W pierwszym meczu pomiędzy ZAKSĄ a Olympiakosem Pireus górą byli kędzierzynianie. Zeszłoroczni triumfatorzy rozgrywek Ligi Mistrzów przed własną publicznością pokonali rywali 3:1. Na wyjeździe powtórki nie było. Polska drużyna zagrała słabo, ulegając siatkarzom z Grecji w trzech setach.
Po porażce rozczarowania nie krył Marcin Janusz. - Trzeba oddać, że grali dobrze i gratulacje dla nich, ale też mam odczucie, że my daliśmy im dobrze grać. Mamy na tyle argumentów w swojej grze, żeby właśnie tacy zawodnicy jak Oliva się nie rozkręcali i nie grali tak jak w tym meczu. Bardzo przykro - mówił w pomeczowej rozmowie z ZAKSA TV rozgrywający kędzierzyńskiego klubu.
Salvador Hidalgo Oliva w meczu z ZAKSĄ rzeczywiście był siłą napędową drużyny Olympiakosu. Kubańczyk błyszczał zarówno w ataku, jak i na zagrywce i był najlepiej punktującym graczem spotkania, zdobywając łącznie 19 "oczek". Kędzierzynianie sposobu na świetnie grającego Olivę i cały grecki zespół w czwartek nie znaleźli.
ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie
Porażka boli jeszcze mocniej, bo w ostatnich spotkaniach wicemistrzów Polski można było zauważyć światełko w tunelu. Co prawda kędzierzynianie przegrali pojedynki z Wartą Zawiercie oraz Jastrzębskim Węglem, ale ich dyspozycja w tych meczach powoli zaczynała przypominać tę z najlepszych okresów. - Wydawało nam się, że już idziemy w dobrą stronę. Szczególnie ten ostatni mecz z Jastrzębiem, mimo że przegrany, co oczywiście boli, to dawał nadzieję na coraz lepszą grę, że z meczu na mecz coraz lepiej będzie to wyglądać - zaznaczał zawodnik ZAKSY.
Niestety ten progres nie był zauważalny w starciu z zespołem z Grecji. - W meczu z Olympiakosem nie mieliśmy nawet prostych rzeczy, żeby się zaczepić i to boli najbardziej. To jest podstawa, te proste rzeczy w siatkówce. Na tym potem można budować, a tego dzisiaj zabrakło. Mam nadzieję, że to taki wypadek i wrócimy już do tego dobrego trendu, który mieliśmy. Chociaż ciężko mówić o dobrym trendzie, bo przegrywamy. Wracamy, pracujemy i mam nadzieję, że będzie to wyglądało coraz lepiej - skomentował czwartkowe spotkanie Janusz.
Przegrana z Olympiakosem skomplikowała kędzierzynianom drogę do awansu. ZAKSA spadła na trzecią pozycję w grupie A. Jeśli na niej zostanie, to przygodę w tegorocznej Lidze Mistrzów obrońcy tytułu zakończą już na etapie fazy grupowej. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo cały czas jednak pozostają w grze, a przed nimi bardzo ważny mecz z drużyną Knack Roeselare.
- To ważne, że mamy wszystko w swoich rękach. Zdecydowanie ta nasza gra będzie musiała lepiej wyglądać. Pamiętamy, co się działo w Roeselare. Jest to kolejny zespół, któremu jeśli odda się inicjatywę, to potrafi grać bardzo dobrze, bardzo kombinacyjnie, szybko i trudno dla przeciwnika. Czeka nas trudny czas, w którym będziemy musieli znaleźć rozwiązania na problemy, które mamy. Czasu nie ma wiele, ale musimy wierzyć, że to wystarczy, podnieść głowy i w następnym meczu walczyć o awans - spuentował Marcin Janusz.
Oprócz wygranej z belgijską drużyną ZAKSA musi liczyć także na to, że Olympiakos nie zaskoczy liderów grupy, czyli siatkarzy Ziraatu Bankasi Ankara. Wtedy nawet zwycięstwo może nie wystarczyć kędzierzynianom do awansu. Ostatnia i decydująca kolejka fazy grupowej zostanie rozegrana 17 stycznia.
Zobacz także:
Aleksander Śliwka odejdzie z ZAKSY? Gwiazdor zabrał głos
Znamy komplet ćwierćfinalistów Tauron Pucharu Polski