Czołowa polska siatkarka przyjechała wraz ze swoim klubem do Łodzi na mecz 3. kolejki Ligi Mistrzyń z Grot Budowlanymi. Mistrzynie Turcji zwyciężyły w trzech setach - do 24, 18 i 19. A po zakończeniu spotkania do zawodniczki ustawiały się długie kolejki. Przyjechała rodzina, przyjaciele, kibice proszący o zdjęcia i autografy, a także dziennikarze, by choć chwilę porozmawiać.
- Aż trudno się skupić na graniu i to chyba było widać - żartowała Magdalena Stysiak. - Uwielbiam przyjeżdżać do Łodzi, bo tu czuję się jak w domu. Zresztą stąd do domu mam godzinkę jazdy. Zawsze moja rodzina mnie bardzo wspiera. Wszyscy ludzie z Łodzi pokazali, że robią świetną robotę. Atmosfera? Klasa. Gratulacje dla nich. Mam ogromny szacunek dla nich za to, co robią. Grałam przecież kilka lat temu w Grot Budowlanych. Mam tutaj wielu znajomych także poza boiskiem i to jest świetne - podkreśliła siatkarka Fenerbahce Opet Stambuł.
Jej drużyna wygrała w trzech setach, ale w pierwszym przegrywała już 11:16. Trzeba szczerze przyznać, że potknięcie tureckiej ekipy w Sport Arenie im. Józefa Żylińskiego byłoby sensacją. Szczególnie, że w miniony piątek w ligowym hicie Fenerbahce pokonało VakifBank Stambuł 3:1. Trener Grot Budowlanych Maciej Biernat przyznał, że "cieszył się z takiego rezultatu, bo to znaczy, że rywalki przyjadą do Łodzi naładowane".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
- Myślę, że było właśnie odwrotnie - uważa Stysiak. - W piątek wygrałyśmy z VakifBankiem, a tutaj cały power z nas zszedł. Mamy respekt do każdego przeciwnika, ale widać było, że nie grałyśmy dobrej swojej siatkówki. Powinno być inaczej, ale Grot Budowlane pokazały świetną formę i gratulacje dla nich, a my od siebie oczekujemy więcej - przyznała.
Gdy zapytaliśmy Magdalenę Stysiak o cele jej drużyny, bez fałszywej skromności odpowiedziała, że interesuje ją złoto - zarówno w Turcji, jak i w europejskich pucharach.
- My liczymy na największe sukcesy, jakie tylko się da - zarówno w Lidze Mistrzyń, jak i w lidze tureckiej walczymy o najwyższe trofea. Mamy taki zespół, że od nas się tego oczekuje, więc czemu nie? - odpowiedziała.
24 września w Łodzi reprezentacja Polski siatkarek cieszyła się z wywalczenia awansu na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Niemal od razu potem zawodniczki rozjechały się do klubów. 11 października Stysiak zadebiutowała w Fenerbahce w meczu o Superpuchar Turcji. Od tego czasu mija właśnie siedem tygodni. Starcie w Łodzi było czternastym spotkaniem dla ekipy trenera Stefano Lavariniego w tym sezonie.
- Gramy co trzy dni. Trener Lavarini nie rotuje aż tak bardzo. Faktycznie w tym meczu trochę zmian było, ale ogólnie tak nie jest. Gramy podstawową szóstką i to ona jest najbardziej ogrywana, choć czasem faktycznie pojawiają się zmiany. Ale okej, taka jest siatkówka. Trzeba sobie z tym radzić, ale nie ukrywam, że jest ciężko. Lecz zawsze sobie tłumaczę, że jestem młoda i muszę to robić - oceniła nasza rozmówczyni.
A gdy została zapytana o porównanie Stefano Lavariniego - trenera Fenerbahce ze Stefano Lavarinim - trenerem reprezentacji Polski, stwierdziła, że to "jednak trochę inne osoby".
- W kadrze nie ma czasu na aż takie szczegółowe przygotowanie. W klubie wie, że może pozwolić sobie na troszkę więcej, bo jest na to przestrzeń - odpowiedziała Magdalena Stysiak i... została wezwana przez kierownika Fenerbahce do autokaru, gdyż czekała na nią cała drużyna.
W lidze tureckiej jej klub zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ale ma tylko punkt straty do liderującego VakifBanku, który ma o jeden mecz rozegrany więcej. Z kolei w grupie C Ligi Mistrzyń siatkarki ze Stambułu są na pierwszej pozycji i nie straciły ani jednego seta. Przed nimi teraz dwa domowe mecze - 2 grudnia z Ankara PTT w Sultanlar Ligi, a cztery dni później w Champions League z SC Poczdam. A rewanż z Grot Budowlanymi Łódź w Stambule odbędzie się 16 stycznia.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj również: Gwiazda reprezentacji Polski planuje zakup kilku mieszkań. Padła nazwa miasta