Rosjanin przeprowadził się do Polski. Mówi, jak go potraktowano

Archiwum prywatne / Wiaczesław Tarasow / Na zdjęciu: Wiaczesław Tarasow
Archiwum prywatne / Wiaczesław Tarasow / Na zdjęciu: Wiaczesław Tarasow

- Polska to już dla mnie drugi dom. Czuję się tu bardzo komfortowo - przyznaje Wiaczesław Tarasow, rosyjski siatkarz mieszkający w Polsce. W wywiadzie z rosyjskim portalem sprzeciwił się agresji na Ukrainę. Jak zareagowali najbliżsi?

[b]

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Rzadko się zdarza, że rosyjscy siatkarze grają w zagranicznych ligach, a ty w 2017 roku przeszedłeś do BBTS-u Bielsko-Biała. Skąd taka decyzja?[/b]

Wiaczesław Tarasow, były siatkarz BBTS-u Bielsko-Biała, obecnie zawodnik Shabab Al Ahli: W Rosji zawsze mieliśmy mocną ligę z bardzo dobrymi zarobkami. Nikt nie decyduje się na zmianę, skoro może grać w świetnych zespołach za znakomite pieniądze. Nawet nie grać, ale być rezerwowym zawodnikiem.

Po sezonie w Nowosybirsku, kiedy zaczynałem jako drugi atakujący, ale później trochę rzucano mnie między przyjęciem i atakiem, zdecydowałem się na zmianę. Miałem 28 lat i po prostu chciałem grać. Nie ma różnicy, gdzie, ale chciałem spróbować czegoś nowego. Pojawiła się opcja z Polski i długo się nie zastanawiałem. Wyszło super. Może sportowo nie był to najlepszy sezon, ale wszystko inne było znakomite. Na tyle, że wróciłem później do Bielska-Białej drugi raz.

Liga polska to już dla mnie drugi dom. Czuję się bardzo komfortowo, nauczyłem się języka, mam dużo znajomych, żonę. Żadnych problemów z adaptacją nie było.

ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną

Jakie były twoje wrażenia z Polski?

Pierwszy raz w Polsce byłem już kilka lat wcześniej, w Gliwicach w 2013 roku graliśmy turniej przygotowawczy do Uniwersjady w Kazaniu. Polska zawsze wydawała mi się krajem podobnym do Rosji, jeśli o chodzi o ludzi, mentalność, poczucie humoru. Czuć, że to Europa, ale nie ta zachodnia. Jest sporo podobieństw między zwyczajnymi Polakami i Rosjanami.

Od pierwszego dnia czułem się komfortowo. Dlatego chciałem się nauczyć języka i łatwo poszło. Chciałem rozumieć, co ludzie do mnie mówią. Takie samo nastawienie miałem we Francji, ale wyszło zupełnie inaczej. Francuzi są, w mojej ocenie, bardzo aroganccy, co mocno zniechęca do nauki. Polacy to naprawdę doceniają. Wiele osób mnie chwaliło, że próbuję, poprawiali, pomagali.

Jak traktowali cię Polacy jako Rosjanina? Z moich doświadczeń wynika, że zazwyczaj nie było wrogości, przynajmniej przed 2022 rokiem.

Miałem bardzo podobnie, nigdy nie spotykały mnie żadne nieprzyjemności. Sporo moich rodaków pytało, byli ciekawi, jak Polacy reagują na Rosjan. Ja nie miałem żadnego problemu przez sześć lat. Teraz mieszkam w Polsce, jak ktoś się pyta, otwarcie mówię, że jestem z Rosji i zawsze było w porządku.

Nie wybieramy państwa, gdzie się rodzimy. Sam fakt, że jesteś Rosjaninem, Syryjczykiem, Irakijczykiem czy Amerykaninem nie czyni z ciebie dobrego albo złego człowieka. To poglądy i czyny o nas świadczą.

Udzieliłeś w zeszłym roku wywiadu w rosyjskich mediach, w którym wypowiedziałeś się przeciwko napaści na Ukrainę. Jakie były reakcje twoich znajomych, rodziny?

Wszyscy moi najbliżsi znają mój punkt widzenia. Komentarzy nie czytam. Zapytali mnie, to odpowiedziałem, co o tym sądzę. Nie miałem żadnych konsekwencji, nikt nie narzucił na mnie zakazu z federacji. Im dłużej ta wojna trwa, ludzie u mnie w kraju też zaczynają na to inaczej patrzeć. Nikogo nie przymuszam do tego, by zaakceptować mój punkt widzenia, ale czułem, że musiałem to powiedzieć.

Ludzie, którzy mieszkają w Rosji, boją się na głos powiedzieć to, co ty?

Po wybuchu wojny jeszcze nie byłem w Rosji. Trudno było dostać wizę dla mojej partnerki Dominiki, a sam lecieć nie chciałem. W wiadomościach sportowych czasem przebijają się krytyczne głosy. Nie wiem, co musisz powiedzieć, by mieć jakiekolwiek konsekwencje, bo czasem to bardzo losowe.

