Jeszcze o "złotej regule"

Zakończony niedawno Klubowy Puchar Świata długo pozostanie w pamięci kibiców. Nie ze względu na sukces PGE Skry Bełchatów lecz z uwagi na testowane podczas tego turnieju zasady tzw. "złotej reguły".

Nowe przepisy nie wprowadziły nic nowego i nic nadzwyczajnego do siatkarskiego świata oprócz zamieszania, kontrowersji i złości czołowych postaci tej dyscypliny sportu. Na łamach "Przeglądy Sportowego" pojawiły się głosy tych, którzy nowe zasady gry traktują jako głupotę oraz tych dla których zmiana przepisów jest oczywista i w pełni racjonalnie uzasadniona.

Autor nowych zasad Egipcjanin Hussein Imam Ali podczas jednej z konferencji prasowych z dziwną wręcz nachalnością starał się wmówić tuzom siatkarskiego świata, że nowe reguły gry są jak najbardziej trafne i powinny być jak najszybciej wprowadzone do rozgrywek na całym świecie. Wielkie siatkarskie osobistości słuchając wątpliwych argumentów Egipcjanina łapały się za głowy gdy Ali w myśl autorskich przepisów na jednej półce siatkarzy ustawiał Nikolę Grbicia oraz przykładowego rozgrywającego z Tunezji.

Przeciwnicy zmian zgodnym chórem przepowiadają naturalną śmierć nowych reguł. Wśród nich najbardziej rozgoryczony i wściekły był słynny Lloy Ball. Nie rozumiem, dlaczego wymiana musi trwać ponad 6 sekund. Szybka gra to przecież część siatkówki. Złota reguła czyni moją pracę mniej ważną. Zamiast rozgrywającego, lepiej wziąć do drużyny środkowego, który potrafi wystawić piłkę do przodu i do tyłu- powiedział Amerykanin i trudno się z nim nie zgodzić.

To dziwne, że siatkówka jako jedyna z gier zespołowych poddawana jest ciągłym eksperymentom. Nieustanne kombinacje i próby zmieniania poszczególnych elementów nie prowadzi do niczego dobrego. Od ponad 10 lat siatkówka rośnie w siłę na świecie, a jej popularność cały czas rośnie. Nie ma sensu więc zmienianie dobrego na wątpliwe lepsze.

Źródło artykułu: