Częstochowa jest niewygodnym przeciwnikiem dla drużyny z Rzeszowa, większość meczów pomiędzy tymi zespołami zawsze była bardzo emocjonująca. - Mieliśmy wiele szans na zwycięstwa, ale też na porażki. Tu nie chodzi o serię z konkretną drużyną. Ten mecz nie jest aż tak znaczący. Nie zagraliśmy najlepiej i dlatego przegraliśmy, oni grali dobrze i wygrali. Teraz należy się skoncentrować na najbliższym meczu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawodnik.
Do tej pory Ilić najczęściej pojawiał się na boisku razem z Pawłem Papke w ramach podwójnej zmiany. - Nie mam obawy przed wchodzeniem w ważnych momentach. Nie jest ważne jak długo grasz w siatkówkę, zawsze jest pewna obawa, że coś może pójść nie tak, ale im więcej doświadczenia tym łatwiej jest znosić stres. Do tej pory w każdym meczu oprócz tego z Częstochową pojawiałem się na podwójnej zmianie. Tu nie zawsze chodzi tylko o zmianę rozgrywającego, przeważnie jest to kolejny atakujący w pierwszej linii, bądź podwyższenie bloku. Wiele drużyn tak robi, czasami to pomaga, czasami nie, nigdy nie można być pewnym tego, co się stanie. Jeżeli trener będzie uważał, że to może pomóc to z pewnością będzie nadal przeprowadzał takie zmiany - dodaje zawodnik.
Pomimo tego, że w tym roku będzie on jedynie rezerwowym, serbski rozgrywający postanowił pozostać w Rzeszowie, chociaż z powodzeniem mógł być pierwszym rozgrywającym w wielu europejskich klubach, a nawet grać w pucharach. - Po zeszłym sezonie kończył mi się kontrakt i zaoferowano mi możliwość bycia drugim rozgrywającym. Doskonale wiem, co to znaczy w drużynie trenera Travicy, ważne jest, aby każdy znał swoją rolę w drużynie. Wprawdzie mógłbym zmienić klub i być może grać w Lidze Mistrzów, ale świetnie czuję się w Rzeszowie, nie tylko jako zawodnik, ale także jako obywatel tego miasta. Nie zapominajmy, że mam trzydzieści trzy lata i w pewnym wieku nie należy myśleć tylko o tym ile minut można spędzić na boisku, trzeba pogodzić też inne rzeczy, i z pewnością nie żałuję tego, że zostałem w Rzeszowie. Oczywiście fajne jest rozgrywanie pełnych spotkań, ale bycie częścią czegoś większego też jest miłym uczuciem - powiedział rozgrywający.
Pierwszym rozgrywającym jest Rafael Redwitz, który nie boi się ukazywania swoich uczuć. - Każdy ma inny charakter. Nie należy zwracać uwagę na to jak się zachowujemy, każdy z nas stara się robić wszystko, aby wygrywać mecze, czy krzyczymy, czy tylko rozmawiamy, zawsze staramy się poprawić naszą grę - zakończył zawodnik.