Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, faworytem tego spotkania wydawała się drużyna z Nysy, która w tym sezonie walczy o awans do fazy play-off. Stal z dorobkiem 27 punktów (8 zwycięstw, 11 porażek) zajmowała przed tym spotkaniem ósmą lokatę. Siatkarze z Częstochowy mieli bilans 5 wygranych - 13 przegranych, co dało 17 "oczek" i trzynastą pozycję.
Początek meczu układał się po myśli gospodarzy. Pierwsze akcje to wymiana ciosów i gra punkt za punkt, ale z biegiem czasu Stal wywalczyła sobie czteropunktową przewagę (16:12). Wtedy Norwid zaczął odrabiać straty, a gdy przy stanie 18:16 dla Stali na zagrywkę wszedł Rafał Sobański, to miejscowi kompletnie stanęli. Seria udanych serwisów i bloków sprawiła, że na tablicy wyników było 23:18 dla gości. Tej przewagi częstochowianie nie dali sobie wyszarpać i pierwszą partię wygrali 25:20.
Druga partia to wyrównana gra punkt za punkt. O tym, kto wygra tego seta zadecydowały pojedyncze błędy. Obie drużyny unikały błędów, kąsały zagrywką i opierały swoją grę na atakujących. W końcówce - przy stanie 24:24 - kosztowną pomyłkę zaliczył Damian Kogut, który przy ataku dotknął siatki i punkt - zamiast dla gości - powędrował na konto Stali. Chwilę później Zouheir el Graoui posłał asa serwisowego. Było 26:24 i 1:1 w setach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
W trzeciej partii stroną dominującą byli siatkarze Norwida, którzy szybko uzyskali kilka "oczek" przewagi. Prowadzili nawet 15:10 i starali się kontrolować przebieg tej odsłony. Częstochowianie w wielu poprzednich meczach pokazali, że żadna przewaga nie jest dla nich "bezpieczna". I te słowa szybko znalazły potwierdzenie na boisku. Gdy Michał Gierżot posłał asa, było już tylko 18:16. Kolejna jego punktowa zagrywka to już 18:18.
Pod siatką było nerwowo, a w pewnym momencie doszło nawet do spięcia pomiędzy oboma drużynami. Stal wróciła do gry, ale tylko na chwilę. Norwid nie dał sobie wyszarpać tego seta, zdobył trzy punkty z rzędu i to był kluczowy moment tego seta. Częstochowianie wygrali go 25:22.
Gdyby nie błąd Koguta z drugiego seta, ten mecz mógłby się już zakończyć. Ekipa z Nysy nie miała już nic do stracenia i w czwartej partii to Stal dominowała. Częstochowianie w żaden sposób nie byli w stanie zatrzymać ataków rywali. Gospodarze mieli wysoką przewagę (15:10, 19:13). Norwid zdołał zmniejszyć stratę do dwóch punktów, ale to było wszystko. Nysanie wygrali 25:22.
Mecz rozstrzygnął się w tie-breaku. Lepiej rozpoczęli go gospodarze, którzy dzięki asowi serwisowemu Kapicy prowadzili 4:1. Jednak po chwili było już "tylko" 7:6 dla Stali. Kluczowym momentem tego seta był błąd w ataku Koguta, który znów dotknął siatki. Zamiast 9:8 dla gospodarzy zrobiło się 10:7. Stal tej przewagi nie dała już sobie wydrzeć, a goście w końcówce już tylko bezradnie rozkładali ręce. W końcówce kolejne dwa asy posłał Kapica. Spotkanie, które rozpoczęło się o 20:30, zakończyło się po blisko trzech godzinach.
PSG Stal Nysa - Exact Systems Hemarpol Częstochowa 3:2 (20:25, 26:24, 22:25, 25:22, 15:9)
Stal: Kramczyński, Zhukouski, El Graoui, Zerba, Kapica, Gierżot, Szymura (libero) oraz Kosiba, Dembiec, Włodarczyk.
Exact Systems Hemarpol: Sobański, Hain, Dulski, Kogut, Schmidt, Kowalski, Jaskuła (libero) oraz Bouguerra, Keturakis, Borkowski, Espeland.
MVP: Remigiusz Kapica (PSG Stal Nysa).
Czytaj także:
Karuzela transferowa się rozkręca. Reprezentant Brazylii zagra w PlusLidze
Chińczycy obeszli się smakiem. FIVB wybrała gospodarza finałów Ligi Narodów kobiet