Czyli jeden urzędnik za te same słowa zdecyduje, że spotka cię proces, kara, a drugiemu ujdzie to na sucho?

Trochę tak. Jeżeli udzieliłeś jednego wywiadu i nie jesteś bardzo sławny, to raczej nic cię nie spotka. Jak jesteś aktywistą, często wyrażasz swój sprzeciw, to jest niestety inaczej. To nie jest Korea Północna i za jedno słowo trudno pójść do więzienia.

MKOl dopuścił Rosjan na igrzyska w Paryżu, lecz pod neutralną flagą i tylko w sportach indywidualnych. Siatkarze nie będą mogli występować. Co o tym sądzisz?

Sport to też polityka, ale dla zawodnika występ na igrzyskach to marzenie. Dla kogoś to może być jedyna taka szansa w życiu, jedyna możliwość na medal. Mnie też jest przykro, że nie mogę ich zobaczyć. Chłopaki bardzo by chcieli pojechać na igrzyska. I mogliby nawet występować pod neutralną flagą jak w Rio czy w Tokio. Dla zawodników by to niewiele zmieniło i to chyba najlepsze rozwiązanie.

Twoją żoną jest polsko-belgijska siatkarka Dominika Sobolska-Tarasowa (cały wywiad o historii Dominiki TUTAJ). Jak się poznaliście?

Poznaliśmy się w hali. Dziewczyny z BKS-u zawsze trenowały przed nami. My często przychodziliśmy godzinę wcześniej. Wszystkie siatkarki już skończyły, a Dominika zawsze została, by coś więcej poćwiczyć, pozagrywać. Zaimponowała mi swoją pasją do siatkówki. Nie patrzyła tylko na to, jak na pracę, lecz widać było jej ogień w oczach. Zdecydowałem się ją zaprosić na spotkanie i dalej już się potoczyło.

Od kilku lat żyjecie w związku na odległość i to potężną. Ty grałeś w Arabii Saudyjskiej, Katarze czy Zjednoczonych Emiratach, a Dominika w Europie. Było wam ciężko, pojawiały się kryzysy?

Bywało naprawdę ciężko. Najtrudniejszy był sezon 2020/21. Dominika grała w Rumunii, a ja w Katarze. Nie widzieliśmy się aż pół roku. Wszystko przez to, że ja w Rumunii miałbym kwarantannę, a Dominika nie była w stanie dostać wizy.

Rozmawialiśmy sporo na ten temat, ale dopóki każdy ma ambicję, chęci do grania, to nie chcemy poświęcać kariery, by fizycznie być razem. I tak dajemy radę, wspieramy się. Dominika, jak ma wolne, to przylatuje, ja też tak robię. Z Dubaju do Mediolanu są bezpośrednie loty, więc to nie jest taki problem.

Mieszkacie w Polsce podczas przerwy reprezentacyjnej? Ona trwa w siatkówce niecałe pół roku.

Między sezonami mieszkamy we Wrocławiu. Odwiedzamy rodzinę i znajomych, i tak spędzamy czas. Bardzo mi się tu podoba.

W trakcie ostatnich kilku lat grałeś w Katarze, Arabii i Zjednoczonych Emiratach. Te kraje między sobą mocno różnią się od siebie?

Gdybym miał ułożyć ranking pod względem komfortu życia, to Katar postawiłbym na pierwszym miejscu. Jest trochę mniejszy, mniej jest także turystów. Łatwo się tam żyje, nie ma potężnych korków, tłumów. Na drugim miejscu jest Dubaj, a na trzecim miejscu Arabia. Ten ostatni kraj dopiero się rozwija.

Mają wiele pieniędzy, ale potrzebują sporo czasu, by zmienić mentalność. Chcą zresztą to zrobić, wybudować nową Arabię do mistrzostw świata w 2034 roku. Chcą iść w kierunku bardziej progresywnym, jak te pozostałe dwa kraje, które nie porzuciły swojej historii, ale jednocześnie się otworzyły.

Gdzie ludzie byli najbardziej przyjaźni?

W Dubaju i w Katarze lokalni chcą robić mniej, a cała odpowiedzialność idzie na przyjezdnych, którzy przyjechali zarabiać pieniądze. Imigranci przyjmują te zasady. Ludzie np. z Filipin, Pakistanu są traktowani czasem źle. Do nas siatkarzy mają jednak inne podejście. Podobnie do specjalistów.

Czyli odbiór zależy od tego, jaki zawód wykonujesz?

Też, ale także z jakiego kraju jesteś. Inżynierowie, ludzie wykwalifikowani będą dobrze traktowani. Ci, którzy sprzątają, są kurierami i pochodzą np. z Filipin są traktowani gorzej.

Czytaj więcej:
Rok 2024 na sportowo. Sprawdź kalendarz najważniejszych wydarzeń