uwagi na zwycięstwa po tie-breakach, to są obecnie niepokonani.
Dzięki temu są o krok od awansu do igrzysk olimpijskich. Przed nimi trzy mecze, ale już ewentualne zwycięstwo w nadchodzącym meczu z Argentyną sprawi, że tylko kataklizm będzie mógł zabrać im bilet do Paryża.
Mimo długiego sezonu reprezentacyjnego humoru w reprezentacji Polski dopisują. Po środowym meczu z Meksykiem (3:0) kadra wybrała się na kolację finansowaną przez Norberta Hubera. Wszystko z uwagi na to, że ten spóźnił się na kolację do premiera Mateusza Morawieckiego.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką - Polacy lepsi od Meksyku. Zobacz kulisy meczu
Dzień po tym wysłanniczka TVP Sport do Chin, Sara Kalisz miała okazję porozmawiać z kadrowiczami na ten temat. - Była huczna kolacja. A ile zapłacił, to pytanie do niego. Udało się znaleźć coś amerykańskiego - podano steki. Myślę, że portfel Norberta troszeczkę to odczuł - skomentował z uśmiechem obecnie podstawowy atakujący naszej reprezentacji Łukasz Kaczmarek.
W superlatywach o środowym wieczorze mówił również selekcjoner kadry Nikola Grbić. Go również nie mogło zabraknąć na kolacji sponsorowanej przez jego podopiecznego.
- Kolacja była bardzo dobra Ważne są momenty, w których jesteśmy razem, w restauracji, a nie w hotelu, gdzie każdego dnia jest to samo na obiad czy kolację. Było fajnie, dla wszystkich, nie tylko zawodników - ocenił Serb.
Oczywiście dziennikarka nie mogła pominąć pytania w kierunku samego Hubera, który musiał się sporo wykosztować. Zastanawiał się nawet, czy nie była to najdroższa kolacja w jego życiu.
- Mogła być jedną z najdroższych, ale dostrzegam wiele pozytywów. Mam świadomość, ile ludzi w kraju i na świecie dałoby się pokroić za taką kolację w takim gronie, mając wszystkich siatkarzy, całą czternastkę i do tego trenera oraz sztab. To tylko pieniądze - stwierdził podstawowy środkowy kadry.
Ponadto Huber opowiedział o tym, z czego wynikło jego spóźnienie do premiera. - Nie wiem (czy opłaca się spóźniać - przyp. red.). Nie przejmuję się tym, że się spóźniłem do premiera. Uważam, że każdemu może się zdarzyć spóźnienie. Akurat wtedy dobrze mi się spało. Nie dzwonił budzik, bo w sumie to nie miał jak, ponieważ telefon był wyłączony. Z tego, co wiem, chłopaki nie wiedzieli, który mam pokój, dlatego mnie nie obudzili - opowiedział.
- Miałem okazję posmakować śniadania u premiera. Cieszę się, że udało mi się coś zjeść mimo tego, że mój żołądek w trakcie podróży do jego kancelarii zmniejszył się o jakieś 80 procent - wyznał nowy nabytek Jastrzębskiego Węgla, który wyraźnie zestresował się brakiem punktualności na ważne przedsięwzięcie.
Na obecny moment kolacja jest już wspomnieniem. Po dniu przerwy polscy siatkarze wracają do gry. Już w piątek, 6 października o godzinie 10:00 czasu polskiego zmierzą się z Argentyną. Transmisja telewizyjna w TVP 1, TVP Sport i Polsat Sport. Darmowa relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)