Do tej pory radomianki miały na koncie zaledwie pięć punktów zgarnięte za dwa zwycięstwa. Wrocławianki zaś z pięciu spotkań wygrały trzy, a uzbierały siedem oczek. Oba zespoły wiązały z poniedziałkowym starciem w Hali Orbita ogromne nadzieje.
- Jako środkowa mogę powiedzieć, że czujemy, że możemy jeszcze więcej dostać tych piłek w ataku, ale tutaj liczy się kolektyw. Nie podchodzę do tego w ten sposób, że może komuś z nas coś słabiej poszło. Uważam, że jako zespół stać nas na dużo więcej. Jeszcze dużo meczów przed nami żeby to udowodnić - opowiadała w wywiadzie dla oficjalnej stronie Tauron Ligi Gabriela Ponikowska po przegranej 0:3 w Rzeszowie z PGE Rysicami.
Prawo serii zadziałało już na samym początku spotkania. Przyjezdne wygrały siedem z dziewięciu pierwszych akcji, a potem... przegrały kolejne pięć. Ich grę napędzały głównie Monika Gałkowska i Martyna Świrad. Ta pierwsza skończyła wiele kluczowych piłek. Druga zaś - bardzo intensywnie pracowała blokiem. W premierowej odsłonie inicjatywa była raczej po stronie MOYA Radomki, która triumfowała 25:21.
ZOBACZ WIDEO: BJK Cup: Magda Linette zniknęła z topu. Jaka jest tego przyczyna?
Druga partia to przebudzenie skrzydłowych - Anny Bączyńskiej oraz Julii Szczurowskiej. Dzięki nim #VolleyWrocław przez pierwszą połowę tej części gry nadawały ton rywalizacji będąc o 1-2 punkty z przodu. Po stronie drużyny trenera Michala Maška zabrakło jednak elementu zaskoczenia, co sprawiło, że jego zespół tej przewagi nie dowiózł. Motorem napędowym rywalek była Hilary Johnson, a pod koniec seta aktywna była też Monika Gałkowska. Drużyna z Radomia zwyciężyła na przewagi 26:24.
Prawo serii zadziałało także trzecim secie, w którym najpierw to MOYA Radomka wygrywała 11:9, a kolejny fragment przegrała 2:10. A potem było już tylko ciekawiej, bo nie dość, że siatkarki Stefano Micolego doprowadziły do remisu, to jeszcze doszło do walki na przewagi z piłką meczową w tle. Taką okazję radomianki miały jedną - gdy Szczurowska uderzyła bez bloku w aut i zrobiło się 27:26 dla Radomki. Tyle, że to był ostatni punkt zdobyty przez tę drużynę w tym secie. Trzy akcje z rzędu skończyła Anna Bączyńska i przedłużyła to spotkanie.
Ale jak się okazało, tylko o jedną partię, bo już na początku zespół gości uderzał w czułe punkty przeciwniczek. Wiatr w żagle złapała Johnson, a także nieco chimeryczna dotąd Natalia Murek. Rozgrywająca Marta Łyczakowska bardzo dbała o równą dystrybucję piłek gubiąc blok Wolejek. Wolejek, które przegrały 17:25 i cały mecz 1:3.
W następnej, siódmej kolejce, MOYA Radomka Radom podejmie UNI Opole (17 listopada, godz. 20:30), a #VolleyWrocław uda się do Szczecina na mecz z Grupą Azoty Chemikiem Police (19 listopada, godz. 13:00)
#VolleyWrocław - MOYA Radomka Radom 1:3 (21:25, 24:26, 29:27, 17:25)
#VolleyWrocław: Muhlsteinova, Stronias, Lewandowska, Szczurowska, Bączyńska, Ponikowska, Pawłowska (libero) oraz Gancarz, Szady, Stancelewska, Gancarz, Gromadowska.
Radomka: Łyczakowska, Johnson, Świrad, Gałkowska, Murek, Schoelzel, Stenzel (libero) oraz Nowakowska, Rybak-Czyrniańska, Gajer.
MVP: Monika Gałkowska (MOYA Radomka Radom).
Czytaj również: Jeden niepokonany zespół we Włoszech. Gra w nim Polka